Rozdział 17

98 3 1
                                    

Jason

Adrenalina krążyła w moim ciele jeszcze na jakiś czas, po tym jak Sky wróciła do domu. To co się wydarzyło w klubie nie było niczym dziwnym, ale mimo to nie powinno mieć miejsca. Kiedy zobaczyłem jak ten gość staje się natarczywy w stosunku do brunetki, musiałem stanąć w jej obronie. A później jeszcze przyszło mi ogarnąć chłopaków. Odstawiłem każdego z nich do domu, po czym dopiero wtedy sam mogłem wrócić do siebie i iść spać.

Obudziłem się bez kaca, czego nie mogłem powiedzieć o Colinie. Odkąd przywlekł dupsko i usadził je na kanapie w moim salonie, wychylił już trzy butelki wody i nie zapowiadało się, żeby na tym skończył. Wyglądał jakby walec go przejechał, choć myślę, że sprawczynią stanu mojego kumpla była pewna kobieta. I to nie byle jaka kobieta, a właściwie przyjaciółka Sky.

– Kobiety są cholernie trudne do rozgryzienia. Przecież do nich to powinna być jakaś instrukcja obsługi czy coś w tym stylu. Tak znaczy nie. Nie znaczy tak albo spierdalaj. No nie idzie tego ogarnąć. Kurwa, stary czy ty mnie w ogóle słuchasz? – głos Colina przerwał ciąg moich myśli.

– Co?

– Zaraz ci przyjebie. Od dwudziestu minut produkuje się jak głupi, a ty jakbyś był w innej galaktyce. Chociaż mogłeś udawać.

– Pieprzysz jak potłuczony, więc się wyłączyłem. – odparłem, za co zostałem zgromiony wzrokiem. – O co ci tak właściwie chodzi ?

– Ja pierdole. Nieważne.

– Dobra, już chyba rozumiem. Zabujałeś się w Emily, prawda?

– Nie. Ja się nie zakochuje. My się po prostu bzykaliśmy.

– I o to ta cała drama z próbą zrozumienia kobiet. Przeleciałeś ją i co? Chcesz więcej? Kręci cię?

– Chyba. Znaczy się kilka razy poszliśmy do łóżka. Już dawno z nikim nie było mi tak dobrze. Jesteśmy do siebie podobni w kwestii łóżkowych preferencji i tak dalej. Tyle, że potem atmosfera się zjebała.

– Zacząłeś ją ignorować, więc ona też cię olała, prawda?

– Skąd wiesz? Mówiła ci coś?

– Pytała tylko czy od zawsze byłeś takim chujem. Dodała też, że lubiła cię, ale w tym momencie ma ci ochotę wsadzić rozgrzany pręt w tyłek. Mówiła o tym tak poważnie, że aż sam się przestraszyłem. Pamiętaj, że ona jest do tego zdolna. Jak to mówi Sky, ona jest niepoczytalna.

– Nie chcę jej dawać żadnej nadziei. Ja się nie zakochuje. Nie szukam kobiety na stałe. Lubię się pieprzyć.

– A skąd wiesz czego ona chce. Może jej też pasowałby taki układ. Nie każda kobieta chce od razu iść przed ołtarz. Emily wygląda na osobę, która po prostu lubi się bawić. Dopóki z nią nie pogadasz, to nie będziesz wiedział.

– Po wczoraj raczej wątpię, żeby chciała mnie w ogóle widzieć, a gdzie tu mówić o rozmowie.

Wziąłem głęboki oddech i patrzyłem na kajającego się przyjaciela. Widocznie ich wieczór był równie emocjonalny co mój, podczas którego gapiłem się jak pieprzony stalker na Sky. Nie byłem na żadnych łowach. Próbowałem, ale żadna dziewczyna nie spełniała moim standardów. Wcześniej miałbym to w dupie, a teraz nie. Teraz liczyła się dla mnie tylko jedna brunetka. Wpadłem po uszy i musiałem coś w tym kierunku zrobić, zanim padnie mi do końca na łeb.

– Czy ja chcę wiedzieć co się wydarzyło?

– Nie, ale ci powiem zanim zrobi to Sky albo Em. – westchnął. – Emily na mnie nawrzeszczała i to tak konkretnie. Zjebała jak psa. Więc skutecznie ją uciszyłem, zamykając jej usta swoim językiem. Najpierw oddała pocałunek, a potem przywaliła w ryj. O mało co, a złamałaby mi nos. Zniknęła mi z pola widzenia. Później tylko widziałem jak bajeruje jakiegoś typa przy barze i razem gdzieś wychodzą. – westchnął. – Najebałem się z Aaronem, a jak poszedłem się odlać, to złapała mnie jedna z lasek. Chętna jak diabli. Głupi by nie skorzystał. Przeleciałem ją w kiblu. Wszystko było by pięknie, ale zostałem na tym przyłapany. I może by mnie to obeszło, ale tym kimś, kto akurat to zobaczył była Emily. Miała kamienną twarz, a jedyne co zrobiła to wystawienie w moim kierunku środkowego palca i krzyknięcie, że jak się do niej zbliżę to będę musiał szukać dobrego chirurga plastycznego.

