10. Prawdziwy ślizgon

992 40 8
                                    

Otworzył oczy kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. Nawet nie wiedział kiedy zasnął. Opieka nad takim małym dzieckiem, którego wszędzie było pełno, było naprawdę męczące. Zaczął współczuć Hermionie bycia samotną matką... ale głównie na własne życzenie. Gdyby tylko wiedział, że urodziła mu syna byłby jego ojcem od małego, a teraz? Scorpius myśli, że jego ojciec nie żyje i raczej tak pozostanie. Znał Grangerównę... Jeśli nawet jej powie, że jest jego ojcem i ona w to uwierzy to Scorpius nigdy się o tym nie dowie. Dla dobra Scorpiusa jego ojciec zostanie martwy, usłyszał jej głos w głowie.

Westchnął przecierając oczy i spojrzał w kierunku osoby, którą zdążył już pokochać całym sercem. Scorpius spał na drugiej kanapie wtulony w dobermana. Szafir nie spał. Swoje niewinne oczy miał zwrócone w kierunku swojego pana. Podniósł lekko pysk kiedy zauważył, że już nie spał.

- Zdrajca – wyszeptał jedynie, a Szafir ponownie opuścił pysk na chłopca i prawdopodobnie się na niego pogniewał. Szafir raczej nie należał do posłusznych psów. Prawie w niczym go nie słuchał, a gdy tylko miał okazję zdradzał go w towarzystwie gości. Tak jak teraz to zrobił...

Usłyszał po raz kolejny dzwonek do drzwi, więc podniósł się przypominając sobie kto to mógłby o tej porze być. W końcu kiedyś musiała przyjść po swojego syna.

- Cześć – przywitał się z kobietą, która była już lekko zdenerwowana, ale widocznie odetchnęła z ulgą kiedy w końcu otworzył drzwi.

- Cześć, Draco – wysiliła się na uśmiech w jego kierunku. – Przepraszam, że tak późno, ale... - chciała coś jeszcze dodać, ale w ostatniej chwili z tego zrezygnowała wiedząc, że mężczyzna nie chciałby tego słuchać. – Przepraszam, że tak późno. Zabiorę Scorpiusa i damy Ci odpocząć.

- Wejdź – powiedział jedynie otwierając szerzej drzwi, a Hermiona skorzystała z zaproszenia i skierowała się do salonu za Draconem.

- Jedliście pizzę? – zapytała lekko zdziwiona widząc puste opakowanie na ławie. Draco kiwnął głową. Mimowolnie uśmiechnęła się na widok wtulonego syna w dobermana, który teraz obserwował ją swoimi wielkimi czarnymi oczami.

- Nie jestem orłem w kuchni.

Hermiona zaśmiała się na jego słowa.

- Zawsze sądziłam, że woli koty tak jak ja.

- Może sympatię do psów ma po ojcu? – zasugerował obserwując jak uśmiech znika z jej twarzy. Czyżby był, aż tak koszmarnym mężczyzną? Jakie wspomnienia o ojcu Scorpiusa wszczepili Hermionie, że na jego wzmiankę traciła całą radość w sobie? W jej wspomnieniach był potworem? Sam już nie wiedział co ma o tym myśleć.

- Możliwe – odpowiedziała krótko siadając na kanapie obok Scorpiusa. – Pójdziemy już, Draco. Dziękuję Ci za wszystko.

- Zostań. Niech się wyśpi...

- Nie wygłupiaj się, Draco – roześmiała się uwalniając syna z objęć Szafira. Wzięła go na ręce i delikatnie przytuliła. Scorpius poruszył się w jej ramionach, ale się nie obudził, tylko wtulił głowę w zagłębienie na jej szyi.

- Jest ciężki. Chcesz go nieść?

- Wezmę taksówkę.

- Zostań. Mam pokój...

- Draco, nie...

- Proszę – powiedział kiedy Hermiona mocniej złapała syna i podniosła się z kanapy.

- Nie, Draco. Naprawdę nie – odpowiedziała lekko już zirytowana kierując się w kierunku drzwi. Nie chciała tu zostawać. Nie chciała przypadkiem czegoś do niego poczuć kiedy układało jej się już z innym mężczyzną. Nie mogła tego zepsuć.

Lonely II | Dramione | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz