11.Szpital

180 11 0
                                    

Pov. Wednesday

Szłam szybko. Chciałam być sama. Nie wiem czemu ale uroniłam nawet kilka łez. Jestem dla Enid nikim. Nikim...

Poruszałam się górską dróżką. Było cicho aż nagle coś za mną poruszyło się. Zaczęłam się rozglądać jednak nikogo nie zauważyłam, do czasu. Biegła za mną. Dlaczego? Jeszcze chcę mi dokopać. Jeszcze jej mało. Przecież powiedziała mi patrząc prosto w oczy że dla niej jestem nikim. Enid po co tu za mną przyszłaś?

Wystarczyła chwila mojej nieuwagi i hyde, który nie wiem skąd się tu wziął, zepchnął mnie z klifu. I później widziałam już tylko ciemność. Nie wiem czy chcę tak umierać. Chyba wolę bardziej spektakularną śmierć. Na przykład w walce z mordercą lub z psychopatą albo będąc torturowaną lecz nie wyjawniając żadnych potrzebnych informacji oprawcy. Czy śmierć spowodowana zepchnieciem przez hyda jest tak samo spektakularna?
Nie. Później myślałam już tylko o wilkołaczce. O jej zaróżowionych policzkach, nadmiernie kolorowych ubraniach i farbowanych końcówkach włosów. O całej dziewczynie. Czy chciała powiedzieć mi coś ważnego? Przeprosić...? Nie. Była pewna swego mówiąc że jestem dla niej "nikim". Nie wiem ile czasu minęło. W tym świecie zapewne nie istniał czas.

Pov. Enid

Przyjechaliśmy do szpitala a Wednesday od razu została zabrana na salę operacyjną. Martwiłam się o nią. Po półtorej godzinie pielęgniarka wyszła z sali.

P-Przyjechałaś tu z Panną Wednesday Addams?

E-T-tak - głos mi drżał. Strasznie bałam się co z nią.

P-Panna Addams jest po wielu operacjach. Ma złamane cztery żebra, jedno z nich naciskało na lewe płuco pacjentki więc zostało odpowiednio nastawione. Niestety lekarz który ją operował jest nowy i niedouczony przez co dziewczyna dostała zbyt dużą dawkę środków usypiających. Przez taką ilość może się już nie obudzić. Jeżeli w ciągu następnych 24h Panna Addams się nie ocknie niestety nie będzie już można liczyć na cud. Odepniemy ją od kroplówki i innych maszyn zwalniając miejsce pacjentom z większym prawdopodobieństwem przeżycia. Przykro mi - po moich policzkach pociekły strumienie łez.

E-Cz-czy m-mogę j-ją zo-zobaczyć?

P-Oczywiście. Będzie leżeć w sali 13, pawilon B.

E-Dz-dziękuję.

Byłam bardzo słaba i zmęczona. Płakałam cały ten czas. Około pół godziny od rozmowy z pielęgniarką do szpitala przyjechała Pani Weems. Pytała się o Wednesday i jej stan zdrowia. Opowiedziałam jej wszystko co przekazała mi pielęgniarka. Dyrektorka chciała mnie zabrać ze sobą do hotelu jednak ja odmówiłam mówiąc że jeżeli to są ostatnie chwile Wednesday to chce je spędzić z nią. Białowłosa zgodziła się bym została w szpitalu i dotrzymała brunetce towarzystwa. Na koniec ustaliła coś jeszcze z doktorem i recepcjonistką a następnie wróciła do hotelu.

Ja natomiast ruszyłam do sali w której powinna leżeć Addams. Weszłam do ponurego pomieszczenia i pierwszą rzeczą jaką spostrzegłam była ów dziewczyna. Była bledsza niż zwykle. Ułożono ją na jednym ze szpitalnych łóżek. Wyglądała na martwą. Usiadłam obok niej przyglądając się jej z uwagą. Powoli do moich oczu zaczęły napływać kolejne potoki łez.

E-Proszę obudź się. Wróć do mnie.

Siedziałam i płakałam obok niej przez następnych kilka godzin. Nic się nie stało. Wednesday wyglądała tak samo jak wcześniej. Powoli traciłam nadzieję.

E-Wens proszę cię ocknij się. Przeżyj dla mnie, błagam Cię.

W-E-enid ale ja żyję i jak na razie nigdzie się nie wybieram - miała zachrypnięty głos ale była w stanie wyraźnie mówić.

E-JEZUS MARIA... - przestraszyłam się ponieważ nie spodziewałam się że dziewczyna wróci do żywych.

W-Ani Jezusem, ani Maryją nie jestem - na ustach brunetki pojawił się delikatny uśmiech.

E-NIGDY WIĘCEJ MI TAK NIE RÓB! - nakrzyczałam na dziewczynę następnie mocno się do niej przytulając. Co najdziwniejsze nie odepchnęła mnie jedynie odwzajemniła czułości.

E-Martwiłam się...

W-Przecież jestem dla Ciebie nikim.

E-Ja Cię strasznie przepraszam. Byłam pod wpływem emocji i tak na prawdę nie wiedziałam co mówię. Jesteś dla mnie najważniejsza i to się nigdy nie zmieni. Gdy za tobą pobiegłam na tą górę... ja chciałam Cię wtedy przeprosić. Teraz w sumie też jest mi strasznie przykro i mam nadzieję że mi kiedyś wybaczysz...

W-Już dawno Ci wybaczyłam.

Gdy to powiedział znów się do niej przytuliłam.

Wiem że rozdział jest trochę irracjonalny i przesłodzony, jednak mimo to mam nadzieję że się podoba. Za wszystkie błędy z góry przepraszam. Do następnego :)

Wenclair, czyli czarno-biała opowieść z kolorowym zakończeniemWhere stories live. Discover now