Rozdział trzeci

241 7 1
                                    

Listopad 2023, Orlando

Listopad zaczął się nawet przyjemnie. Ostatnio zauważyłam, że trochę poprawiłam oceny, mimo tego, że się nawet nie uczyłam. Ciekawa byłam czy była to zasługa magicznej aury mojego brata, czy jednak chłopaka, który zawsze siedział obok mnie i pomagał mi w przeróżnych testach. Mowa tu oczywiście o tym irytującym Rowanie. W ostatniej klasie powinnam się przykładać bardziej do nauki. Ale jakoś szczególnie mnie to nie obchodziło.

Ku mojemu zdziwieniu Anderson dogadywał się naprawdę dobrze z innymi osobami ze szkoły. Mogłabym zabić wręcz, że rówieśnicy nie polubią go równie jak mnie, skoro ze mną siedzi.

Świat był porąbany.

Nawet nie krążyły plotki o tym, że coś nas łączy. Przynajmniej nigdy nie słyszałam, aby ktoś tak mówił. A ludzie tutaj nie byli zbyt dyskretni.

- Odezwiesz się kiedyś do mnie? - wysoki ciemnowłosy chłopak oparł się o szafki. Nawet na mnie nie spojrzał.

- Przecież się odzywałam - prychnęłam zirytowanym śmiechem i się skrzywiłam. Naprawdę nie miałam ochoty z nim rozmawiać w tej szkole. Ani nawet poza nią. Jego styl bycia działał mi na nerwy.

- Powiedziałaś mi tylko miesiąc temu, żebym się pieprzył - uśmiechnął się, a jego szare oczy przeskanowały mnie od góry do dołu i z powrotem. - Ale powiedz mi z kim?

- Co? - dopytałam zdezorientowana.

- No, z kim mam się pieprzyć, White?

Przewróciłam oczami. Jakim on był idiotą!

Lekcje za godzinę miały się kończyć, ale nie miałam za grosz ochoty siedzieć tutaj. W dodatku z Andersonem. Patrzyłam na drzwi wyjściowe, które aż prosiły się o ich przekroczenie. Will na pewno nie byłby dumy, że znów uciekłam.

- Przypominam ci, że teraz mamy kartkówkę z angielskiego - usłyszałam ten aksamitny głos Rowana. Co on do cholery, czytał w moich myślach? - Nigdzie nie idziesz.

- Wybacz, ale kim jesteś, żeby mi rozkazywać? - zmarszczyłam brwi i założyłam ręce pod klatką piersiową.

On tylko ponownie mnie zeskanował, przez co poczułam się... zawstydzona?

- Twoim koszmarem, marzeniem. Wrogiem, przyjacielem, obcym... - zaczął wymieniać. - Osobą, która jako jedyna martwi się o ciebie w tej szkole? - skrzywiłam się. To było niedorzeczne. - Nazywaj mnie jak sobie chcesz. Ale jak powiedziałem, że nigdzie nie idziesz, to oznacza, że masz napisać tą pieprzoną kartkówkę z angielskiego, nawet mimo tego, że spiszesz ode mnie wszystko. Mam to gdzieś

Niepewność opanowała całą mnie. Byłam przybita gwoźdźmi do ściany i nie mogłam się ruszyć, ani nic powiedzieć. Jego ton był na tyle stanowczy, że byłam w stanie zostać tu przez kolejne czterdzieści pięć minut. Co się ze mną działo, do cholery?

***

Siedziałam na kanapie z moim bratem i oglądaliśmy jakiś horror, który był tak żenujący, że aż śmieszny. Willowi również się nie podobało, ponieważ widziałam jak powieki mu opadają i zrobił się senny. Dla zabicia nudy postanowiłam wyjść i sprawdzić skrzynkę pocztową, której nie otwierałam od jakiegoś miesiąca. Zupełnie o tym zapomniałam.

Kiedy zobaczyłam kopertę z napisem o zapłaceniu czynszu, głośno westchnęłam. Świetnie.

- Will, musisz opłacić rachunki - postawiłam mu pod nos dokument.

Wrong side of meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz