7. Mogą przegapić swoją szansę na szczęście

985 47 2
                                    

Draco poprawił marynarkę i spojrzał na zegar. Miał jeszcze trochę czasu do spotkania z Astorią. Bądź silny, Draco. Doskonale dasz sobie radę, pomyślał próbując się zmotywować. Gadaj dalej ze swoim alter ego, a daleko nie zajdziesz, odpowiedziało Sumienie. Draco westchnął nim się teleportował. Wolałbym sam ze sobą porozmawiać. Byłaby to na pewno ciekawsza rozmowa niż z Astorią, myślał dalej wychodząc na Pokątną. Dawno tu nie był. Z kamienną miną obserwował czarodziei spacerującymi ze swoimi dziećmi. Może też kiedyś będzie miał okazję chodzić tu ze Scorpiusem? Miał nadzieję, że Granger przynajmniej pozwoli mu się z nim widywać. Jeśli miałoby im nie wyjść to chciałby przynajmniej uczestniczyć w życiu syna. Nauczyłby go latać na miotle oraz istnie ślizgońskiego charakteru. Jego krew zobowiązuje... Nie pozwoli na to, żeby Scorpius był marnym gryfonem.

- Narzeczona już na pana czeka. Proszę za mną...

Narzeczona? Prychnął w myślach lekko zniesmaczony. Nie zdziwiłby się gdyby rano się obudził i przeczytał w Proroku Codziennym, że jest już żonaty, a młode małżeństwo spodziewa się pierwszego dziecka. Aż się wzdrygnął na samą myśl o tym, że Astoria mogłaby być matką ich dzieci, ale może... będzie na nią skazany. Może to ona kiedyś urodzi mu dzieci...

- Cześć, Draco...

Wysilił się na uśmiech do Astorii. Czy ona spodziewała się z jego strony oświadczyn? A może mieli jakąś rocznicę? A może urodziny? Nie, nie przypominał sobie nic takiego, więc... Na Salazara, czemu się tak wystroiła?

- Cześć, Astorio – odpowiedział siadając przy stoliku. Mimowolnie się rozejrzał po sali. Kobieta już na pewno zadbała o to, żeby zrobili im zdjęcia do jutrzejszego wydania Proroka. Czy ona naprawdę sądziła, że dzisiaj założy na palec pierścionek zaręczynowy? Może, ale na pewno nie od niego.

- Jak minął dzień w pracy? – zapytała biorąc menu do ręki. Spojrzała krótko na niego, ale nie spojrzał na nią sam zastanawiając się co mógłby zjeść na kolację.

- Dobrze – odpowiedział po chwili. – Jak zawsze... Dużo pracy i spotkań.

- Pamiętasz, że w sobotę spotykamy się z moimi rodzicami? To już za dwa dni – dodała kiedy Draco nie zareagował. Dopiero wtedy podniósł wzrok z nad menu i spojrzał na nią lekko zdziwiony. Czy dzisiaj już był czwartek? Na Salazara, jak ten czas szybko leciał... Na samą myśl, że miałby się spotkać z rodziną Astorii zemdliło go. Aż stracił całą ochotę na jedzenie. Naprawdę miał udawać szczęśliwego partnera ich córki? Oboje doskonale wiedzieli, że nic ich nie łączy i nigdy nic nie będzie. Chyba, że dziecko, odezwało się Sumienie. Westchnął. Ile on by dał, żeby ktoś inny był matką jego dziedzica... Na przykład Granger? Kontynuowało dalej Sumienie. Scorpius mógł być moim synem. Prychnął. Nie może, na pewno nim był. Granger naprawdę była ślepa, jeśli nie widziała podobieństwa.

- Draco? Wszystko w porządku?

Otrząsnął się z myśli i spojrzał na szatynkę. Patrzyła na niego lekko zaniepokojona. Doskonale wiedział czego ona oczekuje od dzisiejszej kolacji. Pierścionka albo chociażby propozycji wspólnego mieszkania. Może powinien jej to zaproponować? A może powinieneś posłuchać chociaż raz swojego najlepszego przyjaciela, Sumienie nie zamierzało się zamknąć, ale być może teraz miało rację. Może powinien zaryzykować i zaangażować się w jedną relację. Tylko w którą? W tą, na której bardziej Ci zależy..., Sumienie chyba po raz pierwszy dało mu mądrą radę. A jeśli Granger go odrzuci? Zabroni mu spotkań ze Scorpiusem? To przepiszesz mu majątek w testamencie. Tego Ci nie zabroni... W sumie racja. Może Blaise miał rację? Nie warto było grać na dwa fronty?

Lonely II | Dramione | ZakończoneWhere stories live. Discover now