Rozdział 1

184 8 0
                                    


,,Don't Stop" 5 Seconds of Summer

Sky

Nieznośny dźwięk budzika wyrwał mnie z pięknego snu. Miałam ochotę wyrzucić to piekielne urządzenie za każdym razem, gdy tylko wydawało z siebie ten hałaśliwy alarm. Jednak bez niego nigdy nie zjawiałabym się na czas. Byłam śpiochem, a łóżko przyciągało niczym magnes. 

Od razu po skończeniu studiów trafiłam na ogłoszenie pewnego zespołu. Potrzebowali menadżera i osoby, której muzyka nie była obca. Udało mi się zdobyć tę pracę i przez prawie pięć lat być częścią ich życia. Układałam ich grafik, współorganizowałam koncerty, planowałam trasy koncertowe, umawiałam sesje i wywiady. Wszystko to w czasie przeszłym, bo niestety chłopcy postanowili zakończyć wspólną przygodę, na rzecz solowych karier. Nie miałam im tego za złe. Choć zostałam bezrobotna to dalej miałam z nimi kontakt i trzymałam kciuki, za to aby udało im się podbić świat.

Machnięciem ręki odrzuciłam pościel i wygramoliłam się z łóżka. Na dziś miałam tylko jedną rzecz do załatwienia. Szłam na rozmowę o pracę. Nie potrafiłam bezczynnie siedzieć i potrzebowałam zajęcia, dlatego brat mojej przyjaciółki umówił mnie na spotkanie z obecnym menadżerem Young Wolves. Mężczyzna szukał kogoś na swoje zastępstwo, co pewnie było niełatwym zadaniem, bo był wręcz niezastąpiony. Zespół znałam od początku ich istnienia. Śledziłam rozwój kariery odkąd wydali pierwszy singiel, a piosenki potrafiłam nucić przez sen. Byłam wśród ich fanów i tak jak połowa Ameryki, za nimi szalałam. A w szczególności miałam słabość do lidera i założyciela. Podobał się wielu kobietom, w tym właśnie mi. Jason Hall był wysokim brunetem, o czekoladowych oczach i umięśnionej sylwetce. Jego głos sprawiał, że na ciele pojawiała się gęsia skórka, a nogi miękły.

Na spokojnie ubrałam uszykowane dzień wcześniej ciuchy, a swoje długie, blond włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone. Nałożyłam lekki makijaż, a na nogi wsunęłam wygodne szpilki. Wiem, że te dwa słowa się wykluczały, ale ja naprawdę posiadałam buty na obcasie, w których czułam się jak boso. Mając jeszcze godzinę do spotkania z tabletem w ręce usiadłam i przejrzałam social media wraz ze skrzynką mailową oraz nowinkami ze świata muzyki. Wszędzie trąbili o zbliżającej się trasie koncertowej Young Wolves oraz o tym jak Rihanna ogłosiła swoją drugą ciążę. A zrobiła to w dość spektakularny sposób.

***

Weszłam do kawiarni, w której już czekał na mnie Dean Sanders. Elegancko ubrany mężczyzna od razu powitał mnie promiennym uśmiechem i zachęcił, abym się przysiadła. Podałam mu dłoń, którą ucałował i się przedstawiłam. Kiedy zajęłam miejsce tuż naprzeciwko niego kelner podszedł zebrać zamówienie. Była pora śniadaniowa, więc postawiłam tylko na kawę.

– Cieszę się, że mogę się osobiście z tobą spotkać. Wiele dobrego o tobie słyszałem. – odparł spokojnie, a ja nieco się uspokoiłam. Jak wcześniej się z lekka stresowałam, tak teraz całkowicie zapomniałam o zdenerwowaniu.

– Mogę powiedzieć dokładnie to samo. Choć nie spodziewałam się, że kiedykolwiek przyjdzie mi siedzieć twarzą w twarz z menadżerem tak popularnego zespołu jak Young Wolves.

– Z tego co mi wiadomo to zespół, z którym niedawno współpracowałaś również był popularny, więc myślę, że nie ma co mnie tutaj zbyt wychwalać. Zajmuję się po prostu swoją robotą, a to chłopcy sprawiają, że zespół dalej jest na topie.

