Rozdział 19

94 3 0
                                    


Jason

Wiadomość od Sky przyszła w momencie, gdy kończyliśmy rozdawać podpisy. Brunetka dała znać, że była zobaczyć apartament, a teraz wraz z menadżerem hotelu czeka na nas w hollu. Dałem znak chłopakom, że czas się zbierać.

– Dzięki, że przyszliście. Widzimy się jutro na koncercie. Mam nadzieję, że będziecie. – krzyknąłem w kierunku tłumu, na co ci od razu zaczęli się cieszyć.

Jeden za drugim w obstawie trzech rosłych mężczyzn przekroczyliśmy wejście. Znałem ten hotel doskonale. Swego czasu dorabiałem sobie tutaj, grając na gitarze przy kolacjach dla gości. Było to jeszcze zanim pomyślałem o założeniu zespołu.

Sky żwawo dyskutowała o czymś z mężczyzną, który uśmiechał się na każde jej słowo Widać było, że nasza pani menadżer nie tylko na mnie zrobiła ogromne wrażenie już od pierwszego spotkania. Otoczyliśmy ich i jak przystało na wychowanych gości, przywitaliśmy się.

– Miło znów was spotkać. – Jack, bo tak wskazywała plakietka przy jego marynarce, podał każdemu z nas rękę. – Oczywiście w imieniu właścicieli hotelu, jak i swoim własnym jestem zaszczycony móc was gościć. Będziemy do waszej dyspozycji przez cały ten czas. Dołożymy wszelkich starań, by czas spędzony w tych czterech ścianach upłynął jak najlepiej.

– Nam również jest bardzo miło. Wróciłem na moment na stare śmieci. – zaśmiałem się, a reszta mi zawtórowała. – Jeśli nie będziecie mieli nic przeciwko to udamy się odświeżyć. Mamy jeszcze kilka rzeczy do załatwienia.

– Jasna sprawa. Nie zamierzam was zatrzymywać. Mam nadzieję, że spędzicie tu miło czas.

– Zaraz do was dołączę. Tylko porozmawiam jeszcze szybko z Jackiem. – brunetka uśmiechnęła się, po czym pewnym krokiem poszła za facetem. Kolejny raz tego dnia przeskanowałem ją wzrokiem. Co ze mną było nie tak? Czy to kwalifikowało się już pod leczenie w szpitalu psychiatrycznym? Byłem naprawdę skomplikowanym przypadkiem. Wcześniej nigdy nie chciałem mieć dziewczyny, partnerki, zwał jak zwał. Liczył się seks i dobra zabawa. A teraz, teraz zrobiłbym wszystko by ta jedna śliczna pani menadżer kiedykolwiek zechciała spojrzeć na mnie inaczej niż na swojego podopiecznego.

Chłopak z recepcji wskazał nam drogę i pokrótce omówił co jest do naszej dyspozycji. Połowicznie przyswoiłem podane przez niego informacje.

– Mogę zrobić sobie z wami zdjęcie? – usłyszeliśmy jeszcze na sam koniec rozmowy. Chłopak był speszony swoją prośbą i pewnie obawiał się, że na niego naskoczymy lub coś w tym stylu.

– Jasne. – odparliśmy chórem jak to mieliśmy w zwyczaju.

Ustawiliśmy się tak, aby aparat nas wszystkich objął i z uśmiechem na ustach zrobiliśmy kilka fotek. Dla nas to nie był żaden problem, a przynajmniej ktoś chodził dzięki temu szczęśliwy. Już dawno wyszliśmy z założenia, że to co robimy jest dla ludzi i skoro ci płacą, żeby słuchać naszej muzyki, to dobrze byłoby dać coś w zamian.

– Nie zajmuję więcej czasu. Życzę miłego wypoczynku.

Znalezienie apartamentu nie było niczym skomplikowanym. Szczególnie, że wyglądał jak na przybycie co najmniej prezydenta, a nie zwyczajnego rockowego zespołu. Każdy z nas miał swoją sypialnię z łazienką i balkonem, a częścią wspólną było coś na styl salonu z ogromną kanapą, barkiem, wielkim telewizorem.

– Kto jaki pokój zajmuje? Macie jakieś szczególne życzenia? – usłyszałem znajomy głos, a gdy się odwróciłem, w drzwiach ujrzałem Skyler.

– Czy my ci wyglądamy na przedszkolaków, którzy będą stali w kolejce i pokoik wybierali? – A było tak miło. Jimmy musiał dodać swoje trzy grosze. W innym przypadku chyba by tego nie przeżył.

Melodia uczućTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon