22. Powrót do życia

890 43 11
                                    

- Bawisz się w moją żonę?

Blaise uśmiechnął się pod nosem słysząc słaby głos przyjaciela. Zamknął Proroka Codziennego i spojrzał na niego.

- Zerwałeś z Astorią to ktoś musi nad Tobą czuwać – zażartował obserwując Dracona, który próbował podnieść się na łóżku szpitalnym. Po chwili opadł ponownie na poduszkę. Zdecydowanie był jeszcze za słaby.

- Z Granger i Scorpiusem wszystko w porządku?

Blaise kiwnął po chwili głową.

- Jak zobaczyłem Ciebie leżącego na podłodze i ryczącą Grangerównę pomyślałem, że zszedłeś. Przez krótką chwilę stałem w drzwiach i myślałem co powiedzieć w trakcie mowy pogrzebowej – mówił nie zwracając uwagi na zimny wzrok przyjaciela.

- Co teraz z nią?

- Ginny się nią zajęła. Jest dobrze – odpowiedział trochę wymijająco. Wiedział co Granger planuje, ale nie chciał dać złudnej nadziei Draconowi, że wszystko się ułoży. Na chwilę obecną musiał wrócić do zdrowia.

- A Johnson?

- Potter się nim zajął. Niedługo czeka go rozprawa w Ministerstwie. Jesteście głównymi świadkami, ale jeśli nie dasz rady przyjść to zostanie przełożona na późniejszy termin – wyjaśnił krótko wiedząc, że Draco zrobi wszystko, żeby Johnson został skazany na śmierć. Każdy wiedział jaki będzie werdykt. Pocałunek dementora.

Draco nic nie odpowiedział, jedynie poczuł ulgę.

***

Hermiona pocałowała syna w czoło i wyszła zostawiając go w kuchni kończącego jeść płatki z mlekiem. Z duszą na ramieniu weszła do salonu, gdzie już czekała Ginny oraz Blaise z Victorią na rękach. Nie wiedziała czego ma się spodziewać. Dzisiaj miała dostać się do Ministerstwa. Zastanawiała się czemu siedzą w salonie, a nie zmierzają w kierunku samochodu.

- Dostaniemy się do Ministerstwa za pomocą kominka. Niezbyt mogę się teleportować będąc w ciąży – uśmiechnęła się w kierunku męża, który nadal miał jej za złe ostatnią teleportację kiedy Hermiona poprosiła ją o pomoc. – Chociaż, uzdrowiciel uznał, że nie jestem jeszcze w tak zaawansowanej ciąży, żeby rezygnować z teleportacji...

- Weasley, ja Cię naprawdę ostrzegam – powiedział przez zaciśnięte zęby.

- Dobra, dobra – poddała się. Nie ukrywała tego, że nie lubiła podróżować za pomocą kominka, ale żeby jej mąż mógł spędzić spokojnie dzień wolała to zrobić.

- Ja wrzucę proszek i ty po prostu musisz wejść w płomienie zaraz za mną. Nie możesz się zawahać, Hermiono – skierowała te słowa do przyjaciółki, która stała zszokowana obok niej i patrzyła w kominek.

- Płomienie? Mam wejść w płomienie? – powtórzyła zdziwiona. Nie była przestraszona co samą ją zdziwiło, ale... bardziej zaciekawiona.

- Poczujesz tylko lekkie ciepło i tyle – uśmiechnęła się do przyjaciółki, a brunetka po chwili kiwnęła głową.

- Blaise... Opiekuj się Scorpiusem, dobrze? Postaram się wrócić jak najszybciej...

- Granger, jeszcze raz to powtórzysz, a obiecuję, że wyrzucę go na próg – przerwał jej uśmiechając się do niej wręcz uroczo. Nie zwrócił uwagi na karcący wzrok żony.

- Scorpius ma trudny charakter. Może być uparty, może Ci się zbuntować, nie lubi słuchać tego co mu się nakazuje... Postaraj się być wyrozumiały, dobrze?

- Wytrzymałem całe życie z Draconem. Uwierz mi, poradzę sobie z tą jego małą kopią.

Hermiona chciała już powiedzieć, że trzeba zrobić testy DNA, żeby być w stu procentach pewnym, że ojcem Scorpiusa jest Draco, ale odpuściła. Później się tym zajmie. Teraz musiała odzyskać swoje dawne życie, jakkolwiek ono nie wyglądało...

Lonely II | Dramione | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz