Rozdział 6

5.6K 134 2
                                    

Równo o 18.40 wyszłam przed budynek w którym mieszkałam. Czarna limuzyna już na mnie czekała. Kierowca otworzył mi drzwi i wsiadłam do środka. Ned siedział wygodnie rozłożony na jednym z foteli, rozmawiając przez telefon. Gdy wsiadłam obrzucił mnie mrocznym spojrzeniem i szybko zakończył połączenie.

-Wiedziałem, że będzie Ci w niej do twarzy- powiedział a ja tylko skinęłam głową na te słowa, po czym ulokowałam się wygodnie naprzeciwko niego, pilnując abyśmy oboje zachowali bezpieczny dystans.-

 Jako moja narzeczona powinnaś zająć miejsce obok mnie.

-Jeszcze nie jesteśmy na przyjęciu. Tam zacznie się przedstawienie-odpowiedziałam siląc się na spokój.-

Jak wolisz. Proszę- rzekł, wręczając mi przepiękny pierścionek.- Powinnaś go mieć.- Przytaknęłam i założyłam biżuterię na palec. Od tej pory nie odezwaliśmy się już do siebie ani słowem.

Gdy dojechaliśmy na miejsce mafiozo pierwszy wysiadł z samochodu, po czym podał mi swą dłoń. Ujęłam ją, przywdziewając na twarz maskę zakochanej kobiety. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie z uznaniem. Powoli ruszyliśmy w kierunku wejścia do rezydencji, która była ogromna i przepiękna. Wielki taras z przodu, drewniane wykończenia, bogato rzeźbione kolumny. Przy niej dom mojego ojca to była mała, biedna chacinka. Weszliśmy do środka. Znajdowało się tam już całe mnóstwo nieznanych mi osób. Wszyscy w eleganckich strojach wieczorowych. Poczułam się onieśmielona. Pierwszy raz uczestniczyłam w tego typu uroczystości. Do tej pory mój ojciec, ani razu nie zabrał mnie ze sobą, gdy szedł na jakieś ważne bale. Spojrzałam niepewnie na Neda. Mężczyzna stał obok mnie rozwiewając wokół siebie aurę władzy.

 -Witam państwa serdecznie-odezwał się pewnym głosem. Na co rozmowy prowadzone dotąd na sali ucichły.- Spotkaliśmy się tu dzisiaj aby świętować moje zaręczyny z tą jakże cudowną kobietą- powiedział spojrzawszy na mnie. Uśmiechnęłam się do niego, udając spokój.- Luizą Maggre. Wypijmy za nią i za nasze jak najszczęśliwsze małżeństwo.- Podniósł do góry kieliszek, który jakimś cudem nagle znalazł się w jego dłoni. Usłyszałam głośny wiwat, po którym brunet wypił duszkiem alkohol. Następnie wziął mnie pod ramię i weszliśmy w tłum roześmianych ludzi.

-Witaj synu.- Spojrzałam na dystyngowaną kobietę, która podeszła do nas. – Miło mi Cię w końcu poznać- zwróciła się do mnie.- Mój syn bardzo długo Cię ukrywał.

-Mamo, nie teraz- warknął Ned.

-Masz rację. Porozmawiamy o tym później. Do zobaczenia- uśmiechnęła się ponownie i zniknęła w masie otaczających nas osób.

Przez następną godzinę jako przyszła żona bossa poznawałam wszystkie ważne persony, jakie powinnam znać. Męczyło mnie to ciągłe sztuczne uśmiechanie się i stanie jak słup przy moim narzeczonym. Bo przecież jako kobiecie, nie wypadało mi odzywać się, gdy mężczyźni rozmawiali o interesach. W końcu wymknęłam się na taras pod pozorem skorzystania z toalety. Podeszłam do barierek i spojrzałam na ogród.

-Co ty odpierdalasz?- usłyszałam za sobą cichy, wkurzony głos.

-Mi również miło cię widzieć ojcze- powiedziałam odwracając się w jego stronę.

-Co ty z nim robisz? Miałaś go zlikwidować- wyszeptał konspiracyjnie, gdy zbliżył się do mnie.

