10.Kłótnia

192 12 18
                                    

Pov. Wednesday

Cały czas czułam smak ust Enid. Nie mogłam zrozumieć swojego postępowania. Czemu za każdym razem gdy widzę ją uśmiechniętą wydaje mi się jakby coś próbowało rozsadzić od wewnątrz mój żołądek? Czemu gdy dziewczyna mnie skomplementuje robię się cała czerwona? CZEMU MY SIĘ W OGÓLE POCAŁOWAŁYŚMY!? Najbardziej jednak bałam się tego że pragnęłam jej ciepłych, truskawkowych ust.

Gdy wróciłyśmy do pokoju postanowiłam się przebrać. Chwilę po mnie zrobiła to moja współlokatorka. Byłyśmy już ogarnięte, a ja - mimo niewielkiego talentu rozpoznawania ludzkich emocji - zauważyłam że z blondynkom jest coś nie tak.
W-Ej Enid, widzę że coś jest nie tak. Co się stało?
E-Naprawdę pytasz się co się stało? - jedyne co mi w tej chwili przyszło do głowy to kwestia pocałunku - Ty się stałaś. JESTEŚ BEZDUSZNYM POTWOREM! Przeszłaś obok tej brunetki i nawet na nią nie spojrzałaś, nie zapytałaś się o jej stan zdrowia, nie pofatygowałaś się by mi z nią pomóc! Gdyby ktoś umarł obok Ciebie nie zwróciłabyś na to najmniejszej uwagi, przeszłabyś obok! Mogłabyś zabić człowieka gdyby stanął Ci na drodze! Traktujesz wszystkich jak nic nie warte śmieci! I wiesz co? Ja się nie dam tak traktować. Straciłam jakiekolwiek nadzieje że się zmienisz! Rób co chcesz ale w moich oczach już zawsze będziesz nikim! NIKIM!
Zamurował mnie. Tego się po niej nie spodziewałam, ale przecież miała rację.
W-Nie zabronię Ci tak sądzić, ale mam pytanie, zastanowiłaś się dlaczego taka jestem? Nie? No właśnie. Zaskoczę Cię, odpowiedź jest prosta. Wychowałam się w rodzinie w której matka nie okazywałam mi żadnych uczuć, wszyscy się ze mnie wyśmiewali, grupka chłopaków zabiła mi moją kochaną tarantulę, po tych wszystkich przeżyciach stałam się tym "bezdusznym potworem" by przetrwać, by przeżyć. Jednak... żaden z tych argumentów nie pozwala mi tak traktować innych ludzi.
Gdy skończyłam mówić po prostu wyszłam. Nie chciałam jej pokazywać, że zmieniła mnie i posiadam jakiekolwiek emocje. Bo w rzeczy samej tak jest. Gdy wilkołaczka mówiła o tym jaka naprawdę jestem i ile teraz będę dla niej znaczyć coś mnie zabolało. Co prawda Enid jedyną osobą która jest mnie w stanie zranić, ale co by nie było niegdyś nikt nie mógł mnie zranić. Postanowiłam się przewietrzyć.

Pov. Enid

Byłam naprawdę wściekła. Przetwarzałam wszystkie informacje jakie mi przekazała powoli. I dopiero po chwili zorientowałam się co jej powiedziałam. SHIT POWIEDZIAŁAM JEJ ŻE DLA MNIE JEST NIKIM! Ale ja tak nie myślę. Uważam że jest wspaniała taka jaka jest. MUSZĘ JĄ PRZEPROSIĆ! Wybiegłam z pokoju, zamknęłam go i pobiegłam w stronę recepcji.
E-Dzień dobry, czy przechodziła tędy brunetka ubrana na czarno?
R-Pytasz się o dziewczynę z którą dzielisz pokój? - przytaknęłam - Tak widziałam ją. Wyszła stąd jakieś półtorej minuty temu.
E-Dziękuję.
Wybiegłam z hotelu i zauważyłam ciemną postać idącą ścieżką przez las. Ruszyłam w jej stronę jednak poruszała się tak szybko że nie byłam w stanie jej dogonić. Szłyśmy tak przez jakiś czas gdy nagle las zaczął się przerzedzać, a po chwili ścieżka zmieniła się w żwirową dróżkę prowadzącą w górę. Ów droga otaczała jedną z gór i prowadziła na jej szczyt. Wędrowałyśmy tak przez ponad 20 minut. Dziewczyna nie zwalniała ani na chwilę aż do teraz. Stanęła w pół kroku i zaczęła się oglądać wokół siebie. Zauważyła mnie a ja zaczęłam biec w jej stronę. Nagle hyde pojawił się obok Wednesday i zepchnął ją a następnie uciekł. Ze łzami w oczach spojrzałam w dół klifu. Leżała tam cała we krwi. Nie wiedziałam czy żyje. Zbiegłam do niej jednak chwilę to zajęło. Miała puls. Zadzwoniłam po karetkę jednak dużo czasu zajęło im przyjechanie do nas. Poinformowałam również Yoko o całym zajściu i poprosiłam by powiedziała dyrektorce co się stało. Cały czas mówiłam dziewczynie że wszystko będzie dobrze, samej chyba w to nie wierząc. Gdy w końcu przyjechali, zabrali Wednesday do szpitala, a ja pojechałam razem z nimi.

I jak, podoba wam się książka? Za wszystkie błędy przepraszam. Do następnego :)

Wenclair, czyli czarno-biała opowieść z kolorowym zakończeniemWhere stories live. Discover now