• 22 • you taste like cocoa

1.5K 106 139
                                    

Gorąco. Było mu strasznie gorąco. W pewnym momencie otworzył oczy i kopnął kołdrę, by się spod niej wydostać, ale to nie pomogło zbytnio. Znaczy wiadomo, kołdra w tej chwili to tylko nieznaczny dodatek, ponieważ prawdziwą przyczyną jego wręcz upału był Hyunjin. Czuł rękę obejmującą go w talii, ciepły oddech na karku i zarzuconą przez niego nogę. Boże, toż on się zaraz ugotuje, tak nie może być. Odsunął się od Hwanga i od razu poczuł chłód, w znacznej części było mu dane poczuć ulgę, ale z drugiej strony miłe to uczucie być przez kogoś obejmowanym, no może bez kołdry prawie pod szyję.

Leżał na placach gdy nagle zaczął słyszeć jakieś pojękiwania z prawej, więc odwrócił w tamtym kierunku głowę. Hyunjin wiercił się niespokojnie z boku na bok, oddychał nierównomiernie, a twarz miał jakby w grymasie bólu. Jednak czy na pewno? Felix postanowił coś z tym w końcu zrobić, znowu bał się o swoje życie. Ostrożnie pochylił się nad leżącym, ale mało co nie został uderzony gdyby nie złapał go za rękę, zaczęło go to irytować.

Usiadł okrakiem na podbrzuszu szatyna i złapał jego nagrastki w dłoń przyszpilając je do poduszki, nad jego głową. Prawą rękę położył na policzku zaczynając go gładzić. Ale wtedy mógł się bardziej przyjrzeć jego twarzy i stwierdził, że nie wyraża ona bólu tylko.. co? Coś przyjemnego mu się śniło? 

Poczuł jak za nim zostają zgięte kolana, trochę się pobujał. Na Boga, co mu się takiego śni? Słyszalne w dalszym ciągu były ciche jęki, całe szczęście że nie głośne. Postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, ileż można zakłócać upragnioną ciszę? 

— Hwang, skarbie obudź się — powiedział będąc blisko jego twarzy. Miał wrażenie, że się trochę uspokoił, miał w sumie rację, bo chwilę później jego mimika raczej wyrażała ulgę – chyba "koszmar" minął, jeśli w ogóle nim był. — Hyunnie?

— Co ty robisz? Czemu mnie trzymasz?  — wymamrotał ledwo zrozumiale.

— Nie wiem co ci się śniło, ale strasznie się wierciłeś tym przeszkadzając mi w moim niezwykle ważnym śnie, bo wiesz jaki jestem gdy się nie wyśpię. — puścił wreszcie jego nadgarstki wolno odsuwając się. — Co ci się przyśniło?

— Pogadamy rano jak już mamy.. — dostał rumieńców, których na jego szczęście Lee nie zobaczył przez panującą ciemność w pokoju.

— Pamiętaj — zszedł z niego kładąc się obok.

Czy się obraził, że leży do niego plecami? Nie.. skrycie miał nadzieję na ponowne spanie w ramionach Hyunjina.

_____


Poderwał się do siadu słysząc budzik. Ten sam wykurwiście wkurwiający dźwięk co poprzednimi razy.

— Hwang! — uderzył go poduszką w twarz tym budząc chłopaka, który już po drugim uderzeniu zaczął zasłaniać się rękami przed kolejnym. — Zmień budzik, bo następnym razem wypierdolę to chujostwo za okno! Przysięgam!

— No to go wyłącz? Klikasz w ten przycisk i już, daj mi spać.. — przewrócił się na lewy bok zamykając oczy. Nawet nie przeszkadzał mu fakt, że nie był przykryty kołdrą, pewnie w takim towarzystwie jest mu ciepło.

I znowu ten sam przewrót oczami wyrażający te same zirytowanie. Czy on wszystko musi robić sam? Na czworaka w dodatku, musiał jakoś przejść przez Hyunjina, że jeszcze to on spał przy szafce. Kolana miał przy jego brzuchu, a jedną ręką się podpierał przy głowie. Oj, i oby Hwang naprawdę miał zamiar spać a nie udawać, bo źle się to dla niego skończy. Już z łatwością mógł dosięgnąć do budzika, który swoją drogą wciąż dzwonił. Oh, jakże dobra była ta cisza... przed burzą. Nie zdążył jeszcze usiąść, a już poczuł czyjąś rękę na prawym pośladku. Niech się Hyunjin modli o życie. Wziął głęboki oddech i spojrzał na twarz szytana, na którą wkradł się cwany uśmieszek.

𝐌𝐲 𝐩𝐫𝐢𝐯𝐚𝐭𝐞 𝐭𝐮𝐭𝐨𝐫 | hyunlixWhere stories live. Discover now