16. Wewnętrzna potyczka

13.3K 1K 195
                                    

Cześć,

Chwilowo mam poważne problemy związane z moim życiem zawodowym, dlatego nie wiem, kiedy dodam kolejny rozdział. Bardzo Was przepraszam, ale nie jestem w stanie nic na ten moment obiecać. Zwłaszcza że czuję się źle, gdy nie udaj mi się dotrzymać terminów.

ps. Dziękuję Wam z całego serca za to, że jesteście i pomagacie mi udoskonalać moją opowieść. To dzięki Wam mam siłę, by pisać i rozwijać się dalej. Jesteście moim paliwem, moją siłą :)

Dziękuję za 2 miejsce w rankingu, to Wasza zasługa <3

Życzę miłego czytania:

Gdy Ester upadła na ziemię mój wilk zaskomlał głośno, a mnie ogarnęło nieznane dotąd uczucie. Nigdy przedtem nie martwiłem się o nikogo prócz siebie. Teraz jednak odczuwałem obawę o los dziewczyny, której nie chciałem.

,,Na co kurwa czekasz? Pomóż, jej do jasnej cholery!" - Krzyki mojego wilka, przyprawiały mnie o ból głowy. Nie miałem jednak zamiaru go słuchać, lecz chcąc go uciszyć,zdecydowałem się na kompromis.

„Beto!" - Przywołałem mojego podwładnego w myślach, który przyjechał za mną do Watahy Dzikich Wilków.

„Słucham, Alfo".- Odezwał się Werner.

„Na polanie leży nieprzytomna dziewczyna tak zwana ,, Zelta". Zajmij się nią.''. - Rozkazałem stanowczym głosem. -„Zanieś ją do jej szopy znajdującej się nieopodal stajni i opatrz jej rany".

„Jak sobie życzysz, Alfo" - Odparł typowym dla siebie frazesem.

,,Przy okazji dowiedz się czegoś więcej na jej temat i przygotuj dla mnie raport. Być może przyda mi się ona w przyszłości...''- Dodałem zamiarem zakończenia naszej rozmowy.

„Tak jest Alfo".- Wyszeptał krótko.

Na reakcję Bety nie musiałem długo czekać. Rozglądając się, po zaciemnionej okolicy ruszył w stronę dziewczyny, po czym jednym płynnym ruchem podniósł ją. Gdy tylko mój wilk zobaczył, jak trzyma Ester w swoich ramionach, zawarczał przeciągle. A ja poczułem, jak moje ciało drży, powstrzymując, chęć przemiany, spowodowaną jego reakcją.

„Zabiję..." - Syczał, patrząc jak mężczyzna, znika wraz z dziewczyną za linią horyzontu.

„Zamilcz i ciesz się, że w ogóle ktoś jej pomaga..." - Uciszyłem go i odwróciłem się w stronę Amandy, która z wbitym w pościel wzrokiem czekała na moją reakcję.

- Mamy do pogadania.- Zwróciłem się do niej, a ona natychmiast spięła swoje mięśnie i wstrzymała oddech. Rozmowa, którą zaplanowałem, z nią przeprowadzić nie miała być długa. W końcu dziewczyna nie mogła odmówić, a moje warunki były proste. Opierając się wygodnie o parapet, spojrzałem na Amandę z pogardą. Jeszcze kilka dni temu była w moich oczach piękną filigranową kobietą, teraz jednak jej uroda jakby wyblakła. Nie wiedziałem, czy jest to spowodowane przez więź, czy może przez zmianę mojego stosunku do niej odkąd poznałem prawdę. Teraz jednak nie miałem zamiaru się nad tym zastanawiać, więc nie przedłużając, dodałem.- Jak wiesz twój los, jest teraz w moich rękach. Dlatego, jeśli chcesz przeżyć, to zrobisz wszystko, co Ci rozkaże. W innym wypadku chyba nie muszę Ci mówić co się z tobą stanie.-Na chwilę zamilkłem, a dziewczyna spojrzała na mnie, niepewnie ukazując przerażenie w swoich oczach. Tymczasem ja kontynuowałem, podchodząc do niej bliżej.- Przez twój idiotyczny wypadek jestem zmuszony przyspieszyć niektóre sprawy, dlatego za trzy dni przeprowadzisz się do mojej watahy. Nim jednak to zrobisz, poprosisz Alfę i Lunę swojego stada o przyznanie jednej służącej. Jak pewnie się domyślasz osobę, którą ze sobą zabierzesz, już sam wybrałem, jest nią Zelta.

- Ale to wbrew zwyczajom... Jak ja ich przekonam...- Wtrąciła się Amanda, bredząc coś pod nosem bardziej do siebie, niż do mnie.

- Nie obchodzi mnie to. - Odparłem ostrym i stanowczym głosem.- To twój problem, na którego rozwiązanie masz 3 dni. Gdy przyjadą po was moi ludzie wszystko ma, być załatwione.

Rozmowę uznałem za zakończoną, więc skierowałem się w stronę wyjścia. Znajdując się w progu pokoju, postanowiłem bardziej uświadomić.Amandę, więc dodałem, stojąc do niej tyłem i delikatnie przekręcając głowę w bok.

- Jeśli nie wypełnisz mojego polecenia, to spotka cię coś o wiele gorszego, niż Betę.

Po tych słowach wyszedłem z jej pokoju i ruszyłem w kierunku wyjścia. Po drodze minąłem dwie służące, które sprzątały piętro Alfy. Na mój widok kobiety przystanęły i ukłoniły się nisko. Niczym posągi trwały w bezruchu, a na ich twarzach malowało się przerażenie, które usiłowały ukryć pod wymuszonymi pogodnymi minami. Mimowolnie uśmiechnąłem się na ich zachowanie, które świadczyło o tym, że mój pokaz z udziałem Bety przyniósł zamierzony skutek. Od teraz wszyscy członkowie stada na czele z Alfą wiedzieli z kim, mają do czynienia.

„Beto!" - Przywołałem Wernera, zbiegając szybko po marmurowych schodach.

„Tak, Alfo". - Odezwał się od razu.

„Co z Zeltą?" - Spytałem niechętnie. Wiedziałem, że dopóki los dziewczyny będzie spleciony z moim, jestem zmuszony chronić ją.

„Jej stan jest ciężki Alfo, lecz wyjdzie z tego". - Odparł, a już po chwili głos mojego wilka rozległ się po mojej głowie.

„Masz natychmiast do niej iść i się nią zająć osobiście!" - Warczał, głośno kończąc moją rozmowę z Betą.

„Nie masz prawa mi rozkazywać". - Odrzekłem krótko, ignorując jego słowa, po czym szybko opuściłem dom watahy.

„Zdziwisz się, do czego mam prawo..." - Syknął, a ja parsknąłem śmiechem na jego słowa. Jak on śmie mi w ogóle grozić.

,,Jesteś moim ,,drugim '' wcieleniem. To ja rządzę tobą, a nie ty mną!''. - Stwierdziłem, wsiadając szybko do mojego samochodu.

,,Twoja siła tkwi w naszej jedności. Jeśli zignorujesz teraz moje polecenie, to usunę się w cień. Po czym zblokuję wszystkie moje zmysły, a wtedy będziesz jak ten okaleczony beta nic niewartym śmieciem.''.

„Nie odważysz się!" - Krzyknąłem, uderzając dłońmi o skórzaną kierownicę.

„A chcesz się przekonać".

-Nie będziesz mną rządził!- Ryknąłem pewny, że wilki znajdujące się na parterze domu usłyszały mój doniosły krzyk.

,,Powiem krótko. Jeśli chcesz utrzymać swoją pozycję i potęgę, to zaczniesz się liczyć z moimi potrzebami.''- Po raz pierwszy mój wilk sprzeciwił się mojej woli. Jego pewna postawa i determinacja, by zobaczyć szkaradną dziewczynę. Doprowadzała mnie do jeszcze większej wściekłości.

„Załatwiłem, że za kilka dni będzie na naszym terenie, czy to Ci nie wystarczy ?" - Spytałem, starając się powstrzymać buzujące we mnie emocje.

,,Nie, chcę ją zobaczyć tu i teraz. Ona potrzebuje mnie, a ja jej.''- Warczał, zmuszając mnie do poddania się jego woli.

„Jesteś zwykłym zapchlonym kundlem..." - Pomyślałem, odpalając silnik.

,,Jestem tobą Thorinie, a ty mną i tylko razem tworzymy jedność. Jeśli jestem kundlem, to ty też nim jesteś, nawet jeśli nie zgadzasz się z moim zdaniem... Tak samo jest z tą więzią. Nawet jeśli jeszcze nie czujesz tego, co ja, to ta dziewczyna i tak jest twoją mate.''.

„Pójdę do niej, lecz masz się teraz zamknąć!" - Uciszyłem go, ruszając w stronę wyjazdu, by ukryć w lesie samochód i wrócić do watahy niepostrzeżony. Mój wilk wygrał po raz pierwszy naszą wewnętrzną potyczkę. Wiedziałem jednak, że na niej jednej się nie skończy. Czas przygotować się do wielkiej bitwy, którą niedługo będę musiał stoczyć, by pozbyć się niechcianej wilczycy z mojego życia.

Vashti616

Dostrzec PięknoWo Geschichten leben. Entdecke jetzt