5. Zelta

11.9K 889 58
                                    

Brak mi słów aby oddać moją wdzięczność, za wasze wsparcie. Naprawdę nie spodziewałam się takiego zainteresowania dlatego Dziękuję :) Postaram się dodawać dłuższe rozdziały, lecz niestety pracuje i mam szereg innych zobowiązań. Dlatego też 3000 słów może się okazać dla mnie nie osiągalne.

Pozdrawiam Was Gorąco i życzę miłego czytania ;)

To co zobaczyłam sprawiło, że pożałowałam swojego powrotu. Ostry ból przeszył moje serce na widok łąki, którą dawniej pokrywała zielona trawa i polne kwiaty. Jeszcze parę miesięcy temu była miejscem przeznaczonym do wspólnego świętowania. Dziś stała się wspomnieniem naszej klęski. Zieloną trawę zastąpiła jałowa ziemia, którą zamiast kwiatów zdobiły setki drewnianych krzyży. Zamknęłam na chwilę oczy i zaciągając się wilgotnym powietrzem ruszyłam przed siebie. Wiedziałam, że nie ma odwrotu. Szłam więc błotnistą drogą, która dzieliła cmentarz na 2 równe części. Idąc starałam się nie spuszczać wzroku z domu głównego, którego zarys widziałam w oddali. Mimo mojego skupienia co chwilę wyczytywałam na krzyżach znajome imiona i nazwiska. Czułam, że powinnam odnaleźć moich bliskich jednak bałam się tego. Wciąż jakaś część mnie żyła złudną nadzieją, że ich tu nie będzie.

Po przejściu sporego odcina dogi. Zauważyłam wychudzoną kobiecą postać klęczącą nad czyimś grobem. Im bardziej się do niej zbliżałam tym bardziej wydawał mi się znajoma. Gdy znalazłam się na równi z wejściem do alejki, w której się znajdowała kobieta odwróciła się gwałtownie w moją stronę i wyszeptała zatrzymując mnie:

- Estera! - Wstała pospiesznie, po czym ruszyła w moją stronę. - Czy to ty Estero Vilovern?

- Tak. - Odparłam nieśmiało rozpoznając Panią Amandę Harris moją byłą nauczycielkę, która zmieniła się w cień człowieka. Policzki miała zapadnięte a oczy spuchnięte od płaczu. Jej poszarzałą cerę podkreśliły czarne roztrzepane włosy oraz popielata sukienka wisząca na wychudzonej sylwetce.

- Mój Boże ! - Krzyknęła gdy odwróciłam twarz w jej stronę. - Co oni ci zrobili...- Dodała pospiesznie patrząc na mnie współczującym wzrokiem. Jej zachowanie sprawiło, że poczułam się skrępowana dlatego stanęłam do niej bokiem, a twarz odwróciłam w drugą stronę.

- Wszyscy odnieśliśmy rany w tej wojnie.

- Masz rację... Mimo wszystko współczuję Ci z powodu twojej straty. Twoi rodzice byli dobrymi ludźmi.

- Dziękuję. - Odparłam zaciskając powieki, po czym dodałam. - Pani również kogoś straciła ?

- Syna i Męża.- Jej głos załamał się na chwilę, a ja usłyszałam jak ociera łzy.

- Przykro mi. - Stwierdziłam szczerze współczując kobiecie jej straty.

- Dziękuję.- Usłyszałam jak wyciąga kolejną chusteczkę. - Obarczam Cię swoimi problemami, a ty nawet nie masz gdzie mieszkać. Przepraszam.

- To żaden kłopot. Poza tym Stalowy Alfa obiecał, że mi pomoże.

- To ty nic nie wiesz ?- Kobieta niespodziewanie zmieniła ton głosu na oburzony. - Stalowego Alfy już nie ma. Został stracony wraz z Luną dziś o świcie. Od teraz Dziki Alfa będzie rządzić nami. - Jej słowa krążyły po mojej głowie przez dłuższą chwilę zanim zrozumiałam ich sens.

- Czemu więc tego nie wyczułam? Powinnam jako członek stada zauważyć tą zmianę. - Sama nie wiem co mną kierowało gdy zadałam to pytanie. W tym momencie miliony myśli krążyło po mojej głowie podsycając moją obawę o swój los.

- Wciąż nie masz nadanej rangi, a od kilku miesięcy przebywałaś poza terytorium naszej watahy. Twoja wilczyca nie czuje więc więzi z żadnym stadem.

Dostrzec PięknoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz