20. Żałuję...

867 37 7
                                    

Przyznaję, że trochę ciężko było mi napisać ten rozdział, więc za wszelkie błędy językowe, literówki z góry przepraszam. Nie wiem czemu akurat ten rozdział był taki ciężki, no ale... wszelkie błędy postaram się poprawić jeszcze dzisiaj. A następny rozdział postaram się dodać jak najszybciej. Tak jak obiecałam wcześniej... w tym tygodniu będą minimum dwa rozdziały. 

Zapraszam do czytania ♥

_______

Hermiona nie odezwała się ani słowem kiedy prowadził ją po schodach. Nadal nie mogła zrozumieć o co w tym wszystkim chodziło. Czego chciał od niej i Scorpiusa? I od Dracona... Czemu musiało ją to spotkać? Akurat wtedy kiedy w jej życiu pojawił się Draco... Czy mógł mieć coś z tym wspólnego? Miała nadzieję, że nie, bo zaczęła go lubić... Pomimo wszystko. Nie wiedziała jakby zareagowała, gdyby to wszystko co przeżyła przez ostatnie dni było jego winą.

- Co Ci takiego zrobiłam? – odważyła się w końcu zapytać gdy otworzył drzwi i wepchnął ją do pomieszczenia. Czuła, że to miejsce jest znajome, ale nie mogła sobie przypomnieć z jakiego powodu. Może jej się wydawało? A może po prostu półki z książkami przypominały jej miejską bibliotekę, do której tak lubiła chodzić? W powietrzu czuła zapach książek i drewna. Gdyby nie obecna sytuacja to rozmarzyłaby się, ale niestety nie była tu z własnej woli.

- Ciągle zapominam, że kompletnie nic nie pamiętasz – zaśmiał się prowadząc ją przed drewniane biurko i popchnął ją na fotel. – Jak mogłaś być taka głupia chcąc oddać im wszystkie wspomnienia? Nie mogłaś po prostu uciec do mugolskiego świata i tutaj żyć?

Hermiona popłakała się kiedy odgarnął kosmyk włosów za ucho. Bała się nawet pomyśleć co zamierza dzisiaj z nią zrobić. Oby nie bolało...

- Ja naprawdę nie wiem o co Ci chodzi... Musicie mnie mylić z kimś innym. Nikomu nic nie powiem co tu się wydarzyło, ale nie rób krzywdy mi i Scorpiusowi...

Michael nic nie odpowiedział na jej żałosne próby ratunku. Hermiona mogła się tylko przyglądać jak rozgląda się po gabinecie, aż w końcu ponownie zwraca się ku niej. Stanął za oparciem fotela i położył dłonie na jej ramionach. Poczuł jak brunetka się wzdryga na ten gest.

- Spójrz na to biurko, kochanie. Co widzisz?

- Nic.

- Nic? – powtórzył rozbawiony. – Jesteś pewna?

Hermiona kiwnęła głową.

- To spójrz tutaj – wskazał na lewy róg biurka, na którym stały ramki ze zdjęciami. Hermiona rozpoznała rodziców Dracona. Był tak podobny do nich, że musiał być ich synem...

- Narcyza była przepiękną kobietą. Umarła kilka lat po wojnie. Zdecydowanie za wcześnie. A Lucjusz? Popełnił samobójstwo, bo nie potrafił bez niej żyć, ale mniejsza z tym, kochanie. Nie przyprowadziłem Cię tu po to, byśmy rozmawiali na temat jego rodziców – dokończył przesuwając jedną ramkę, a Hermiona wstrzymała oddech, bo zobaczyła na zdjęciu młodszą wersję siebie. Skąd on miał to zdjęcie? Nie pamiętała kiedy robiła to zdjęcie...

- Co to za sztuczki? – zdołała jedynie wyszeptać

- Żadne. Thomas mówił mi, że ma to zdjęcie na biurku. Jak myślisz czemu?

Hermiona nie mogła odpowiedzieć na to pytanie.

- Czemu nie mogłaś mnie pokochać, Hermiono? Starałem się być taki jak on. Udawałem jego zachowanie najbardziej jak tylko potrafiłem, więc czemu nie mogłaś mnie pokochać? – mówił delikatnie głaszcząc ją po policzku, a kobieta dopiero po chwili odważyła się na niego spojrzeć.

Lonely II | Dramione | ZakończoneWhere stories live. Discover now