Rozdział 23

26.8K 619 171
                                    

Miałam dość tego dnia.

Od rana w firmie panował chaos. Każdy szukał potencjalnego klienta, aby nie stracić pieniędzy, które zainwestowaliśmy w projekt Michaela Caruso.

Mężczyzna oficjalnie nie zerwał naszej współpracy, lecz wiedziałam, że to tylko chwila aż do mnie zadzwoni. To był projekt na dużą skalę i na jeszcze więcej pieniędzy, więc tym bardziej jako początkująca firma nie chcieliśmy stracić żadnego klienta, a jeśli już była taka konieczność to próbowaliśmy znaleźć podobne zapotrzebowanie na dany projekt, od którego właśnie straciliśmy klienta.

Westchnęłam ciężko i opuszkami palców rozmasowałam skronie. Moje ciało błagało o chwilę odpoczynku, a siedzenie od rana w firmie tylko pogorszało mój stan. Musiałam znaleźć nowego kontrahenta na wczoraj. Nie było to łatwe, a czas powoli mi się kończył.

Na szczęście dziś miałam spędzić wieczór z dziewczynami. Odpocznę i zresetuje się po męczącym dniu, zapominając o problemach, które w ostatnim czasie się tylko nawarstwiły.

Gdy chciałam wstać o poprosić Melisse o drugą kawę drzwi od gabinetu stanęły otworem. Zmarszczyłam brwi, gdy postawna i masywna sylwetka mężczyzny pojawiła się we framudze.

— Czy ty przypadkiem dziś nie miałeś być zajęty? — zapytałam na wstępie, gdy wszedł do pomieszczenia, zamykając za sobą przeszklone drzwi.

Samael nie odpowiedział, tylko zaczął rozpinać marynarkę i przewiesił ją przez oparcie najbliższego krzesła.

— Słyszałem, że masz ciężki dzień więc przyszedłem, aby zabrać cię na lunch. Pewnie nic nie jadłaś — odpowiedział, podchodząc do mnie. Przyciągnął mnie do siebie i już po chwili wdychałam jego odurzający zapach. Owinął ramiona wokół mojej talii i złożył pocałunek na czole. — Wiem, że przeze mnie masz kłopoty, ale musisz o siebie dbać, maleństwo.

— Nie mogę teraz opuścić firmy — wymamrotałam w moje śnieżnobiałą koszulę. — Muszę znaleźć nowego klienta.

— A co gdybym ci powiedział, że właśnie stoi przed tobą?

Jak na zawołanie oderwałam się od niego i spojrzałam wprost w jasno - niebieskie tęczówki. Samael ze skupieniem wpatrywał się we mnie, czekając na jakąkolwiek reakcję. Nie miałam pojęcia do odpowiedzieć.

— Co? Ale, że jak niby? — Zacisnęłam dłonie w pięści, na materiale spinającym jego klatkę piersiową. Nie przejmowałam się ewentualnie powstającym zagnieceniom. — Przecież..Co?

— Musiałem się jakoś zrehabilitować po tym co ci zrobiłem więc wykupiłem od Micheala projekt i teraz ja jestem jego właścicielem. Znów jestem twoim szefem, skarbie. — Ugryzł wrażliwy fragment ucha, lecz po chwili przejechał po nim językiem jakby chciał zniwelować ból. Moje ciało przeszył dreszcz, ale nie mogłam się poddać uczuciu, które zaczęło się kumulować w moim ciele.

― Chyba nie mówisz poważnie. — Wytrzeszczyłam oczy, nie mogąc uwierzyć w to co usłyszałam.

— Mówię samą prawdę, kochanie. Każ ludziom nadal pracować nasz szkicami budynków, lecz każdy następny krok będzie omawiany ze mną. — Wzruszył ramionami jakby była to drobnostka.

Wpatrywałam się w niego bez słowa. Nie miałam pojęcia co mu odpowiedzieć, ani jak zareagować. To on nawalił i to przez niego prawie straciłam ważną współpracę, lecz naprawił swój błąd. Nie stracę żadnych pieniędzy i na dodatek praca moich ludzi szkicami nie pójdzie na marne.

Postarał się i naprawił to co zepsuł.

Posłałam mu promienny uśmiech i stanęłam na palcach. Samael nawet nie zdążył zareagować, gdy go pocałowałam i zaciągnęłam na najbliższą kanapę. Popchnęłam go, a on bez żadnego sprzeciwu usiadł na pikowanym siedzeniu. Podwinęłam spódnicę i usiadłam na nim okrakiem, wyczuwając twardość wbijająca się w wewnętrzną część uda.

Samael / BDSM [+18]Kde žijí příběhy. Začni objevovat