Rozdział 10

5.6K 128 2
                                    

Luiza
Wczorajsza randka była nadzwyczaj miła. Nie spodziewałam się, że Ned potrafi być taki zabawny. Już od bardzo dawna się tyle nie śmiałam. I choć wiedziałam, że mężczyzna tylko udaje, aby mnie do siebie przekonać to i tak dałam się porwać tej ułudzie aby choć na chwilę zapomnieć o otaczającej mnie rzeczywistości. 

 Dzisiaj miało być spotkanie z jego matką. Bałam się go. Musiałam udawać, że kocham mojego narzeczonego co było jedną z najgłupszych rzeczy jakie musiałam robić, skoro ledwo się tolerowaliśmy. Ciężko wzdychając ruszyłam na śniadanie. Oczywiście mojego "ukochanego" już nie było jak się obudziłam. Miał swoje obowiązki. Ja niestety nie miałam nic do roboty. W związku z tym postanowiłam zaraz po śniadaniu zabrać się za sprzątanie. Musiałam się czymś zająć, aby nie myśleć o tym co mnie czeka w najbliższej przyszłości. Najchętniej znalazłabym sobie jakąś pracę, ale jak znam mafiozów Ned nie pozwoli mi na normalną pracę, bo jako jego przyszła żona nie musiałam przecież pracować. Westchnęłam. Może choć warto spróbować. 

 Po wysprzątaniu wszystkich pomieszczeń nie pozostało mi nic innego jak zacząć szykować się na spotkanie z przyszłą teściową. Wzięłam więc długą kąpiel, wysuszyłam włosy, umalowałam się, ubrałam i usiadłam przed telewizorem gotowa do wyjścia. Znudzona chyba w końcu zasnęłam, bo obudził mnie wesoły głos bruneta.

-Widzę, że nie mogłaś sie doczekać spotkania z moją matką.

-Co?- spojrzałam na niego rozciągając obolałe mięśnie po drzemce w niewygodnej pozycji.-Jesteś już gotowa, choć jesteśmy umówieni dopiero na 18.

-Jakbyś raczył mnie poinformować na jaką mam się wyszykować to nie musiałabym się domyślać.

-Mogłaś zapytać- odpowiedział spokojnie.

-Mogłam- zgodziłam się z nim.- Ale skoro mam jeszcze godzinę czasu, idę się zdrzemnąć.

-Czy właśnie tego nie robiłaś- zapytał ze śmiechem. Był dziś w nadzwyczaj dobrym humorze. Spojrzałam na niego wkurzona. - Nie chcę Ci psuć planów, ale niestety musimy jechać.

-Co? Przecież mówiłeś, że spotkanie jest dopiero za godzinę. 

-Tak, ale muszę po drodze wstąpić do jednego z klubów. Westchnęłam ciężko.

-Czyli jestem gotowa na czas- wytknęłam mu język jak dziecko i zniechęcona weszłam do łazienki aby naprawić szkody jakie wyrządziła w moim wyglądzie drzemka. 

-Czy ty wytknęłaś na mnie język?- zapytał idąc za mną Ned.

-Tak- odpowiedziałam.

-Nie rób tak więcej.

-Bo?- spojrzałam na niego poprawiając fryzurę.

-Bo tak powiedziałem-spojrzał na mnie groźnie.- Za pięć minut wychodzimy- dodał i odwrócił się idąc najprawdopodobniej do sypialni.

Westchnęłam ciężko. I to niby kobiety mają humorki. Po pięciu minutach stałam już przy drzwiach wyjściowych. Mężczyzna też był gotowy, więc nie tracąc czasu na zbędne rozmowy ruszyliśmy na parking. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Do klubu dotarliśmy w niecałe dziesięć minut. 

-Zaczekaj tu na mnie. Zaraz wracam- powiedział mój przyszły mąż otwierając drzwi.

Kolejny raz muszę czekać. Zycie narzeczonej szefa mafii jest potwornie nudne- pomyślałam obserwując sytuacje przed budynkiem. Było jeszcze wcześnie a ludzie już zaczynali zbierać się przed "Nero". Nie byłam tym zaskoczona. W późniejszych godzinach wejście do środka graniczyło z cudem. Po kilkunastu minutach brunet wsiadł z powrotem do samochodu. 

Złączeni umowąWhere stories live. Discover now