26. Współpraca

12.1K 955 201
                                    

Cześć :)

Już sama nie wiem, ile wersji powstało tego rozdziału, tak czy inaczej nie mam serca pisać go w nieskończoność, dlatego wstawiam ostatnią wersję.

ps. Wstawiam rozdział szybko, więc pomimo sprawdzenia mogą pojawić się błędy. Dlatego proszę, jeśli coś wychwycicie o informację w komentarzu.

Nieprzedłużając życzę Wam miłego czytania :)

Thorin zniknął tak samo, jak dobry nastrój Amandy. Po spotkaniu z nim dziewczyna znów zamknęła się w sobie i z trudem udawała, że wszystko jest dobrze. Na nasze szczęście Alfa tłumacząc się ważnymi sprawami, zrezygnował ze śniadania, na którym całe stado wciąż plotkowało o porannym incydencie. Tymczasem Amanda siedziała przy stole z posępną miną, a jej nieobecny wzrok zawisł na kubku parującej herbaty.

- Luno, za pozwoleniem.- Odezwała się do niej Clara, która siedziała przy szczycie stołu. Amanda nie odpowiedziała narzeczonej Bruna, zamiast tego spojrzała na nią pytająco, a niezrażona jej milczeniem dziewczyna kontynuowała.- To twój drugi dzień, więc pewnie do tej pory nie miałaś okazji rozejrzeć się po okolicy dlatego, jeśli sobie życzysz z chęcią Cię po niej oprowadzę i przybliżę obowiązki, przy których przydałaby się twoja pomoc.

- Miło, że o tym pomyślałaś, lecz muszę o tym porozmawiać z Alfą.

- Myślę, że to nie będzie konieczne.- Wtrącił się nieoczekiwanie Beta, który nie spuszczając wzroku z gazety, upił łyk kawy i dodał.- To jego pomysł.

- W takim razie, może zaczniemy od razu? - Spytała Amanda, a na jej słowa Clara wstała od stołu.

Amanda ruszyła śladem Clary, a całe stado zawtórowało jej, gwałtownie wstając. Zmieszana dziewczyna zwróciła się do Wernera, który ściskając w swojej dłoni gazetę, patrzył na nią ze zdziwieniem.

- Czy mógłbyś dopilnować stada?

- Jak sobie życzysz Luno.- Odparł, zniżając przed nią głowę, a Amanda ruszyła w stronę wyjścia. Szłam jej i Clary śladem patrząc, jak wszyscy po drodze odprowadzają nas wzrokiem.

Gdy tylko znalazłyśmy się na korytarzu Clara niczym wykwalifikowana przewodniczka, wyrównała tępo z Amandą i zaczęła jej o wszystkim opowiadać. Płomiennowłosa oprowadziła nas po rozległym terenie, pokazując przeróżne atrakcje takie jak hala sportowa, w której oprócz boiska znajdowały się dwie siłownie, trzy sale treningowe oraz sala taneczno-gimnastyczna. Następnie przeszłyśmy się po przepięknym ogrodzie, którego wąskie brukowane ścieżki zaczęły pokrywać opadające liście. Ogród ten zdobiły sporadyczne kolorowe kwiaty, a zamiast nich znajdowało się tu zdecydowanie więcej drzew i krzewów. Mieniących się o tej porze bordowymi, pomarańczowymi lub ciemnozielonymi barwami. Przechadzałyśmy się właśnie obok oczka wodnego przedzielonego małym mostkiem, gdy naszym oczom ukazał się budynek pokryty pnączami. Ściany budynku były wykonane z poszarzałych szyb, z których część była popękana lub wybita.

- Co to ? - Spytała Amanda, a Clara na chwilę się zatrzymała.

- To kryty basen, z którego już prawie nikt nie korzysta. Nie ma o czym wspominać...

-Eleonoro, gdzie jesteś!!!- Krzyk wbiegającej do ogrodu kobiety zakłócił nieoczekiwanie nasze zwiedzanie. Skupiając na niej swoją uwagę, patrzyłam jak kobieta w średnim wieku rozgląda się nerwowo dookoła, lecz zauważając nas, szybko dodała kłaniając się nisko.- Wybacz Luno, nie zauważyłam Cię.

- Czy coś się stało? - Spytała Amanda.

- Szukam swojej podopiecznej, bawimy się w chowanego...- Wyjaśniła, a ja dostrzegłam, jak jeden z pobliskich krzewów się zakołysał.

Dostrzec PięknoWhere stories live. Discover now