– Zjebałeś wszystko koncertowo. Teraz groźba z prętem może się spełnić, więc radziłbym ci uważać, gdzie siadasz.

– A ty gdzie wczoraj zniknąłeś? Siedziałeś w loży, a potem cię już nie było.

– Musiałem odwieźć Sky do domu. Długa historia, ale ja w przeciwieństwie do ciebie nie zrobiłem nic złego.

– No tak, Sky. Czemu mnie to nie dziwi. Mam wrażenie, że na siłę chcesz ją broić przed tym światem. Przyznaj, że lecisz na naszą piękną panią menadżer. I tu nie chodzi tylko o seks. Jakbyś chciał ją po prostu przelecieć, to już byś to zrobił.

– Może. Nie twój interes. – warknąłem, bo nie lubiłem rozmawiać o swoich uczuciach. Zawsze miałem z tym problem. Mogłem słuchać i doradzać innym, ale o tym co sam czułem, wolałem nie mówić.

– Jeszcze nadejdzie dzień, w którym przyznasz, że się w niej zakochałeś i to od pierwszego wejrzenia. Tylko, żeby ona wtedy nie kazała ci spadać na bambus i liście polerować. – Jak na dorosłego człowieka przystało, wystawiłem w jego kierunku środkowy palec.

Zdobędę Sky i sprawię, że będzie najszczęśliwszą kobietą na świecie. Nawet jeśli miałbym góry przenieść to, to właśnie byłem skłonny zrobić. Nie mogłem i nie chciałem odpuścić. Zresztą ja nigdy nie odpuszczałem i zdobywałem to co chciałem. Tyle, że tym razem to naprawdę było warte całego tego zachodu. Sky, była warta o wiele więcej niż przeciętna kobieta.

– Ty lepiej znajdź jakiś sposób, by polepszyć swoje stosunki z Emily, bo naprawdę wolałbym nie być na twoim miejscu, gdy jej groźby się spełnią. Przydasz nam się jeszcze w zespole.

– Za dwa dni ruszamy w trasę. Może do naszego powrotu jej przejdzie, a jak nie to ma problem. Musi zrozumieć, że to był tylko seks. Zajebisty, ale nadal tylko seks.

– Ona może i to zrozumie, ale czy to dotrze to ciebie, to się jeszcze okaże. Jakbyś choć przez moment nie był nią zainteresowany, to ta cała sytuacja spłynęła by po tobie jak po kaczce. Zacznij od siebie, a potem oczekuj od innych, by się zmieniali. – Na moje słowa, odwrócił głowę w drugą stronę i całe swoje spojrzenie skupił na widoku za oknem.

– Nienawidzę, gdy się tak wymądrzasz, lalusiu. – wyburczał, a ja nie wytrzymałem i się roześmiałem.

Miałem z tym człowiekiem trzy światy. Nuda przy Collinie nie istniała i wiedziałem to odkąd się poznaliśmy te lata temu. Od tego czasu kroczyliśmy obok siebie przez życie. Założyliśmy zespół i byliśmy najlepszymi kumplami. Skoczylibyśmy za sobą w ogień, choć na co dzień potrafiliśmy nieraz podnieść sobie ciśnienie. Collin bawił się kobietami, od początku powtarzał, że nie ma szans, by kiedyś ktoś go usidlił. Tylko wtedy nie wiedział, że znajdzie się taka jedna wariatka, która tak jak on lubi się zabawić i momentami jest niepoczytalna. Czułem po kościach, że ona da mu jeszcze do wiwatu.

Ciszę w mieszkaniu przerwał dzwonek do drzwi. Jedyną osobą, której się spodziewałem był dostawca jedzenia. Ruszyłem się z miejsca, gdy dźwięk się ponowił.

– Idź szybciej otworzyć te drzwi, bo to dziadostwo zaraz mi łeb rozsadzi.

– Kac morderca nie ma serca. Mogłeś wczoraj nie chlać jak debil. Stękasz teraz jak stary dziad, a przypomnę, że z nas wszystkich to ty zawsze miałeś najmocniejszą głowę.

Odprowadzony jego burczeniem, odebrałemzamówienie i w mgnieniu oka spałaszowałem posiłek. Dopiero to dało mi dozrozumienia jak bardzo głodny byłem. 

Melodia uczućOù les histoires vivent. Découvrez maintenant