6.Łzy

198 9 7
                                    

Pov. Enid

I... nagle ktoś zapukał do drzwi. Odskoczyłyśmy od siebie jak poparzone.
E-Pujdę otworzyć.
Szepnęłam ledwo słyszalnie i weszłam do pokoju by następnie otworzyć drzwi przed moim chłopakiem.
E-Hej.
A-Cześć, musimy porozmawiać.
Weszliśmy do środka.
E-Coś się stało?
W tym czasie gdy ja poszłam otworzyć Ajaxowi, Wednesday zdążyła już wrócić do siebie, usiadła przy biurku, wzięła książkę i zaczęła czytać.
A-A mogę Ci to powiedzieć na osobności?
E-Pewnie, chodź.
Chwyciłam chłopaka za rękę i pociągnęłam go na taras. Gdy już tam byliśmy postanowiłam zapytać się co się stało.
E-A więc o co chodzi?
A-Bo widzisz, trochę sobie ostatnio myślałem i stwierdziłem że musimyzesobązerwać.
Ostatnie słowa wypowiedział tak szybko że nie byłam w stanie ich zrozumieć.
E-Mógłbyś powtórzyć?
A-Musimi zerwać.
E-CO!? Ale dlaczego?
Do oczu napłynęło mi kilka łez, nie rozumiałam co tu się właśnie odpierdoliło.
E-Zrobiłam coś źle?
A-Nie, nie, oczywiście że nie po prostu zrozumiałem że do siebie nie pasujemy ponieważ...
Ajax zaciął się w pół słowa.
E-Ponieważ?
A-Jestem gejem, ok?
E-...
Zaniemówiłam. Nie miałam zielonego pojęcia co teraz zrobić. Czułam się fatalnie, jakby właśnie pogryzł mnie jadowity chomik.
A-To może ja już pójdę...
E-To oznacza że z nami koniec?
A-Tak.
Żadne z nas się już nie odzywało. Chłopak po chwili ruszył w stronę okna by następnie przez nie przejść i opuścić pośpiesznym krokiem nasz pokój. Ja za to siedziałam na tarasie zwinięta w kłębek i rozmyślałam co się tu właśnie stało. Z jednej strony cieszyłam się bo przynajmniej ja nie będę musiała zrywać, bo jak mówiłam wcześniej, nie kocham go najmocniej na świecie, ale z drugiej strony to jednak trochę boli.

Pov. Wednesday

Chwilę temu wyszedł Ajax, który swoją drogą wyglądał trochę nietypowo, ale mniejsza z tym. Siedziałam właśnie czytając wypożyczoną niedawno książkę kiedy do drzwi ktoś zapukał.
W-Proszę.
Nikt jednak nie wchodził więc postanowiłam wstać i sprawdzić co się dzieje. Jakież było moje zdziwienie gdy za drzwiami ujrzałam Tylera. Cofnęłam się kilka kroków do tyłu. Trochę się bałam, tak tylko troszeczkę. Gdy chłopak wszedł do pokoju, zamkną za sobą drzwi i zaczął się zmieniać w potwora. Kilka sekund później rzucił się na mnie z tymi szponami rozcinając mi nimi skórę. Jedno draśnięcie, drugie, trzecie. Chwyciłam za mój podręczny nóż i ugodziłam go nim w ramię. Ta walka nie była może równa, ale miałam jeszcze szansę zwyciężyć. Chwilę później zaczęłam opadać z sił, bolał mnie każdy mięsień ciała i w tamtym momencie Enid przybyła z odsieczą. Nie wierzyłam własny oczom. Dziewczyna zmieniła się w wilkołaka! Skoczyła na hyda i zaczęła go gryźć i drapać. Zdesperowany potwór jednak nie dawał za wygraną. Z całej siły odepchnął moją współlokatorkę i zaczął się do mnie zbliżać. Nie miałam już siły się bronić. Dźgnęłam go jeszcze z dwa razy. Myślałam jednak że zginę. Cóż, myliłam się. Enid zdążyła się już pozbierać i ruszyła z kłami na stwora. On też stracił dużo krwi, więc ratując się sprintem ruszył w stronę wyjścia ze szkoły. Nikt go nie zatrzymał, udało mu się wbiec szybko w głąb lasu. Ja jednak w tym momencie nie przejmowałam się niczym prócz blondynki, która ucierpiała w walce.
W-Enid, chodź wstań, muszę opatrzyć Ci rany.
Jak powiedziałam tak i zrobiłam. Chwyciłam za apteczkę i zaczęłam dezynfekować liczne zadrapania na ciele dziewczyny. Była pełnia. Księżyc oświetlał swoim blaskiem cały pokój.
W-Brawo, w końcu udało Ci się przemienić.
E-Dzięki.
Uśmiechnęłyśmy się do siebie. Gdy skończyłam opatrywać rany, Enid uparła się że teraz to ona pomoże mi, tak więc teraz ona wycierała moje ciało z krwi. Na szczęście pokój za bardzo nie ucierpiał. Na podłodze i ścianach znalazło się kilka rys i wszędzie było pełno plam z krwi. Postanowiłyśmy więc posprzątać pokój i wyjść na taras.

Mam nadzieję że się spodoba. Do następnego :)

Wenclair, czyli czarno-biała opowieść z kolorowym zakończeniemWhere stories live. Discover now