13. Nie ma dla niej żadnego ratunku

838 42 15
                                    

- Od wczoraj jesteś moim numer jeden na liście zainteresowań, Hermiono Granger – odezwał się Thomas po chwili ciszy. Hermiona wzdrygnęła się słysząc ponownie jego głos. Odważyła się przenieść wzrok z drzwi na niego. Brunet jedynie się uśmiechnął. Wiedział co jej siedziało teraz w głowie. Na pewno zastanawiała się co zrobić, żeby pomóc Scorpiusowi. Bękartowi Malfoya. Wiedziała o tym? Wiedziała, że Scorpius Granger to naprawę spadkobierca najbogatszej rodziny w świecie czarodziei? Zapewne nie.

- Jeśli teraz stąd wyjdziesz to zapomnę o wszystkim – Hermiona starała się mówić pewnym głosem, ale pomimo wszystko głos jej zadrżał z czego nie była dumna.

Thomas się zaśmiał.

- Usiądź. Porozmawiamy trochę o Tobie, o Scorpiusie...

- Proszę Cię... Wyjdź – przerwała mu błagalnie. Ciągle mówił o Scorpiusie. Na samą myśl, że mógłby go dotknąć ogarniał ją strach. Był dla niej całym światem. Nie mogła pozwolić na to, żeby zrobił mu jakąkolwiek krzywdę. – Ja naprawdę nikomu nie powiem. O wszystkim zapomnę – kontynuowała dalej mając nadzieję, że zdoła przemówić mu do sumienia, jeśli go miał.

- Siadaj, panno Granger – warknął, a brunetka natychmiast usiadła na najbliższym fotelu. – Obiecuję, że nie zrobię wam krzywdy, jeśli zrobisz wszystko o co poproszę. Kto wie, może nawet będziesz miło wspominała nasze spotkanie – uśmiechnął się dotykając jej brązowych loków. Hermiona z trudem powstrzymała się od płaczu.

- Czego chcesz?

- I w końcu zaczęłaś mówić z sensem. Chciałem, żebyś odeszła. Zabrała bękarta Malfoya ze sobą i wyjechała z Londynu. Gdzieś daleko, gdzie Malfoy nawet nie pomyśli o tym, żeby was szukać...

- Wyjadę. Jeszcze dziś. Zabiorę Scorpiusa z przedszkola i wyjedziemy jeszcze dziś.

- Chciałem tego, panno Granger. Chciałem, bo moja ukochana byłaby szczęśliwa mając znowu Malfoya tylko dla siebie, ale zmieniłem zdanie... Wiem, że on by nie odpuścił. On nigdy nie zrezygnuje z Ciebie i Scorpiusa...

- Z Draconem nic mnie nie łączy. Nikomu go nie odbieram. Zaszła jakaś pomyłka.

- Łączy was syn – przerwał jej, a brunetka dopiero po chwili zrozumiała co miał na myśli i zaczęła kręcić przecząco głową.

- Nie, ojciec Scorpiusa nie żyje. Zginął w wypadku samochodowym przed narodzinami syna. Draco nie jest jego ojcem. Musiałeś mnie z kimś pomylić. Z Draconem naprawdę nic mnie nie łączy. Proszę... - dodała błagalnie ze łzami w oczach nie mając już powoli sił na dalszą obronę. Była psychicznie wykończona myślami o bezpieczeństwie syna.

Wzdrygnęła się kiedy dotknął jej policzka, a następnie zmusił, żeby na niego spojrzała.

-Z nikim Cię nie pomyliłem, ale przyznaję, że trudno jest mi uwierzyć w to, że Hermiona Granger niczego nie pamięta. Najmądrzejsza czarownica ostatniego stulecia. Czarownica bez której Harry Potter prędzej zginąłby w trakcie wyprawy po horkruksy niż zabił Voldemorta... Czarownica, która kompletnie nic nie pamięta – dodał widząc jej zdziwiony wyraz twarzy.

- Musiałeś mnie z kimś pomylić – zdołała jedynie powtórzyć nie rozumiejąc ani słowa z tego co ten mężczyzna do niej mówił. – Zapomnę o wszystkim, jeśli w tej chwili stąd wyjdziesz – dodała odważniej, ale nadal jedynie o czym myślała to wydostać się stąd, odebrać Scorpiusa i wyjechać z Londynu jak najdalej. I wtedy nadarzyła się do tego okazja, mężczyzna westchnął puszczając jej twarz. Obserwowała przez chwilę jak zirytowany odchodzi i odwraca się do niej tyłem. Od razu spojrzała na drzwi, nie zostawił kluczy w zamku. Miała zapasowe w sypialni oraz... broń. Mogłaby się obronić. Spowodować, że ona będzie miała nad nim przewagę.

Lonely II | Dramione | ZakończoneWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu