Rozdział 17

5.6K 102 2
                                    

Luiza

-Czas wstawać- poczułam delikatne szarpanie za ramię.

-Ale po co?- Jęknęłam w poduszkę.- Mam nadzieję, że nie każesz mi już pierwszego dnia małżeństwa iść do pracy.-Do moich uszu dobiegł jego śmiech.

-A co ty na to żebyśmy polecieli dziś w naszą podróż poślubną?- Poderwałam się nagle.

-A gdzie?- Spojrzałam na niego zaintrygowana. 

W ciągu swojego niezbyt udanego życia poza kilkoma wyjazdami "służbowymi" i moją niedawną ucieczką nie miałam okazji na podróżowanie. Nic więc dziwnego, że tak mocno zainteresował mnie cel naszej wyprawy. 

-To niespodzianka. Ale czas już wstawać inaczej nici z wyjazdu.- Ruszył w stronę łazienki.

-Muszę wiedzieć co spakować- krzyknęłam za nim.

-Tym się nie martw. Ubrania nie będą Ci potrzebne- mruknął, gdy weszłam za nim do pomieszczenia. 

-Ej- uderzyłam go lekko w bok.

-Żartowałem, spakowałem Ci walizkę. Szykuj się, za pół godziny wychodzimy- powiedział, ruszając pod prysznic. 

Nie tracąc więcej czasu poszłam się ubrać i zjeść szybkie śniadanie. Chwilę później siedzieliśmy już w samolocie popijając drinki. Obserwowałam przesuwające się po niebie chmury, ciesząc chwilą spokoju. Przymknęłam oczy, odpływając w niebyt.

-Po czym jesteś taka niewyspana?- usłyszałam wesoły głos mojego męża.

-To wina tego przystojnego bruneta, który gdzieś się tu pałętał-wyszeptałam z zamkniętymi oczami.

-Na pewno będzie zadowolony, że uznałaś go za przystojnego.

-Mhmm. Choć pewnie doskonale zdaje sobie z tego sprawę. 

-Z całą pewnością-mruknął, całując mnie w policzek. Uśmiechnęłam się i zadowolona zasnęłam. Otworzyłam oczy, czując jak coś ciężkiego gniecie mój brzuch. 

-Ned, ręka- jęknęłam, zauważając powód moich niewygód. 

-Mhmm- burknął tylko przyciągając mnie jeszcze bliżej do siebie.

-Gdzie jesteśmy?- zapytałam podnosząc się do pozycji siedzącej.

-Witamy na Hawajach.- Otworzył oczy w których skrzyła się radość.

-Jej!- Zaklaskałam w dłonie z podekscytowania. 

Szybko zerwałam się z posłania i ruszyłam do leżących na podłodze walizek szukając w nich jakichś wygodnych ciuchów do przebrania. Znalazłam przewiewną sukienkę i ruszyłam do łazienki, aby się wyszykować do wyjścia. Po paru minutach byłam z powrotem.

-Idziesz ze mną? Czy zamierzasz spędzić w łóżku cały dzień?- spytałam zabierając ze sobą okulary słoneczne i telefon.

-Tylko jeżeli spędzisz go w nim ze mną- odpowiedział z szelmowskim błyskiem w oku. 

-Nie ma takiej opcji. Zamierzam spalić się na wiór na plaży.

-W takim razie nie mam wyboru. Idę z tobą- mruknął podnosząc się z łóżka. Złapał mnie za rękę i zgodnie ruszyliśmy na zewnątrz, gdzie zalał mnie żar ciepłego powietrza. Od razu schowałam się za okularami, szczerząc się jak głupia na widok przepięknej plaży i spokojnego oceanu. 

-Jak tu pięknie- szepnęłam podziwiając widoki.- Dziękuje- dodałam spoglądając na Neda.- Nie spodziewałam się, że pojedziemy w podróż poślubną. I to w dodatku w tak piękne miejsce.

Złączeni umowąUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum