Rozdział 13

71 6 0
                                    

Sky

Odetchnęłam z ulgą, bo zdjęcia przypadły nie tylko mi, ale również chłopakom do gustu. Nie czkając ani chwili pozwoliliśmy na ich udostępnienie i dodanie ich do jednego z magazynów. Kilka wydrukowanych kopii zostało przez nich podpisane i przekazane na aukcje charytatywne.

Wizyta w telewizji śniadaniowej również wypadła idealnie. Pogadali z prowadzącymi, a na koniec zagrali jedną z nowych piosenek. Oglądalność tego dnia była rekordowa. Stałam sobie z boku i obserwowałam, ciesząc się jak to zaczęło się układać. Jimmy się do mnie nie odzywał, gdy nie musiał. Czułam, że była to cisza przed burzą i jak coś pójdzie nie po jego myśli, to znowu się będzie na mnie wyżywał, ale póki milczał to się tym napawałam.

***

Piątek nadszedł szybciej niż się spodziewałam, a właśnie na ten dzień umówiłam się z Davidem na sesję. Każdemu termin pasował, więc czemu mielibyśmy z tego nie skorzystać. Weszłam do znajomego budynku, a w pomieszczeniu zebrało się kilka innych dziewczyn. Każda z nas miała swoją pasję i przedmioty, które to hobby wyrażały. Dlatego też na plecach trzymałam pokrowiec z gitarą. Tak, miałam swoją gitarę. A właściwie miałam dwie. Klasyczną i elektryczną. Tą pierwszą dostałam od taty na zakończenie studiów, a elektryczną kupiłam sobie za oszczędności, bo pokochałam muzykę jaką tworzyła.

– Jest już Sky, czyli już nikogo nam więcej nie brakuje. Na wstępie chciałbym wam podziękować, że zechciałyście wziąć udział w tym projekcie i zgadzacie się, żebym zrobił wystawę z waszych zdjęć. – Tak, ową zgodę podpisałam. Fajnie będzie się zobaczyć na dużym formacie w jednej z galerii. – Każda z was ma inną pasję, której poświęca ogrom czasu i całe serce w nią wkłada, więc to właśnie chciałbym uwiecznić na zdjęciach.

David był w swoim żywiole. Widziałam, że sprawia mu to niebywałą frajdę. Dziewczyny również były we wspaniałych humorach. Śmiały się i dyskutowały, a widziałam, że każda z nas była z innego świata. Podeszłam więc do nich, przywitałam tak jak należy i dołączyłam do konwersacji, jednym okiem obserwując trwające już zdjęcia. Fotograf nie próżnował i od razu zabrał się do pracy. Popatrzyłam na niego i owszem należał do przystojnych, miał dłuższe włosy, spięte w koka na głowie. Wyglądał trochę jak samuraj. Jednak nie mógł się równać z Hallem, który był piekielnie gorącym ciasteczkiem.

– Ja cię już gdzieś widziałam. Czy myśmy się już nie spotkały? – usłyszałam pytanie z ust Isabelli. – Mogłabym przysiąc, że masz taką znajomą twarz.

– Nie sądzę, raczej bym cię zapamiętała.

– Już wiem. Boże, jaki głuptas ze mnie. Widziałam cię w telewizji. To ty jesteś menadżerką Young Wolves, prawda?

– Najprawdziwsza prawda. To ja, we własnej osobie.

– Zazdroszczę. Choć pewnie to też ciężka praca.

– Ta praca jest też moją pasją. Wszystko co robię, robię z ogromną przyjemnością. Momentami jest wymagająca, trzeba sporo ogarniać, ale nie zamieniłabym tego na nic innego. Muzyka jest bliska mojemu sercu.

– To ja tak mam z książkami. Uwielbiam je kupować, czytać, wąchać, opowiadać o nich. Dlatego od zawsze wiedziałam, że przyszłość chcę z nimi związać. Najpierw otworzyłam własną księgarnię, a teraz jestem w trakcie otwierania własnego wydawnictwa.

– Nie sądzę, żebyś nadawała się do takiej pracy. Trzeba być prawdziwą kobietą, by poradzić sobie z takimi chłopakami jak Jason i spółka. – usłyszałam za plecami zupełnie inny głos. Rudowłosa stała i posyłała mi zazdrosne spojrzenia. Że też jej wcześniej nie zauważyłam.

Melodia uczućWhere stories live. Discover now