• 2 • from ice cream to love

2K 137 282
                                    

hej, w końcu zaczynam z korektą ale taką szczegółową, na poważnie. można powiedzieć że zmieniam pod fabułę

_______

W prawie każdą sobotę, od blisko dwóch lat, Felix oraz Jisung wybierają się na ploteczki. Idą wtedy do dosyć popularnej, więc uwielbianej przez wielu kawiarni, znajdującej się w centrum miasta. Kochali tam chodzić, ponieważ panujący w powietrzu zapach ciast, ciastek, jak i kawy zawsze poprawiał humor oraz wystrój wnętrz, który zapewniał komfortowe przebywanie w środku. Co jak co, ale byli już tam stałymi klientami.

A ploteczki to ploteczki – zawsze z całego tygodnia, zawsze coś się działo i było o czym gawędzić.

— Dzień dobry. To co zwykle? — zapytał średniego wieku kelner, podchodząc do ich stolika. Zamówienia tej dwójki były zawsze prawie takie same, gorący napój oraz coś do przekąszenia.

— Dzisiaj z lodami — odparł uśmiechnięty Felix. Skrzyżował palce, kładąc ręce na stoliku i odprowadził wzrokiem pracownika, który po skinięciu głową odszedł do kolejnych klientów.

— Wiarygodnie się uśmiechałeś, ale mnie nie oszukasz. Coś się wydarzyło na początku tygodnia i aż cię korci, by wywalić ten stolik, więc trzymaj te ręce na nim. — wyczytał z niego, jak z otwartej księgi. To nie pierwszy raz, gdy tak się dzieje, a z Lee w końcu zna się nie od dziś.

— Mam dość. — zaczął tupać nerwowo nogą, przymykając na chwilę oczy, po czym spojrzał w górę zaciskając usta. — Nowi sąsiedzi — westchnął, a następnie popatrzył na przyjaciela z powagą.

— Co z nimi? — zmarszczył nieznacznie brwi. Mentalnie był już przygotowany na wypadek, gdyby Yongbok dostał ataku złości.

— Moim sąsiadem — pochylił się bliżej Hana, podpierając na przedramionach. — Moim, kurwa sąsiadem, jest Hwang Hyunjin. Hwang, kurwa — opadł do tyłu, załamany po całości życiem i teraz wygląda co najmniej jakby miał się rozpłakać niżeli kogoś zabić. Podniósł gwałtownie głowę słysząc jakieś chichoty.

— Nie patrz tak na mnie, kontynuuj — uciszył się.

— Śmieszy cię to.. — powiedział powoli. — Ty kurwa niedojebana wiewiórko... czemu śmiejesz się z mojego nieszczęścia? Bo taki Hwang jest moim sąsiadem? Co? To jest takie śmieszne? — był spokojny, a to nie zwiastowało nic dobrego. Cisza przed burzą, tak zwana.

— Twój wróg i znienawidzona osoba, która nawet o tym nie wie jest twoim sąsiadem. To jest w chuj zabawne — zabrzmiał jakby próbował go pocieszyć. Odwrócił głowę, by nie wybuchnąć śmiechem patrząc na bruneta.

— Wyduś z siebie choć jedno ha ha, a własna matka cię nie pozna — zmrużył oczy, gdy oparty o fotel stukał palcami w drewniany stolik, kręcąc przy tym lekko głową na boki.

Wyglądał jakby chciał wybić wszystkich znajdujących się w tym lokalu, a jego wzrok co najmniej mógłby zabijać, więc kiedy ktoś do nich podszedł, z łaską podniósł oczy na tą osobę i mógł już tylko modlić się o jakąś magiczną poprawę humoru, bo czuł, że zaraz wstanie i wyjdzie.

— Herbata i pucharki lodowe, to chyba do was — powiedział niepewny, ale uśmiechnięty od ucha do ucha Hyunjin. Odłożył tackę na stolik, po czym postawił na nim dwie filiżanki wraz z imbrykiem zalanym gorącą wodą, z wystającą etykietą od herbaty, pucharki z lodami, a na koniec talerzyk z dodatkami takimi jak miód, cynamon, imbir, anyż i goździki.

— Ja pierdole.. — piegus szepnął pod nosem, zakrywając na chwilę twarz dłońmi. — Skąd on się tu wziął? — rzekł znowu do siebie. — Dlaczego ty tu jesteś? To jest jakieś przyciąganie czy jak? Nie rozumiem.. — nie miał siły podnosić głosu.

𝐌𝐲 𝐩𝐫𝐢𝐯𝐚𝐭𝐞 𝐭𝐮𝐭𝐨𝐫 | hyunlixWhere stories live. Discover now