Rozdział 12

74 6 0
                                    


Sky

Nie wiem co mnie podkusiło, by zaproponować Jasonowi kawę i pozwolić by został i dotrzymywał mi towarzystwa. Chyba potrzebowałam, aby ktoś ze mną był. A jak się okazało, brunet był idealnym kompanem. Po za tym rozczulił mnie, że pofatygował się specjalnie, by sprawdzić jak się mam. To było naprawdę słodkie z jego strony.

Nienawidziłam tego czasu w miesiącu, kiedy stawałam się krucha jak porcelanowa lalka, hormony buzowały, a ja miałam ochotę rozszarpać co drugą spotkaną osobę.

Uwinęłam się z porządkami i w pełni oddałam się rozmowie z brunetem. Czułam się przy nim swobodnie i w taki też sposób opowiadałam mu o swoim życiu, z pominięciem kilku przykrych faktów. To nie był ten etap znajomości, żeby dzielić się takim gównem z jakim miałam do czynienia, bo to nie było normalne. Może kiedyś nadejdzie właściwy moment, by jeszcze komuś opowiedzieć, o tym co mnie spotkało. Bo póki co, wolałam puścić to w niepamięć i nie wracać do wydarzeń sprzed kilku lat.

Nawet nie zauważyłam jak szybko zleciał nam czas. Rozmawialiśmy na przeróżne tematy. Oczywiście nie ominęły one pracy, ale to dobrze, bo dzięki temu mogłam potwierdzić wizytę chłopaków w telewizji śniadaniowej.

Piknięcie telefonu i to dwukrotne przerwało mi w połowie zdania, więc przeprosiłam i spojrzałam na wyświetlacz. Jedno powiadomienie przyszło z numeru Emily, która dała znać, że za moment będzie, bo właśnie gawędzi z facetem z portierni, a drugie dostałam od Davida, który przesłał dostęp do zdjęć z dzisiejszej sesji. Szybko. Dopiero co kilka godzin temu zrobił nam zdjęcia, a już miałam efekty jego pracy.

– Mogę poznać powód twojego uśmiechu? – spojrzał na mnie, również się uśmiechając.

– Dwie informacje poprawiły mi humor jeszcze bardziej. Emily zaraz będzie, jak skończy bajerować pana w portierni oraz David przesłał mi dostęp do waszych zdjęć.

– Już są efekty sesji? Szybko uwinął się z obróbką. Innym zajmuje to średnio kilka dni.

– Ma na głowie inny projekt i chciał jak najszybciej uwinąć z waszymi fotkami, żeby potem przypadkiem nie zalegać z terminami. Bardzo miło z jego strony. Wezmę zaraz laptopa i zerknę na te zdjęcia. Masz ochotę zobaczyć je wcześniej od pozostałych?

– Cóż za pytanie. Pewnie, że chcę. Pokaż czy zrobiłem z siebie błazna czy nie.

Wzięłam więc laptop i po zalogowaniu od razu otworzyłam pliki. Usiadłam obok bruneta. Nawet nie zdążyłam dobrze włączyć zdjęć, gdy do mieszkania wpadła Emily. Narobiła przy tym tyle hałasu, co stado pędzących krów, ale do tego również przywykłam. Ona czuła się u mnie jak u siebie i na odwrót.

– Cześć słońce. Witam, Pana Ciasteczko. – rzuciła, po czym poleciała do łazienki.

– Pan Ciasteczko? – Jason spojrzał na mnie, a ja wzruszyłam tylko ramionami, bo nie miałam z tą ksywką nic wspólnego.

– Nie mam pojęcia skąd jej się to wzięło. Jest nieobliczalna i nikt do końca nie wie co jej siedzi w głowie. Nawet ja tego nie odkryłam, a znam ją praktycznie od trzydziestu lat.

– Musisz mieć z nią wesoło. Z tego co kojarzę, to ona nadaje na tych samych falach z Collinem. Nie idzie nadążyć.

– Czy ktoś tu o mnie mówił?

– Zastanawiamy się skąd wzięła się ksywka Jasona.

– Przecież to proste jak pieprzenie. – niemal zakrztusiłam się sokiem. – Jason jak przychodzi do mnie do kawiarni to bardzo często do kawy bierze ciastko z masłem orzechowym i czekoladą. I tak mi się jakoś skojarzyło. Zresztą ja na każdego mam jakąś nazwę, ale tego wam teraz nie zdradzę. – zaśmiała się. – Masz coś do jedzenia?

Melodia uczućWhere stories live. Discover now