22. „ Jak bardzo do siebie nie pasujemy?"

10.5K 946 431
                                    

Cześć,

Tęskniliście ? Bo ja bardzo! :)

Z każdym rozdziałem zaczynam odczuwać coraz większą presję, dlatego zwracam się do osób komentujących. Dajcie mi, proszę znać, czy sprostałam i udało mi się Was zaskoczyć ?

Życzę Wam miłego czytania :)

Uradowany przybyciem Alfy i Luny tłum, skupił się na świętowaniu. Czując płynącą od stada radość, obserwowałam, jak zaciekawieni Amandą goście, co rusz zerkają w jej stronę. Mężczyźni posyłali jej pełne zachwytu spojrzenia, wznosząc za jej urodę toasty. Podczas gdy kobiety głośno debatowały nad tym, jak idealnie pasuje ona do Alfy. Nikomu nawet nie przeszło przez myśl, że to, co widzą, może nie być prawdą. Tymczasem ja posłusznie pełniłam przyznaną mi rolę i dusząc w sobie skowyt wilczycy, znosiłam widok mojego mate z inną.

Thorin starał się jak najbardziej uwiarygodnić swoje widowisko, więc co chwilę obdarzał Amandę subtelnymi gestami, które oczarowywały skoncentrowanych na ich parze gości. Nie wiedział jednak, że każdy jego czyn był niczym kolejne dźgnięcie sztyletem, zadane wprost serce mojej wilczycy. Patrzyłam, więc zamglonym od wstrzymywanego płaczu wzrokiem, jak po raz kolejny gładzi policzek dziewczyny. W tym momencie nie wiedziałam, czy nienawidzę bardziej jego za to, że mnie odrzucił, czy może siebie za to, że miał powód. Już sama traciłam orientację, co się ze mną dzieje. Z jednej strony odstręczał mnie swoją bezwzględnością, z drugiej natomiast przyciągał mnie wilczą miłością. „Boże daj mi siłę, abym to przetrwała dla stada i siebie".- Powtarzałam, wciąż w myślach hamując się przed zrobieniem sceny.

W tym czasie Thorin zawołał głośno, unosząc w górę swój pusty kieliszek:

- Nie żałujcie wina, dziś mamy co świętować!- W mgnieniu oka zjawił się przy nim podczaszy, który szybko napełnił opróżnione naczynie. Dla mnie również oznaczało to konieczność uzupełnienia kieliszka Luny, więc chcąc mieć to już za sobą, przejęłam butelkę od chłopaka i stanęłam u boku Amandy. Nalewając wino, czułam na sobie przenikliwe spojrzenie Alfy. Byłam jednak tak bardzo rozbita jego krzywdzącym moją wilczycę zachowaniem, że nawet nie próbowałam ukrywać trzęsących się od emocji rąk. Z trudem wykonałam swoje zadanie, bez rozlania ani kropli trunku, po czym wróciłam na swoje miejsce.

- Zrób sobie przerwę, zastąpię Cię.- Usłyszałam po chwili melodyjny głos. Zerknęłam niepewnie w jego stronę i zobaczyłam wybraną przez Bruna kelnerkę, która miała być moim wsparciem przy wykonywaniu poleceń Luny. Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się, czy rzeczywiście mogę sobie na to pozwolić, aż głos Alfy rozwiał moje wszelkie wątpliwości.

- Możesz odejść.- Powiedział neutralnym tonem, przerywając na moment rozmowę z Betą. Po tych słowach nie potrzebowałam dodatkowej zachęty i kłaniając się niezgrabnie przed nim i Amandą, szybko opuściłam salę. Jedyną rzeczą, o jakiej myślałam w tym momencie była ucieczka. Chciałam jak najszybciej wyjść z tego duszącego mnie pomieszczenia i zapomnieć, o przeszywającej moją wilczycę zazdrości. Gdy tylko znalazłam się na pustym korytarzu z dala od całego tego zgiełku, odetchnęłam z nieznaczną ulgą. Oparłam się o ścianę i już chciałam dać upust swoim emocjom, gdy usłyszałam, jak ktoś wychodzi z nieznanego mi pomieszczenia.

- Wyglądasz zabójczo w tej sukience!- Wyszeptał chłopak, przyciągając mocno do siebie chichoczącą dziewczynę, którą po chwili pocałował w czoło. Gdy tylko jego towarzyszka spostrzegła moją obecność, przestała się śmiać i przyjmując poważny wyraz twarzy, wyszeptała zażenowanym głosem.

- Lepiej już wracajmy.

- Dobrze.- Przyznał jej rację chłopak i oboje ruszyli w moim kierunku. Przygryzając wargi, przełknęłam ciążące w moim gardle widmo rozpaczy, aby nie wydać z siebie, ani jednego dźwięku.

Dostrzec PięknoOnde histórias criam vida. Descubra agora