-Miałam, ale się zakochałam.- Za te słowa otrzymałam siarczysty policzek. Spojrzałam na niego wściekła.

-Nie interesują mnie twoje durne uczucia. Obowiązują Cię pewne zasady i masz mnie słuchać inaczej gorzko tego pożałujesz, rozumiesz?-Już chciałam coś odpowiedzieć, ale uprzedził mnie groźny głos.

-Odsuń się od niej.-To moja córka i mam prawo...

-Do niczego nie masz, kurwa prawa. A już szczególnie do grożenia mojej narzeczonej. Kto grozi jej, grozi i mi.- Ned podszedł do mojego ojca i spojrzał na niego z góry.- Zrozumieliśmy się?

-Tak- odrzekł chłodno mój ojciec, choć widziałam, że ma ochotę powiedzieć parę słów więcej. Ewidentnie nie przepadał za swoim przyszłym szefem.

-A teraz radzę wrócić z powrotem na przyjęcie- powiedział mój narzeczony i dopiero teraz spojrzał na mnie.

-W porządku?- spytał z dziwną łagodnością w głosie. Kiwnęłam tylko głową.

-To wracajmy na salę.- Chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę budynku. Przed wejściem zerknął jeszcze raz na mnie.- Co to?- Dotknął mojego policzka, na co syknęłam cicho.- Ja go zabije- warknął.

-Przypominam, że ja miałam to zrobić- mruknęłam z lekkim uśmiechem.

-Luiza, to nie jest zabawne. Jesteś moja i nikt nie ma prawa Cię tknąć.- Spojrzałam na niego zszokowana. 

-Przypominam, że to tylko udawane małżeństwo.

-To bez znaczenia. Wychodzimy- powiedział i zamiast z powrotem na salę udał się w kierunku schodów prowadzących do ogrodu. Wzruszyłam ramionami i ruszyłam za nim. Z chęcią wrócę już do domu. Miałam dość takich imprez do końca życia. Gdy znaleźliśmy się z powrotem w limuzynie mężczyzna spojrzał na mnie uważnie.

-Co?- spytałam czując się odrobinę nieswojo pod jego bacznym spojrzeniem.

-Takie sytuacje jak dzisiaj nie mogą mieć więcej miejsca.

-To znaczy?- Zapytałam nie wiedząc co ma na myśli.

-Masz mnie słuchać i o wszystkim informować.

-Co kurwa?- Co on sobie wyobrażał, że będę jego posłuszną laleczką? Chyba kpił. Nigdy się na to nie zgodzę. Mam swoją dumę.

-Grzeczniej.- Spojrzał na mnie groźnie. Odpowiedziałam mu dokładnie tym samym.- Pamiętaj, że w każdej chwili mogę cię zlikwidować i nikt o ciebie nie zapyta. – Prychnęłam i odwróciłam się w kierunku okna. Postanowiłam zminimalizować kontakt z nim do niezbędnego minimum.

-Gdzie my jedziemy?- zapytałam, gdy minęliśmy skręt prowadzący do mojego mieszkania.

-Od dzisiaj zamieszkasz ze mną.

-Co?!- Wytrzeszczyłam na niego oczy.

-Jako moja narzeczona byłoby dziwne, gdybyś nie mieszkała razem ze mną. I radzę Ci nie dyskutować- dodał, patrząc na mnie srogo.

Nic mu nie odpowiedziałam. Nie miałam już ochoty, ani siły na kłótnie. Zresztą miałam dziwne przeczucie, że brunet i tak nie zmienił by swojej decyzji.

-To twój pokój do czasu naszego ślubu- powiedział Ned otwierając drzwi do przestronnej sypialni.

-A potem?

-Zamieszkasz ze mną. To chyba oczywiste- powiedział. Ponownie wybałuszyłam na niego oczy, ale i tego nie skomentowałam w żaden sposób.

Zmęczona dzisiejszym wieczorem weszłam do pomieszczenia i zamknęłam za sobą drzwi. Powoli zdjęłam sukienkę i nie mając nic na przebranie położyłam się do łóżka w samej bieliźnie.

Złączeni umowąWhere stories live. Discover now