Rozdział piąty

196 9 0
                                    

Listopad 2023, Orlando

Krople deszczu stukały w okna, a ja szukałam po całym domu jakiejkolwiek parasolki. Oczywiście nic nie znalazłam, a niedługo miałam za chwilę wychodzić do szkoły. Wydarłam się na całe mieszkanie w poszukiwaniu tym razem mojego brata.

- Sąsiadów obudzisz, ciszej bądź.

- W dupie mam sąsiadów. Nie idę do szkoły w taką pogodę bez parasolki - wskazałam mu ręką na okno, mimo że on widział już, że pada.

- Spokojnie. Zaraz idę do pracy, to w tym samym kierunku. Chodź może uda nam się złapać jakiegoś stopa - złapał mnie delikatnie za łokieć i skierował w stronę wyjścia na klatkę schodową.

- Masz pracę? - podniosłam wysoko brwi. Pokiwał głową z lekkim uśmiechem na ustach.

- Na stacji, jak za starych czasów - oznajmił, na co skinęłam tylko głową. Wyszliśmy z bloku, a ja poczułam malutkie kropelki zimnego deszczu, które spadały na mnie, odbijając się od innych kałuż. Wzięłam głęboki oddech, wdychając zapach jesieni. Will pisał z kimś na telefonie, a ja nie chciałam wnikać w jego prywatne konwersacje. - Podejdźmy bliżej ulicy, może nam się poszczęści.

Po kilku minutach w oddali usłyszałam warkot sportowego silnika. Mimowolnie odwróciliśmy głowy w stronę dźwięku. Po sekundzie zza zakrętu wyłoniło się czarne porsche taycan, które na nasz widok zwolniło. Szyby były tak ciemne, że nie mogłam ujrzeć kierowcy. Will wystawił rękę, a w jego oczach ujrzałam błysk na widok tego samochodu. Gdy podjechał bliżej zobaczyłam go za kierownicą.

Pieprzony Rowan Anderson podjechał czarnym porsche tuż pod nas. Spuścił szybę, poprawił swoje brązowe włosy i zatrzymał na mnie szare oczy.

- Cześć Lili - uśmiechnął się. Chyba wtedy trochę zmiękłam na ten widok. - Wsiadajcie, bo zmokniecie - mój brat od razu skierował się na tylnie siedzenie, ja również chciałam iść za nim, jednak poczułam ciepły dotyk na moim nadgarstku. - Ty siadasz z przodu, kwiatuszku - wychylił się trochę z okna. Pokręciłam głową, ale w sumie... Jeśli miałam okazję jechać tym czymś, co dosłownie ociekało luksusem. Czemu nie? Po chwili znalazłam się na miejscu pasażera.

Środek auta był również ciemny, ale miał elementy szarości, co podkreślało oczy Rowana.

- Nie wiedziałam, że jesteś bogaty - zapięłam pasy, a on zamknął swoje okno. Zerknęłam na mojego brata, który był zdecydowanie zdezorientowany. - Will, to Rowan. Rowan, to Will, mój brat - opadłam z westchnieniem na fotel. Był okropnie wygodny. Mogłabym z miłą chęcią tutaj spać, a nawet zamieszkać, bo wnętrze było przestronne jak na sportowe auto.

Chłopcy kiwnęli do siebie głowami, ponieważ Anderson już ruszył. Nie jeździł zbyt szybko, ani brawurowo, ale również nie przepisowo. Wydawał się być po prostu nieco rozkojarzony, co było do niego niepodobne. Siedząc z nim przez jakiś miesiąc w jednej ławce, zdążyłam zauważyć, że zawsze skupiał się na każdym słowie wypowiedzianym przez nauczycieli, bądź swoich rówieśników.

- Czemu nie przyszłaś na domówkę do... - zmrużył oczy i przegryzł dolną wargę. - Jasona?

- Jima - poprawiłam go. - Nie miałam po prostu ochoty. A ty byłeś? - spojrzałam na jego profil. Miał dość uwydatnioną szczękę i żuchwę oraz idealnie prosty nos. Po chwili zobaczyłam jego dołeczki, co oznaczało, że się uśmiechnął.

- Mhm - mruknął. - I dowiedziałem się kilku ciekawych faktów odnośnie naszej znajomości - zerknął na mnie i na moje usta. Odwróciłam natychmiastowo wzrok, czując jak się czerwienię że wstydu.

- Nie oskarżaj mnie. Nie miałam innego wyjścia - warknęłam w jego stronę.

- O nic cię nie oskarżam. Właściwie to wcale nie taki głupi pomysł - wzruszył ramionami. - Może jako moja dziewczyna częściej będziesz ze mną rozmawiała? Właściwie to teraz nastąpił jakiś rekord! Ha! Wystarczyło tylko, żebym podwiózł cię drogim autem - wcisnął lekko gaz, a silnik ryknął swoją mocą. Poczułam dreszcze na moim karku oraz plecach.

Wrong side of meWhere stories live. Discover now