Rozdział 26

21.5K 585 80
                                    

— Nie tęskniłam za tym miastem — powiedziałam zniesmaczona, gdy auto zatrzymało się pod jedną z kawiarni, w której byłam umówiona z przyjaciółkami.

— Uwierz że ja też, ale kochanie obowiązki wzywają — odpowiedział Samael i wyjrzał przez boczną szybę. Emily i Ava machały w naszym kierunku, stojąc przed wejściem do kawiarnii. — I myślę, że gdybym cię im nie zwrócił, to same by po ciebie przyszły. — Zaśmiał się chrapliwie, a ten odgłos dotarł do mojej każdej komórki nerwowej.

— Pewnie masz rację, są zbyt samolubne aby dać mi żyć w spokoju — westchnęłam ciężko, udając oburzenie. Wiedząc, że gonił mnie czas, odpięłam pas bezpieczeństwa i miałam wyjść, lecz głos bruneta mnie zatrzymał.

— Nie pożegnasz się? Czy może się wstydzisz? — Uniósł brew, jakby jego żart naprawdę się udał. Pokręciłam głową i przybliżyłam się ku niemu, opierając rękę na jego na udzie.

Złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach, a po chwili Samael sprawił, że stał się bardziej chaotyczny. Wargi w zsynchronizowany sposób na siebie nacierały, tocząc walkę o dominację, a gdy zabrakło nam tchu, oderwaliśmy się od siebie.

— Jesteś głupi.

— Co innego mówisz, gdy krzyczy moje imię. Wiesz, nigdy w życiu nie usłyszałam tylu dobrych słów na mój temat...

— Och, przymknij się już. — Pocałowałam go w usta, lecz po chwili się odsunęłam, nim zdążył go pogłębić. — Nie podziękowałam ci wcześniej, ale cieszę się że mnie zabrałeś do tamtego domu. Ten wypad był dobrym pomysłem.

— Cieszę się, że dobrze się bawiłaś, maleństwo. Pamiętaj, że twoje twoje szczęście jest moim szczęściem. — Przerwał nagle, dostrzegając coś za mną. — A teraz już lepiej idź bo Ava i Emily mordują nas wzrokiem. — Spojrzałam za jego bark i faktycznie dziewczyny spoglądały na nas morderczym wzrokiem.

Czym prędzej wysiadłam z pojazdu i w pośpiechu udałam się do przyjaciółek. Nim weszłyśmy do lokalu głos Samaela przeciął gwar, panujący na ulicy:

— Przypilnujcie, aby coś zjadła. Od rana nic nie miała w ustach, a pewnie sama nic nie zamówi — powiedział do moich przyjaciółek, które zasulatowały, przyjmując powierzone zadanie niczym wzorowy żołnierz.

Nim zdążyłam odpowiedzieć Samaelowi, że sama umiałam o siebie zadbać, Emily i Ava wepchnęły mnie do kawiarnii, a auto mężczyzny odjechało z parkingu. Po chwili już siedziałyśmy przy stoliku, trzymając w dłoniach menu.

— Czemu ty w ogóle nic nie mówisz?! — syknęła oburzona Emily. — Facet cię zabrał do zajebistego domku, a ty siedzisz cicho i czytasz jakieś zasrane menu.

— Bo może chce coś zjeść? — Bardziej zapytałam niż stwierdziłam, ale pod natarczywym spojrzeniem przyjaciółki nie byłam pewna czy ta odpowiedź nie satysfakcjonuje, albo przypadkiem czymś we mnie nie rzuci.

— Ty i Ava ostatnio jesteście jakieś...— Urwała, szukając właściwego słowa. — Nawet nie mogę znaleźć dobrego określenia, bo wasza dziwaczność ostatnio mnie przerasta!

Spojrzałam na Ave, która poczyniła tak samo. Spoglądałyśmy na siebie w kompletnym zdziwieniu, widząc kątem oka Emily, która impulsywnie zaciskała dłonie w pięści. Już wiedziałam co jej wybuch oznaczał.

— Emily...— zaczęłam cicho i spokojnie. — Czy coś się stało, gdy mnie nie było?

Przy stole zapanowała cisza. Nikt nie śmiał się odezwać mimo hałasu, który panował w kawiarni.

— Widziałam Liama...Był z jakąś kobietą — W jej głosie dało się wyczuć smutek i przygnębienie. Wiedziałam, że jeszcze nie pogodziła się z tym że zerwali, ale nie sądziłam, że ta sytuacja oddziaływała na nią nadal w tak mocny sposób. — Niby nic nie robili, ale wiecie co? Śmiał się, nie tak sztucznie tylko jakby naprawdę był szczęśliwy i wtedy zdałam sobie sprawę, że przy mnie nigdy taki nie był.

Samael / BDSM [+18]Where stories live. Discover now