Rozdział dziewiętnasty

67 3 0
                                    

Czerwiec 2021, Orlando

- Jak się czujesz? - starszy mężczyzna poprawił swoje okulary i usiadł na przeciwko mnie na swoim skórzanym fotelu. Nienawidziłam tej brązowej skóry, która przyklejała mi się do nóg i odkrytych pleców.

- Lepiej - odpowiedziałam zdawkowo, bo już chciałam wyjść z tego gabinetu.

- Leki pomagają?

- Tak.

- Zażywasz je regularnie?

Westchnęłam.

- Tak.

Zapisał coś w swoim notatniku i w końcu mi się przyjrzał.

- Dalej się tniesz?

Na chwilę zamarłam, bo przypomniałam sobie, że przecież kiedyś mu o tym powiedziałam.

- Nie.

- Jaki jest powód, że przestałaś?

Czy on mógłby przestać zadawać mi pytania? Miałam ich serdecznie dość. Czułam jak duszę się w tym drewnianym pomieszczeniu.

- Leki - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

Pastylki, które połykałam trzy razy dziennie pozwalały mi uciszyć szum i wszystkie głosy w głowie. Byłam wyciszona, spokojna i dużo spałam. A przecież sen był ważny.

I wtedy pojawiła się kolejna seria zdawkowych pytań. Każdy mi wmawiał i wydawało im się, że to terapie mi pomagały, ale tak naprawdę były to leki, które po tej wizycie znowu mi przypisał. I tylko po to chodziłam na te bezsensowne spotkania.

***

Grudzień 2023, Orlando, dzień po Wigilii

Sprzątałam z bratem stół po wczorajszej kolacji, ponieważ nie mieliśmy wieczorem już na to sił. Mieliśmy na sobie identyczne świąteczne skarpetki, które dostaliśmy od Cloe w prezentach. Delikatnie podniosłam kąciki ust, widząc Willa zapychającego się resztkami ciasteczek. Nie mogłam się jednak zdobyć na większy uśmiech, bo ciągle coś zaprzątało mi myśli. 

- Kiedy ma przyjść twój tajemniczy gość? - zapytałam, aby zająć czymś głowę.

Nastała chwila ciszy. Na początku sądziłam, że blondyn posmutniał, ale on tylko rozmyślał, ponieważ odpowiedział:

- Wieczorem, ale nie musimy nic dla niego przygotowywać.

Skinęłam głową, wiedząc, że to koniec naszej konwersacji. Westchnęłam.

Skończywszy nasze sprzątanie, poszłam do mojego pokoju. Skoczyłam na łóżko już zmęczona dzisiejszym dniem. Zamknęłam oczy i na chwilę odpłynęłam w ciemność. 

Kiedy się obudziłam moją pierwszą myślą w głowie była terapia. Wczoraj Cloe poruszyła ten temat. Oczywiście odpowiedziałam jej, że zaprzestałam już spotkań, bo nie potrzebowałam leków i byłam w dobrym stanie psychicznym.

Cóż, powiedzmy, że w  d o b r y m.

Pogładziłam moje udo. Nigdy bym nie pomyślała, że ktokolwiek się o tym dowie, prócz mojego byłego terapeuty, który miałam wrażenie, że zupełnie olewa ten temat. A teraz Rowan, ten nieziemsko uroczy dupek, wiedział o moich ranach. 

Obiecałam mu wyjaśnienia, ale nic mi nie mogło przejść przez gardło. Nie chciałam poruszać tego tematu. 

Po rozmyślaniu o Andersonie, do mojej głowy wtargnął Drake. Nie sądziłam, że się do mnie przystawiał. W końcu sam powiedział, że nie zerwie z Cycyli, ale... Coś mi ostatnio bardzo nie pasowało w jego zachowaniu. 

Wrong side of meWhere stories live. Discover now