25. Plany na wieczór.

11.4K 925 122
                                    

Cześć :)

Przepraszam, że nie odpisałam na wasze komentarze pod ostatnim rozdziałem, ale mam bardzo dużo pracy w pracy ( wiem głupio to brzmi :D) i po prostu brak mi czasu. 

Mimo wszystko doceniam, każdą napisaną przez Was choćby kropkę i bardzo dziękuję :)

ps. Dziękuję, za obserwowanie mojego profilu i witam serdecznie wszystkie nowe osoby:) 

Życzę Wam miłego czytania :) 


      Wszyscy w milczeniu oczekiwali na reakcję Alfy i tylko szum kołyszących się drzew, miał odwagę zakłócać tę ciszę. Tymczasem Thorin toczył wewnętrzną walkę ze swoim drugim wcieleniem. W efekcie czego, jego oczy na przemian błyszczały gniewem lub chłodną obojętnością. Z przerażeniem oczekiwałam zakończenia tej wewnętrznej bitwy. Mając jednocześnie nadzieję, że uda mu się zapanować nad rozwścieczonym wilkiem.

– A więc wytłumacz mi, co to ma znaczyć.– Przerwał niespodziewanie milczenie, a stojący przy mnie omega niemal zakrztusił się powietrzem.

– Wybacz Alfo, jeśli czymś Cię uraziłem. Chciałem tylko pokazać służącej Luny kilka przydatnych chwytów. – Wyjaśnił pospiesznie w konsekwencji czego Alfa prychnął głośno.

– Zatem chcesz mi powiedzieć, że uczysz obcego wilka naszych ciosów?

– Nie...– Zaczął pospiesznie się tłumaczyć, lecz Thorin uniósł swoją dłoń, odbierając mu prawo głosu.

– Ja myślę, że nie miałeś takiego zamiaru. W innym przypadku musiałbym to uznać za zdradę, a nie chciałbym szukać nowego szkoleniowca.– Po tych słowach odwrócił się do skupionego na incydencie tłumu i dodał.– Zapomnieliście, po co tu przyszliście? Wracajcie do treningu!

Nim zdążył znów przemówić, stado powróciło do ćwiczeń i tylko ich nieśmiałe spojrzenia upewniły mnie, że możemy spodziewać się dalszej części tego przedstawienia. Thorin nie spiesząc się, podszedł do nas, a jego postawa świadczyła o tym, że nadal odczuwa on gniew. Pomimo iż jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, to uwydatnione na napiętych mięśniach żyły, pulsowały złowieszczo. Nagle jego oczy skupiły się na mnie, a on sam powiedział:

– Masz prawo uczestniczyć w treningach, ale tylko na pierwszej części, a teraz wracaj do Luny...–Słysząc jego polecenie, posłusznie wstałam i szybko kłaniając się przed nim, ruszyłam w stronę zapamiętanej ścieżki – Z tobą omegą porozmawiam sobie jeszcze później, a teraz wracaj do pracy. – Usłyszałam, odchodząc od mężczyzn.

Droga powrotna nie była skomplikowana. Dzięki silnej woni stada, która przesiąknęła powietrze, bez problemu dotarłam po kilkudziesięciu minutach do domu głównego. W wewnątrz było pusto, więc pomimo pomylenia trasy i konieczności zawracania, to w drodze do mojego pokoju nie na trafiłam na nikogo. Gdy tylko znalazłam się w sypialni, od razu ruszyłam w kierunku szafy z uniformami. Chciałam jak najszybciej pozbyć się spływającego po mnie potu, dlatego zabrałam z sobą czyste rzeczy i ruszyłam biegiem do łazienki. Po szybkim odświeżeniu się w letniej wodzie i zmienieniu ubrań na nowe wróciła do swojego pokoju.

Alfa rozkazał mi zająć się Amandą, niestety nie znałam jeszcze na tyle dobrze domu, aby wiedzieć gdzie przebywa. Dlatego postanowiłam w pierwszej kolejności zaspokoić swój wilczy głód, a następnie udać się na poszukiwania. Na biurku tak jak poprzednio zastałam tacę ze świeżym nakryciem. Znajdowały się na niej produkty typowo śniadaniowe takie jak płatki, mleko, talerz kanapek oraz dwa termosy z ciepłą kawą i herbatą. Wszystko znów wyglądało wyjątkowo apetycznie, dlatego nie zwlekając, zabrałam się za jedzenie. W połowie mojego śniadania usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Natychmiast zostawiłam wszystko i ruszyłam by je otworzyć.

Dostrzec PięknoWhere stories live. Discover now