Rozdział IX

49 18 45
                                    


Powrót do domu był... Dziwny. 

Przeglądałam rzeczy, walające się po lawendowym pokoju, starając się pozbierać jak najwięcej fragmentów mojego życia do kupy. Wszystko wydawało się mieć duszę. Na szafce ustawione było pełno zdjęć w ramkach, na których przewijały się różne osoby. Jedno z nich przykuło moją uwagę, ukazywało blondyna, który obejmował mnie ramieniem. Jego niebieskie oczy uśmiechały się ciepło, lepiej niż niejedne usta. Był przystojny i widocznie wysportowany, obok niego stałam ja. Drobna i niepozorna dziewczyna, w długich blond włosach z nieśmiałym uśmiechem. Taką byłam osobom. Nieśmiałą, ale szczęśliwą. Beztroską. 

"To już było."

Poczułam żal, wypełniający moją klatkę piersiową i skrzywiłam się. Mimo tego, że Orifiel zwrócił mi część wspomnień, w mojej głowie było stanowczo za dużo luk, a te braki oprócz tego, że uniemożliwiały mi bycie mną, nie pozwalały mi również zrozumieć mojego położenia. Do żalu szybko dołączył niepokój. Odetchnęłam głęboko, starając się uspokoić, ale moje dłonie cały czas się trzęsły. Nerwowo zaczęłam przeszukiwać wszystkie szuflady, miałam nadzieje, że natknę się na coś, co sprawi, że doznam olśnienia.

- Cokolwiek, błagam - mruknęłam pod nosem, mocując się z dolną szufladą jasnego biurka.  Kiedy wreszcie odskoczyła, z impetem uderzyłam pośladkami o podłogę.

- Cudownie - jęknęłam zdenerwowana, pocierając obolałe biodro. - Jak tak dalej pójdzie, to zdemoluje ten pokój i swoje ciało, zanim cokolwiek sobie przypomnę.

Tyłek bolał mnie, jak cholera. Odchyliłam się do tyłu, kiedy nagle kątem oka zauważyłam coś różowego pod biurkiem. Uniosłam brew. 

- A niech mnie... - czułam, jak wspomnienie delikatnie mąci tafle mojego umysłu. Skupiłam się na nim z całych sił, czując leniwe pulsowanie w głowie, zwiastujące ból głowy. 

-No dalej... - szum krwi w uszach przesłaniał moje zmysły, gdy wspomnienie nabierało wyrazu. Zacisnęłam mocno powieki.

- Pamiętnik! - sapnęłam wreszcie uradowana, masując skronie, kiedy udało mi się odkopać szczątkowe wspomnienie. Schowałam pod biurkiem pamiętnik, licząc na to, że chociaż w tym miejscu nikt wścibski (Benji!) go nie znajdzie. Schyliłam się by go wyciągnąć, gdy usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Rozległo się sześć razy.

- Heej...- Głos pełen powątpiewania zwrócił moją uwagę. Do pokoju weszła ciemnowłosa dziewczyna o złotych, umalowanych na czarno oczach. Stanęła w progu i zmierzyła mnie wzrokiem.

- Wszystko w porządku? - Jej głos zabrzmiał pewniej, gdy odezwała się tym razem. Wyglądała na nieco rozbawioną, jej kąciki ust delikatnie drgały, gdy nieudolnie powstrzymywała uśmiech.

- Tak? - odpowiedziałam. Hexa pokręciła głową i podeszła powoli bliżej. Jak zwykle miała na sobie czarne buty na wysokim obcasie. Aż dziwne, że moja mama nie kazała jej ich zdjąć przed wejściem na piętro. 

- To dlaczego siedzisz na podłodze? Założyłaś kolonie mrówek pod biurkiem, czy coś?

Uśmiechnęłam się do niej. Wiele rzeczy uciekło z mojej pamięci, ale pamiętałam Hexę. Orifiel zwracając mi wspomnienia, pokazał mi wiele na jej temat. Poznałyśmy się, gdy miałam dwanaście lat. Jej rodzice się właśnie rozwiedli, a ona została z matką i koniec końców, przeprowadziły się z jakiejś metropolii do naszego miasteczka, Lakeland. Nie wiem dlaczego wybrała mnie na swoją przyjaciółkę, ale od kiedy ją poznałam, byłyśmy nierozłączne, mimo wszystkich dzielących nas różnic. Ona była odważna, ubierała się jak Gotka i mogła mieć wszystko czego zapragnie. Zawsze szła pod prąd. Ja byłam nieśmiała, poukładana. Byłam...

Spalona - część 1Where stories live. Discover now