Rozdział 11- część II

5.2K 125 3
                                    

Luiza

Znowu wróciły. Drugą noc z rzędu. Od miesięcy ich nie było. Nie wracałam pamięcią do wspomnień. Dlaczego teraz wróciły? Nie chciałam sobie wszystkiego przypominać. Pragnęłam o tym zapomnieć. Myślałam, że mi się udało. A jednak one jak zawsze wróciły.

Płakałam próbując nie myśleć i wyrwać się z amoku, jaki mnie otaczał. Nie wiedziałam co się dzieje wokół mnie. Oczami wyobraźni wciąż widziałam tych mężczyzn dobierających się do mnie. I mnie małą 6-latkę, tak bezsilną przy nich. Nie, błagam, nie! Dlaczego nie ma mojego taty?! Gdzie on jest?! Dlaczego nie ma mamusi?! Czemu nikt mi nie pomoże?!- szlochałam próbując wydobyć się z sideł wspomnień.

Czułam, że ktoś mnie przytula, kołysze i cicho coś szepce. Nie wiedziałam co. Nie docierało to do mnie. Ale ktoś jednak był. Nie byłam już sama. Jest nadzieja- myślałam, starając się uciec. To przeszłość, wszystko się zmieniło. Nie jesteś już tą samą bezbronną dziewczynką- motywowałam sama siebie, powoli wracając do rzeczywistości. Dopiero po dłuższej chwili mi się to udało.

Oddychałam ciężko przez usta. Serce biło mi jak szalone, a oczy dalej produkowały łzy. A jednak już było lepiej. Już nie byłam w śnie a na jawie. I dopiero teraz zrozumiałam, że osobą, która mnie pociesza jest Ned. Zrobiło mi się głupio.

-Przepraszam- powiedziałam i szybko uciekłam z pokoju do toalety. Tam wzięłam kilka głębszych wdechów i zerknęłam w lustro. Wyglądałam tragicznie. Włosy poplątane, policzki czerwone, nos zakatarzony a oczy wypełnione łzami. Przemyłam twarz zimną wodą i po jeszcze kilkunastu oddechach stwierdziłam, że muszę się napić.

Weszłam do pokoju. Na łóżku siedział mój narzeczony. Patrzył na mnie uważnie.

-Nic się nie dzieje- powiedziałam tylko i wyszłam z pomieszczenia. Ruszyłam w kierunku salonu, gdzie znajdowały się różnorakie alkohole. Wyjęłam pierwszy z brzegu i nalałam sobie do pełna. Wypiłam od razu do dna. Gdy opuściłam szklankę zobaczyłam stojącego w progu mężczyznę.

-Też poproszę- mruknął i podszedł do mnie. Podałam mu trunek, a on wziął łyka i usiadł na kanapie. - Siadaj- poklepał miejsce obok siebie.

-Nie chcę o tym rozmawiać.

-Dobrze- odpowiedział i ponownie przyłożył szkło do ust. Ja tymczasem opróżniłam drugą szklankę i opadłam ciężko obok niego. Wiedziałam, że to będzie ciężka noc. Spojrzałam przed siebie na śpiące miasto.

-Piękny widok, prawda? Zawsze mnie zachwyca- powiedział mój przyszły mąż, gdy dostrzegł na co patrzę.

-Tak- odpowiedziałam tylko, pijąc kolejnych kilka łyków. Do rana będę pijana jak bela. I o to właśnie chodziło. Musiałam się odstresować.

-Alkohol nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem- zwrócił mi uwagę.

-A co ty tam wiesz- burknęłam pijąc dalej.

-Gdy mój tata zmarł nie było lekko. Przeprowadzono na nas kilka zamachów. A moja mama próbowała popełnić samobójstwo. Nie wyobrażała sobie życia bez męża. W ostatnim momencie ją znalazłem. Leżała na łóżku. Spała. Była taka maleńka, taka spokojna. Myślałem, że już jej nie odratują. To były chyba najgorsze momenty mojego życia. Bałem się, że na świecie nie pozostanie już nikt kogo bym kochał.

-To witaj w moim świecie. Ja nie mam nikogo- odrzekłam z goryczą.

-Później, mama cieszyła się, że nie udało jej się umrzeć. Mówiła, że to był impuls. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Jak zmniejszyć cierpienie, ten ból, który czuła na myśl, że już nigdy nie spotka miłości swojego życia. Podobno rozmowa pomaga, tak mi tłumaczyła po jakimś czasie. Może i ci by pomogła- zakończył swój wywód.

Złączeni umowąDonde viven las historias. Descúbrelo ahora