32. Wilki

3.9K 327 64
                                    

Thorin wiózł mnie w nieznane. Nie wiem, czy nasza droga potrwa długo, czy za chwilę zatrzyma się, by mnie zabić. Znów jestem zdana na jego łaskę, dlatego nie mogę go niepotrzebnie prowokować. Od naszego natychmiastowego wyjazdu z hotelu minęło kilka godzin, podczas których nie miałam odwagi się poruszyć. Siedziałam niczym manekin na wystawie tak, aby jedynie mój oddech mógł zdradzić, że jeszcze żyję.

,, Nie martw się jego wilk nas obroni '' - zapewniało moje drugie ja, którego naiwność nie znała końca.

,, To nie ma znaczenia, on nas nie zechce. Nikt nas nie chce... '' - stwierdziłam chłodno i wtedy to do mnie dotarło. Żyję złudzeniami. Patrząc na swoje blizny na dłoniach zastanawiałam się, po co to wszystko. Uderzenia ranią, kaleczą skórę i tworzą na niej takie blizny. Jednak to odrzucenie przez Thorina i innych mnie zabija. Ich słowa, spojrzenia, gesty pogardy ... Już nawet nie pamiętam kim byłam, zanim to się stało. Czy komuś naprawdę na mnie zależało? Czy byłam warta choćby uprzejmego zachowania ze strony członków stada? Czy ktoś mógłby dostrzec we mnie żywą istotę, a nie przedmiot do pomiatania? A może zasłużyłam na to sama, bo za szybko się poddałam? Może Thorin ma rację, jestem dla niego za słaba... Więc po co to wszystko? Dlaczego nadal walczymy o to, by przetrwać w tym nienawidzącym nas świecie?

W odpowiedzi na moje pytanie usłyszałam tylko:

„Nie wiem."

„Więc to zakończmy tu i teraz." -Odpowiedziałam jej, a moje nagłe poruszenie nie uszło uwadze Thorina. Patrząc w lusterko przyglądał się zainteresowaniem. Mogłam tylko się domyślać, że jeśli zrobię jakiś gwałtowny ruch to zareaguje, dlatego zdecydowałam się obserwować mijaną okolicę. W zamyśleniu wypatrywałam okazji, choć do końca nie wiedziałam jakiej. Po chwili Thorin się znudził, a pomógł mu w tym mijany na autostradzie tir, który niespodziewanie przyspieszył. Puścił kilka inwektyw w jego kierunku, a po kilku kilometrach zjechał na mniej uczęszczaną drogę.

- Cholera...- syknął, gdy usłyszeliśmy charakterystyczne piknięcie informujące o paliwie. Thorin wbił coś w nawigację, by po chwili zawrócić.

„To chyba okazja, na jaką czekałam." Pomyślałam, gdy wjechaliśmy na wysoki most przecinający rzekę. Na moście ustalono ograniczenie, więc samochody jechały wolno i zrobił się przez to mały korek. Gdy Thorin na chwilę zatrzymał samochód po prostu pociągnęłam za klamkę.

- Myślałaś, że zostawię otwarte drzwi? - spytał znudzony, gdy moje działanie nie przyniosło skutku. Byłam oszołomiona, więc nic nie odpowiedziałam. - Jeszcze nie zauważyłaś kim jestem? - prychnął znacząco- Wyjaśnię to raz i lepiej, abyś zrozumiała. Dopóki łączy nas więź wilków nie uciekniesz mi ani się nie zabijesz. O tym, co się z tobą stanie zdecyduję ja. Radzę ci zaprzestać dalszych prób, bo nie będę już tak łaskawy i zamiast milczenia zostaniesz skazana na wieczną izolację w małej celi, bez dostępu nawet do światła. - Powiedział, ale ja nie zamierzałam się podać.

„Szyba." - pomyślałam i opuściłam ją na tyle nisko by otworzyć drzwi od zewnątrz.

- A więc wybierasz cele. - sykną kpiąco, gdy uciekłam z auta.

