Rozdział 16

79 4 0
                                    


Sky

– Totalnie przestałam rozumieć zachowanie facetów. Weź mi wytłumacz, o co do cholery mu chodzi? Bzykaliśmy się, było zajebiście, a on zachowuje się jak pieprzona, naburmuszona księżniczka. – Usłyszałam z ust przyjaciółki, która opierała się o moje ramię i obserwowała chłopaków, rozdających autografy i robiących zdjęcia z fanami. Koncert spełnił moja najśmielsze oczekiwania. Wszystko odbyło się jak zaplanowałam.

– Faktycznie masz kogo się o to pytać. Nie jestem ani jasnowidzem ani kimś kto by umiał ich rozgryźć. Collin faktycznie jakoś dziwnie się zachowuje, ale nie mnie się nad tym zastanawiać. Zrób tak jak masz w zwyczaju i go olej. Mówiłaś przecież, że to nic nie znaczyło.

– Bo nic nie znaczyło. To, że się ze sobą przespaliśmy nie sprawiło, że układałam sobie scenariusze na wspólne życie. Po prostu czuje jakieś dziwne napięcie, gdy przechodzi obok mnie i się nie uśmiecha. Jak nie ten sam człowiek.

– Przestań się nad tym rozwodzić. Zaraz pójdziemy na imprezę i wleje w ciebie tyle alkoholu, że zapomnisz jak się nazywasz. A teraz musisz mi na chwilę wybaczyć, ale idę zerknąć na jakim etapie jest zespół.

– Leć, ja sobie tutaj poczekam. Albo mam lepszy pomysł. Widzisz tego gościa? – Wskazała ręką na jednego z dźwiękowców. – Idę go poderwać. Jeszcze dziś będzie jadł mi z ręki.

Pokręciłam tylko głową, odpuszczając sobie komentarz. Każdy radził sobie inaczej, a Emily była niereformowalna i w jej wykonaniu już nic mnie nie dziwiło.

Chłopcy radzili sobie znakomicie. W ekspresowym tempie podpisywali kolejne płyty i zdjęcia. Byli w swoim świecie, co od razu dało się wyczuć. Przeskanowałam każdego z nich wzrokiem. Nie było po nich widać ani grama zmęczenia. Jakby mogli to zagraliby jeszcze raz. Moje spojrzenie na moment przecięło się ze wzrokiem Jasona, który wlepiał we mnie ślepia jakby wyczuł moją obecność. Nie wiedziałam co się działo z moim ciałem, ale od razu na skórze pojawiły się ciarki. Odrzuciłam wszelkie myśli i przerwałam nasz kontakt wzrokowy. Byłam w pracy. Tym się musiałam kierować.

♫♫♫

W klubie mieliśmy zarezerwowaną prywatną lożę, by nikt nam nie mógł przeszkadzać, a żebyśmy też mogli na spokojnie pogadać jeśli naszłaby nas taka ochota. Znajdowaliśmy się na antresoli, do której dostęp oprócz nas miała tylko obsługa, przynosząca co rusz to nowe trunki. W każdej chwili mogliśmy zejść na dół i razem z pozostałymi bawić się w najlepsze. Dochodziła trzecia, a ja miałam nadal ogromne ilości energii.

– Idziemy tańczyć. – usłyszałam, po czym poczułam jak Emily ciągnie mnie z kanapy. – Czas trochę zaszaleć. Pokażmy im jak to się robi. Niech zobaczą, że ich pani menadżer umie się bawić jako mało kto.

Ze schodów praktycznie zbiegłyśmy. Co patrząc na wysokie sandałki na obcasie, które miałam na nogach, było nie lada wyczynem. Ale takie umiejętności opanowałam już do perfekcji.

Od razu wmieszałyśmy się w tłum i w rytmie muzyki podskakiwałyśmy jak szalone. W tamtej chwili nie obchodziło mnie nic. Byłam w pracy, ale po pracy. To zawsze od chłopaków zależało w jaki sposób chcą spędzać czas po koncercie i czy chcą pojawić się na proszonych afterach czy wolą świętować to w klubie. Akurat teraz wybrali klub, co w jakimś stopniu mnie cieszyło. A jeszcze bardziej cieszył mnie fakt, że miałam obok przyjaciółkę, z którą aktualnie podbijałam parkiet. Wywijałyśmy jak głupie. Bawiłyśmy się nie patrząc na to jak ludzie na nas reagowali, ani na to co w obecnej chwili robił zespół. Choć jak znałam chłopaków, to pewnie rozeszli się podrywać naiwne laski, które tylko czekały, by rozłożyć przed nimi nogi.

Melodia uczućWhere stories live. Discover now