Rozdział 13

31.8K 694 257
                                    

Wchodząc do firmy nie spodziewałam się zastać tam takiego gwaru.

Hol przepełniony był ludźmi, którzy zapewne czekali na spotkania. Przy recepcji utworzyła się kolejka.

Wytrzeszczyłam oczy na ten widok i poprawiłam dokumenty, które trzymałam w ręku. Wykrzywiłam usta w grymasie wiedząc, że będę musiała się przedostać do recepcjonistki i poinformować, że przybyłam na spotkanie z Samaelem.

Podeszłam do przeszklonego blatu i uśmiechnęłam się grzecznie, gdy jakaś kobieta stojąca w kolejce posłała mi złowrogie spojrzenie.

— Przepraszam...— Zwróciłam na siebie uwagę kobiety. — Byłam umówiona na spotkanie z panem Santosem.

— Pani Evans? — Skinęłam głową w potwierdzeniu. — Pan Santos już pani oczekuje w swoim gabinecie.

Nim odeszłam podziękowałam recepcjonistce i skierowałam się do windy pod naporem spojrzeń ludzi, którzy stali w kolejce. Stukot moich szpilek wybijał rytm, a długi czarny płaszcz idealnie podkreślał ciało odziane w sukienkę. Stawiałam długie kroki, akurat wchodząc do metalowej puszki, gdy ta miała odjechać.

Wcisnęłam na panelu guzik piętra, na które chciałam się udać i czekałam. Ludzie wchodzili wychodzili, aż na końcu zostałam sama. Westchnęłam ciężko i wyszłam z windy od razu spotykając roziskrzone spojrzenie asystentki Samaela.

Nic nie mówiąc wskazała mi drzwi wykonane z lustra weneckiego. Posłałam jej perlisty uśmiech i bez pukania weszłam do gabinetu mężczyzny. Samael akurat z kimś rozmawiał przez telefon jednak, gdy mnie zobaczył na jego ustach pojawił się lekki uśmiech, ukazujący dołeczek w policzku. Zlustrowałam jego sylwetkę i poczułam jak nagle zrobiło mi się gorąco. Trzyczęściowy garnitur wyglądał na nim obłędnie, a czerń idealnie podkreślała kolor tęczówek.

Zdjęłam płaszcz i odłożyłam go na sofie, po prawej stronie, nadal trzymając w ręku potrzebne dokumenty. Następnie usiadłam na krześle przed jego biurkiem i czekałam, aż zakończy rozmowę co stało się już po chwili.

— Myślałam, że już nie przyjdziesz maleństwo. — Zasiadł w swoim fotelu. Położył przedramiona na blacie biurka.

— Nigdy bym cię nie wystawiła, skarbie. — Mrugnęłam w jego stronę na co zaśmiał się chrapliwie. Bez zbędnego przedłużania podałam mu papiery i czekałam na reakcję. — Oczywiście trochę zmieniłam. Z niektórymi rzeczami nie miałam w ogóle do czynienia dlatego nie ruszałam tych punktów bo chciałabym, abyś mi je objaśnił.

Oblizał pełne wargi i skupił wzrok na umowie. Nie otwierał koperty chociaż widziałam ciekawość w jego spojrzeniu.

— Zerknę na to w domu. — Odłożył dokument na bok i przeniósł na mnie spojrzenie. — Każdy ze szczegółów jest jeszcze do przedyskutowania. Nim dojdziemy do sesji czy wcielania się w rolę, chcę jeszcze cię poznać i sprawić, abyś czuła się przy mnie komfortowo. Bez pośpiechu, wszystko w swoim czasie.

Wiedziałam na jakich zasadach się to odbywało, ale nikt nigdy nie dbał o mnie w ten sposób. Prawidłowa relacja między uległym, a dominującym powinna być zbudowana na fundamentach zaufania i bezpieczeństwa. Miałam lepsze i gorsze relacje i cały czas się uczyłam nowych rzeczy związanych z tym światem, ale miałam przeczucie, że Samael może mi pokazać więcej niż byłam w stanie pojąć.

— W moich....Poprzednich relacjach nie opiekowano się mną w taki sposób. — Samael zmarszczył nos w typowy dla siebie sposób. Widziałam, że nie był zadowolony z moich słów.

— Aurora każda relacja wygląda inaczej, ale powinna zawsze opierać się na zaufaniu i bezpieczeństwie uległej. Chcę ci dać wszystko o czym zamarzysz, chcę o ciebie dbać gdy będziesz chora czy przynosi ci słodycze gdy będziesz mieć okres. Chcę, abyś była moja w każdy tego słowa znaczeniu. A, gdy tylko podpiszesz umowę. — Spojrzał znacząco na dokument. — Łatwo się ode mnie nie uwolnisz.

Samael / BDSM [+18]Where stories live. Discover now