Miałam tylko kilka sekund przewagi, więc podbiegłam do stalowej barierki i poprostuj ją przeskoczyłam. W tym momencie nie myślałam o swoich działaniach, o tym czy mi się uda, czy nie. Przebiłam z impetem twardą taflę wody. Jej zielone odmęty otuliły mnie zimnem i pociągnęły za sobą. Po chwilowym oszołomieniu ocknęłam się i zaczęłam walczyć z resztkami tlenu. Płynąc ku dnie myślałam o tym, że nie ma już odwrotu chcę to zakończyć na swoich warunkach tu i teraz. Zbyt długo zwlekałam, więcej nie dam rady już znieść. Nagle woda wypełniła moje puca, a ja znów tak jak wtedy u szakala przestraszyłam się, że może to koniec. Pewnie to taki instynktowny odruch, by walczyć o swoje życie, jednak ja już swojego nie chciałam. Bezsilnie dławiłam się wodą tracąc resztki świadomości.

,, Nie pozwolę ci na to.''- usłyszałam słaby głos nim odpłynęłam.....

Wilczyca Ester

,, Pozostawiłam na zbyt wiele lat moją Panią samą, zbyt wiele wycierpiała samotnie znosząc swoje ciężkie życie. Zbyt wiele jej zabrałam usuwając się w cień i odbierając możliwość przemiany. A teraz, gdy powinnam jej służyć i pokornie przyjąć jej wolę, muszę ją zdradzić. Jednak wierzę, że zrozumie i mi wybaczy to, że uratowałam ją i naszego mate...''

Ostatkami sił przyjęłam swoją pierwotną formę rozrywając boleśnie zasklepione blizny i wypluwając zabijającą nas wodę. Gdy wyłoniłam swój pysk nad tafle wody, byłam jeszcze w trakcie przemiany, ale panując nad naszym ciałem wiedziałam, że nas uratuję. Zachłysnęłam się powietrzem.

,, Spokojnie Eter, już jesteśmy uratowane. On tu jest, czuję go... zaraz nas ocali.'' -szepnęłam i opadłam z sił.

Wilk Thorina

Mieliśmy wspólny cel, by uratować Ester. Gdy tylko znaleźliśmy się w wodzie nie liczyło się nic innego tylko jej odnalezienie. Przez moment płynąc w nieznanym kierunku próbowałem złapać jej zapach jednak woda mi to utrudniała. W końcu jednak usłyszałem, jak nabiera powietrza i wtedy ją odnalazłem. Ester w swojej wilczej formie dryfowała na wodzie, której fale na zmianę ją zatapiały i odkrywały. Nie miałem czasu do stracenia, więc płynąłem po nią najszybciej jak potrafiłem. Gdy tylko udało mi się chwycić jej futro, przyciągnąłem do siebie jej bezwładne ciało i ruszyłem w stronę brzegu. Płynąłem do momentu, aż wyczułem grunt pod stopami. Nie tracąc czasu wziąłem ją na ręce i wybiegłem na ląd, gdzie położyłem ją na boku i zacząłem uderzać w grzbiet. To pomogło, bo po chwili wilczyca otworzyła oczy, a ja wreszcie uspokojony mogłem jej się przyjrzeć. Jej zamglone od wyczerpania oczy błądziły po niebie, a oddech był szybki i płytki, jak gdyby nie potrafiła się nacieszyć powietrzem. Teraz byłem już pewny moja srebrna wadera jest już bezpieczna. Uśmiechnąłem się do tej myśli, podziwiając jednocześnie jej wilczą formę. Była średniej wielkości wilczycą, której przemoczone szare futro zakrywało większość srebrnych blizn znajdujących się na tułowiu, jedynie drobne wtłoczenia w sierści sygnalizowały, że coś się pod nimi skrywa. Mimo to była dla mnie piękna. Jej tylne łapy wyglądały, jakby był zrobione ze srebra, podczas gdy przednie zdobiły cienkie błyszczące pajęczyny. Przez pysk przechodziło kilka mniejszych i większych blizn, lecz uroczo zbiegły się u szczytu jej uszu, jak gdyby były jej biżuterią, a nie wadą. Nie rozumiałem, jak mój Pan może tak jej nie doceniać. Tymczasem moja wadera doszła do siebie. Musiała się czuć onieśmielona moim natarczywym spojrzeniem, bo podniosła się z trudem i pochylając nisko pysk ruszyła w stronę zarośli. Odczuwałem jej buzujące emocje i wiedziałem, że się wstydzi tego jak wygląda. Gdybym tylko mógł posłałbym jej całe swoje uczucie, o które jeszcze niedawno się nie podejrzewałem. Zanim jednak będę mógł to zrobić, muszę pokonać swojego największego przeciwnika - moje drugie ja. Będę mógł to osiągnąć tylko wtedy, gdy znów się zjednoczymy.

Vashti616

Dostrzec PięknoWhere stories live. Discover now