Rozdział 25

24.5K 601 197
                                    

Nie miałam siły stać.

Głośny szum sprawił, że zaczęła mnie boleć głowa, a przed oczami pojawiały się mroczki. Próbowałam brać głębokie oddechy, lecz lniany worek na głowie skutecznie mi to utrudniał.

Ktoś chwycił mnie za chude ramię i pociągnął na przód. Zachwiałam się w wysokich szpilkach, nie będąc przygotowaną na tak gwałtowny ruch.

W krwiobiegu nadal miałam wcześniej wstrzyknięty narkotyk. Odczuwałam tego skutki, a młodości i zawroty głowy mnie tylko w tym utwierdzały. James wraz z ojcem zawsze mi go podawali, gdy szłam na licytację. Nie kontaktowalam i mogli robić ze mną co chcieli.

— Rusz się dziwko, albo pożałujesz. — Kolejne pociągnięcie i kolejny ból, który wypełnił moje ciało.

Stukot szpilek odbijał się echem od ścian, a ziemno wypełniające pomieszczenie w którym stałam sprawiało, że przeszył mnie dreszcz. Zacisnęłam usta w wąską linie i próbowałam osłonić gołe ciało.

Nie miałam już siły żyć.

Przełknęłam ślinę, gdy nagle rozległ się płacz jednej z dziewczyn. Krzyczała, a w tle było słychać dźwięk szarpanych ubrań. Zaczęłam się cofać do tyłu, mimo braku widoczności. Salwa śmiechu wypełniła pomieszczenie i mieszała się wraz z płaczem dziewczyny. Zaczęłam kręcić głową na dźwięk odpinanej sprzączki od paska i przeraźliwego krzyku kobiety, która błagała aby przestał.

Nawet nie zorientowałam się, w którym momencie zaczęłam płakać. Płakałam razem z nią, słysząc każdą rzecz jaką jej robili. Chciałam pomóc, tak bardzo chciałam ją uratować. Ale nie miałam siły, heroina nadal płynęła w moich żyłach, a worek na głowie sprawiał, że nie miałam szans z pracownikami ojca.

Byłam bezużyteczna, niczym zepsuta zabawka.

Zakrywałam uszy, aby odciąć się od świata zewnętrznego, aby nie słyszeć jej lamentu. Gwałcili ją, a ja nie mogłam nic zrobić tylko słuchać. Mimo przyciśniętych rąk do uszy nadal słyszałam śmiechy i gwiazdy mężczyzn, ciało obijające się o ciało oraz urwany oddech. Chciało mi się rzygać, lecz znów ktoś popchnął mnie na przód.

— Sam bym z tobą to zrobił, ale szef zabronił. Choć nie wiem czemu, przecież jesteś dziwką jak one wszystkie. — Obok mojego ucha rozległ cichy szept. — Zerżnął bym cię aż do krwi.

Kolejne łzy zaczęły spływać po zaróżowionym policzkach, lecz się nie odezwałam. Nie miałam siły tego zrobić. Nie miałam już siły z nimi walczyć.

Po chwili kazano mi stanąć w miejscu, a worek ściągnięto z głowy.

Próbowałam się przyzwyczaić do jasności, gdy uchyliłam powieki. Zamrugałam, a gdy tylko mogłam coś dostrzec, zamarłam.

Stałam na scenie, a wokół mnie były ściany zrobione z samych szyb. Nie miałam czasu, aby się dowiedzieć co za nimi było, gdy z interkomu wydobył się zachrypnięty głos.

— Zaczynamy ostatnią licytację na dziś — powiedział, a ja po raz kolejny chciałam umrzeć. Tak bardzo tego pragnęłam. — Przed panami Aurora. Dziewica, lecz ma doświadczenie w seksie oralnym. Dodatkowe umiejętności to taniec na rurze.

Nie, nie proszę, nie. Rozglądałam się za możliwym wyjściem, lecz na marne.

To nie mogła być prawda. To się nie działo naprawdę.

— Cena wywoławcza to dziesięć milionów. — Kontynuował, a ja jedynie stałam. Nie płakałam, po prostu stałam niczym lalka, którą można pomiatać. Bo nią byłam.

Samael / BDSM [+18]Where stories live. Discover now