– Już nie bądź taki skromny. Wiem jak wygląda twoja praca i ile kosztuje nerwów, dlatego myślę, że to wasz wspólny sukces. – uśmiechnęłam się, a on to odwzajemnił. – Mark opowiedział mi w jakiej jesteś teraz sytuacji i o tym, że poszukujesz zastępstwa. Nie ukrywam, że byłam w szoku, gdy zechciałeś się ze mną spotkać.

– Mark wiele mi o tobie opowiadał. Po za tym ten świat w gruncie rzeczy jest mały i dużo osób cię chwaliło. Nawet twoi byli podopieczni. Nie będę ściemniać i powiem wprost. Prześledziłem twoją karierę. Jak na tak młodą kobietę, masz wielkie osiągnięcia. Znasz się na tym co robisz, a co najważniejsze – kochasz muzykę. Może znajomości Mark'a trochę w tym pomogły, ale w dużej mierze sama zapracowałaś na to, aby dostać pracę i stać się menadżerem Young Wolves.

– Jak to dostać pracę? To tak już? Nie przeprowadzisz ze mną typowej rozmowy rekrutacyjnej? Nie masz innych kandydatów? Po za tym skąd masz pewność, że sobie poradzę? – wyrzuciłam z siebie pytania z prędkością światła, bo nie dowierzałam w ostatnie wypowiedziane przez niego zdanie.

– Nie robię castingu, ani tradycyjnej rozmowy. Po prostu chcę ciebie na to stanowisko. Jeśli ktoś mógłby przejąć moje stanowisko i nie zrujnować przy tym tego co osiągnąłem to właśnie ty. Tak jak już mówiłem prześledziłem dokładnie twoją karierę i jestem stuprocentowo pewien, że nikt nie poradzi sobie lepiej. Uwierz, znam się na ludziach.

– Teraz to jestem w szoku. Myślałam, że będę musiała spełnić jakieś warunki, kryteria. Powiedz proszę, że ja w tej chwili nie śnię. A jeśli śnię, to mnie nie budź. – Roześmiał się i popijając kawę wyciągnął z teczki plik dokumentów.

– Powtórzę to jeszcze raz. Masz tę robotę. – Szybko poszło. Byłam przygotowana na milion pytań, na jakiś test, a tu tak od ręki mówił, że robota jest moja. – Jesteś idealna na to stanowisko, tylko musisz jeszcze bardziej w siebie uwierzyć. Skoro wcześniej sobie radziłaś, to teraz też podołasz. Przygotowałem wstępną umowę. Wszystko masz w niej jasno opisane. Nie ma żadnych luk, a całość została skonsultowana z prawnikiem i jest zgodna z prawem. – podał mi kartki. – Przejrzyj je sobie na spokojnie. Dam ci czas do przyszłego tygodnia. To tylko od ciebie będzie zależało czy przejmiesz mój zespół pod swoje skrzydła. W innym przypadku zacznę poszukiwania kogoś innego, choć wolałbym tego nie robić.

– Zaznajomię się z papierami w domu i się do ciebie odezwę.

Spakowałam dokumenty do torebki, po czym skupiłam się na piciu kawy. Kolejną godzinę spędziliśmy na luźnej rozmowie. Poznaliśmy się od tej nieformalnej strony, a ja dodatkowo dowiedziałam się parę ciekawostek na temat chłopaków. Podzieliliśmy się również różnymi historyjkami z tras koncertowych, a dodatkowo Dean opowiedział mi o tym, że razem z żoną niedługo na świecie powitają córeczkę.

Choć z początku nie dowierzałam w to co się działo, to byłam pewna, że nie pozwolę aby praca z moim ulubionym zespołem przeszła mi obok nosa. Jeszcze tego samego dnia, po przeczytaniu umowy napisałam do Deana, że się zgadzam. Już niedługo miałam oficjalnie poznać chłopaków i poinformować ich o nadchodzącej współpracy. A później ta informacja miała zostać puszczona do mediów, aby reszta świata dowiedziała się o zmianach w zespole. 

Melodia uczućWhere stories live. Discover now