Rozdział 16

27.8K 641 68
                                    

— Ta sukienka ma mówić, że twoi przeciwnicy mogą się pierdolić bo i tak to wygrasz — powiedziała Rosie przeszukująć wiszaki, na których znajdowały się przepiękne sukienki.

Pokręciłam głową, słysząc jej słowa. Gdy dowiedziała się że nie miałam żadnej kreacji na bankiet, od razu zaciągnęłą mnie na zakupy, nie zważając na to czy byłam zajęta. Miałam strasznie dużo pracy ze względu na zbliżający się termin oddania wszystkich szkiców hoteli do Samaela. Chciałam, aby był zadowolony i od razu przystąpił do budowy swojego nowego przedsięwzięcia.

— Chciałam raczej, aby była stonowana. Nie chcę się wyróżniać — odpowiedziałam i chwyciłam w dłoń długą, wykonaną z koronki suknię w kolorze brązu.

— No chyba nie mówisz poważnie. — Kobieta podeszła do mnie i wyrwała materiał z ręki. Zmarczyłam brwi, obserwująć jak odkłada sukienkę na miejsce. — Masz wszystkich powalić na kolana. Samael powiedział, że masz świecić najjaśniej na sali.

Rosie udała się w głąb sklepu, a ja zaintrygowana jej słowami, za nią podążyłam. Staruszka w ramionach miała już garść sukienek, lecz co chwile dokładała nowe.

— Jak to Samael powiedział? — spytałam.

— No rozmawiałam z nim, to mi powiedział. Aurora słuchaj ze zrozumieniem.

— Przecież nie masz jego numeru!

Rosie przystanęła i powoli odwróciła się w moim kierunku.Gdy już miała coś powiedzieć spojrzała mi przez ramię. Powiodłam spojrzeniem do punktu, w który się wpatrywała i zaniemówiłam.

Kobieta natychmiast mnie wyminęła i w szybkim tempie podeszła do manekina, stojącego na wystawie. Z dokładnością przyglądała się kreacji, a mnie brakowało słów aby wyrazić swój zachwyt.

— To ta. — Rosie wskazała na sukienkę palcem. — To w niej pójdziesz i w niej zdobędziesz statuetkę.

— Przecież...— Już chciałam zaprotestować, gdy dostrzegłam wzrok kobiety.

Bez słowa zaczęła szukać mojego rozmiaru i wepchnęła mi siłą sukienkę w rękę. Wskazała głową przymierzalnie więc nie chcąc się kłócić z tą upartą kobietą, udałam się w tamtym kierunku.

***

— Już nigdy więcej nie pójdę z nią na zakupy — westchnęłam i odpaliłam auto. Odwiozłam Rosie do domu i zamierzałam spędzić samotny wieczór z lampką wina, poprawiając szkice hoteli.

— Nie mogło być, aż tak źle. — Zachrypnięty głos Samaela sprawił, że moje ciało przeszył dreszcz. — Przecież to wspaniała kobieta.

— Najwyraźniej tylko przy tobie — odburknęłam i wyjechałam na jedną z głównych ulic. — Do teraz nie mogę pojąć, że spiskowaliście za moimi plecami.

— Kochanie — westchnął cierpiętniczo. — Ja i Rosie po prostu spodziewaliśmy się twojej reakcji i temu zapobiegliśmy. Wszyscy muszą zobaczyć moją piękną kobietę i suknie, która będzie zdobiła jej idealne ciało.

— Mówisz tak, tylko dlatego abym zmiękła! — powiedziałam podniesionym głosem, wiedząc co ten skurczybyk próbował. — Nie ze mną te numery Santos.

— A może wkupię się w twoje łaski tak jak ostatnio? — Zmarszczyłam brwi, nie wiedząc do czego zmierzał. — Na blacie, w kuchni z moją głową między twoimi nogami. Pamiętam, że wtedy szybko mi wybaczyłaś.

— Ty dupku — zaśmiałam się perliście, słysząc jego słowa. Także jak na zawołanie zacisnęłam mocniej uda. — Będę za piętnaście minut w domu. Jeśli nie zobaczę cię na podziemnym parkingu, twoja szansa na moje przebaczenie przepadnie.

Samael / BDSM [+18]Where stories live. Discover now