Rozdział 5

36K 751 174
                                    

— A więc — zaczęłam zaraz po tym jak usiedliśmy na kocu. — Sam to wszystko wymyśliłeś czy ktoś ci pomógł? — spytałam.

Samael obrócił się w moją stronę, gdy nalewał szampana do kieliszków. Nie byłam pewna czy procenty to dobry pomysł, zwłaszcza, że powinnam zachować trzeźwość umysłu. Ten mężczyzna sprawiał, że traciłam zmysły. Odurzał niczym najpiękniejszy zapach perfum.

— A co to za oszczerstwa! — rzucił z udawanym oburzeniem w głosie. — Nie wierzysz we mnie? Byś się wstydziła.

Zaśmiałam się, słysząc jego słowa. Już wiem jaka by była odpowiedź na moje pytanie.

— Na pewno masz plusa za przygotowanie tego wszystkiego. — Rozejrzałam się wokół. — Jest przepięknie.

Samael wręczył mi kieliszek wypełniony szampanem. Mimo wahania upiłam mały łyk, aby poczuć jak przyjemna gorycz przepływała mi przez gardło. Po chwili odłożyłam szklane naczynie na bok, nie chcąc aby przeszkadzało.

— Wiesz, nigdy nie robiłem tego dla żadnej kobiety. — Spojrzałam na niego, unosząc brwi. — Jesteś pierwszą dla której tak się staram i jako jedyna stawiasz opór.

— Najwyraźniej jestem wyjątkowa. — Wzruszyłam ramionami.

— Gdybyś nie była inaczej, bym za tobą nie ganiał jak jakiś gówniarz. — Poprawiłam sukienkę, która zrolowała mi się przy nogach. Ułożyłam jedną rękę na kocu, aby się podeprzeć i mieć lepszy widok na mężczyznę, siedzącego tuż obok mnie. — Po prostu muszę sprawić, aby twój opór zniknął.

Z boku mogło to wyglądać jakbyśmy prowadzili zwykłą rozmowę, ale wiedzieliśmy, że prowadzimy swoja małą, prywatną grę. Jego spojrzenia, coraz to bardziej przesuwające się ciał do mojego. Każdy ruch miał swój cel. Chciał mnie doprowadzić na skraj obłędu, chciał sprawić, bym błagała o jego dotyk. Lecz nie pozostawałam mu dłużna. Nowa siedząca pozycja dawała mu wgląd w dekolt oraz mógł podziwiać długie, zgrabne nogi wystające zza materiału długiej sukienki.

Atmosfera z sekundy na sekundę stawała się coraz bardziej napięta, a ja nie mogłam się oprzeć, aby podjąć się rękawic rzuconych przez niego. Zobaczymy kto pierwszy pęknie.

— A jaki masz na to plan? — Przygryzłam wargę. Uważnie śledziłam, jak jego wzrok błądził w okolicy moich ust. Uśmiechnęłam się.

— Może najpierw...— Urwał na chwilę swoją wypowiedź. Przybliżył się nieznacznie, czułam jego oddech, który opiewał wrażliwą skórę za uchem. — Sprawię, że stracisz wszystkie zmysły.

Nim odpowiedziałam poczułam jego usta na swojej skórze. Całował, ssał i lizał każdy fragment jaki spotykał na swojej drodze. Zacisnęłam usta w wąską linię, nie chciałam wydawać z siebie żadnego dźwięku, świadczącego o mojej przyjemności.

— Następnym krokiem. — Przerwał swoje słodkie tortury i szepnął mi prosto do ucha. — Będzie sprawienie, że uzależnisz się od mojego dotyku.

Jego wydziarana dłoń została umieszczona na mojej łydce i bardzo powoli zaczęła przemieszczać się ku górze. Odchyliłam głowę do tyłu, wiedząc w jaki sposób się to zakończy. Mimo tego nie miałam zamiaru mu przerywać. Chciałam tego, pragnęłam jak powietrza.

— A potem sprawię, że odlecisz. — Samael podwinął skrawek sukienki, aby mógł się dostać do mojej kobiecości, która zrobiła się wilgotna.

Wcisnęłam obcasy w posadzkę i złapałam się połów marynarki mężczyzny, jakby mogło to przynieść jakieś ukojenie. Jego dotyk naznaczył mnie w nieznany mi dotąd sposób. Sprawiał, że odlatywałam, nie zaznając słodkiego końca.

Samael / BDSM [+18]Where stories live. Discover now