Rozdział 18

26.5K 631 95
                                    

Flesz aparatów raził mnie w oczy.

Gwar dochodził zewsząd, było słychać rozmowy oraz przekrzykujących się fotoreporterów. Przełknęłam gule w gardle i zacisnęłam mocniej palce na dłoni Samaela. Mężczyzna spojrzał się na mnie kątem oka i posłał wspierający uśmiech.

Gdy koordynator wydarzenia zawołał nas na ściankę poczułam jak moje ciało nagle zaatakowało zimno, a mrowienie, które odczuwałam w zakończeniach nerwowych, rozprzestrzeniło się na całej skórze.

Nie myślałam, po prostu poszłam za brunetem, który smyrał kciukiem fragment mojej dłoni. Ustawił się przodem do fotoreporterów i przyciągnął mnie do swojego boku, mocno zaciskając palce w talii. Spojrzałam na niego i widziałam jak wchodził w swój żywioł. Widać było, że był do tego stworzony, a błysk aparatów pompował jego ego.

— Co ty robisz? — wyszeptałam przerażona, gdy przybliżył swoją twarz ku mojej, jakby chciał mnie pocałować.

— A nie widać? — odpowiedział, z typowym dla siebie uśmiechem. — Pozuję z moją kobietą.

Odpowiedział jakby to była najjaśniejsza rzecz na świecie. Przecież tak było, ale z każdą sekundą czułam jakby niewidzialny sznur coraz bardziej zaciskał mi się na szyi. Na dodatek przedmiot, który nadal tkwił w moim tyłku, nie pomagała w pozowaniu.

— Wyobraź sobie, że ich tu nie ma. — Samael, próbował mnie uspokoić zapewne, widząc jak kurczowo trzymałam się jego marynarki. — Że jesteśmy tylko ty i ja, razem.

Posłuchałam jego rady i po prostu spojrzałam w jaskrawo niebieskie tęczówki, które skutecznie mnie uspokajały. Po chwili poczułam jak mój oddech się wyrównał, a drżenie ciała ustało. Skupiłam się tylko na nim, a gdy uniósł kąciki ust ku górze wiedziałam, że wszystko poszło dobrze. Bo przy nim wszystko wydawało się łatwiejsze.

Po kilku minutach stania na ściance, uznaliśmy że pora zejść i fotografowie na pewno mieli to czego potrzebowali. Gdy oddalaliśmy się od tego gwaru czułam się bardziej zrelaksowana. Najgorsze już chyba było za mną, chociaż korek analny ruszał się przy każdym moim kroku.

Przekraczając duże, przeszklone drzwi znaleźliśmy się w sali balowej. Naokoło były ustawione stoliki, a pośrodku inni goście tańczyli do muzyki, którą wygrywała orkiestra. Uśmiechnęłam się na ten widok. To pomieszczenie było klimatyczne, miało swój urok i od razu sprawiło, że chciałam jak najszybciej zapoznać każdy jego zakamarek.

Samael wskazał nasz stolik i po odsunięciu mi krzesła, na którym usiadłam sam zajął miejsce obok. Odwróciłam się bokiem, podziwiając jego profil.

— A więc to tak balowałeś przez ostatnie lata. — Zażartowałam, chcąc rozluźnić atmosferę. — Widać, że adrenaliny ci nie zabrakło.

— Nawet nie wiesz jak bardzo, skarbie. — Zawtórował mi, uśmiechając się. Nie było piękniejszego widoku. — Zabawa na całego, dobrze że też zdecydowałaś się wziąć w nich udział. Nie pożałujesz.

— To na pewno. Nic, tylko się bawić. — Pokręciłam głową, nadal mając uniesione kąciki ust. — Chyba zbliżają się kłopoty — dodałam szybko, gdy kątem oka zobaczyłam jak w naszym kierunku szły dwie znajome osoby.

W naszym kierunki zmierzali Seth Walsh oraz Liam O'Sallivan. Oboje byli ubrany w czarne garnitury, które idelanie opinały ich mięśnie uwypuklające się przy każdym ruchu. Pierwszy z mężczyzn był mi bardzo dobrze znany, jednakże drugi już niekoniecznie. Słyszałam, że prowadził fundację, pomagającą młodzieży wyjść z uzależnień bądź zapewniali bezpieczne miejsce dla samotnych matek, dzieci które uciekły od przemocy czy innych ciężkich przypadków. Sama kilka razy wsparłam tą fundację i wiem, że ich działania są potrzebne do tego, aby świat stał się lepszym i bezpieczniejszym miejscem.

Samael / BDSM [+18]Where stories live. Discover now