15. Mała sadystka

4.7K 97 149
                                    


Po otrzymaniu anonimowego telefonu z prywatnego numeru mój trening zakończył się szybciej niż w ogóle zdążył się zacząć. Takie sytuacje nie wróżyły niczego dobrego, a jedynie mogły zapowiadać wojnę z człowiekiem, który postanowił wkroczyć bez zezwolenia na nasz teren, bądź mieliśmy jakiegoś kretu. Jako, iż obowiązki utrzymania pokojowych warunków na wysokim poziomie spływały co raz większym ciężarem na mnie, musiałam jak najszybciej spotkać się z żołnierzami, a także
naszymi szpiegami, by zastanowić się nad tym jak rozwikłać ten nieplanowany wybryk.

Poinformowałam Williama o zaistniałym wydarzeniu, dlatego od razu zdecydowaliśmy się zwołać obradę w bazie na późne popołudnie, aby w międzyczasie móc wrócić do domu i się do niego przygotować.

Skontaktowałam się z Veniaminem, który o wszystkim zdążył się już dowiedzieć po tym jak ktoś włamał się do systemu śledzącego ciężarówki z dostawą potrzebnej dla nas broni. Obiekt zniknął z kamer jakby rozmył się w powietrzu, a jedyny ślad jaki pozostał to rozczłonkowane ciała dostawców, których było około dziesięciu i prawdopodobnie próbowali
nie dopuścić do kradzieży. Niestety skończyli dokładnie tak, jak można było się spodziewać. A żeby tego było mało, ktoś musiał mieć dokładnie dane współrzędne, konkretny czas w którym ciężarówki przejeżdżały przez pobocze graniczne, ponieważ samochody dostały opróżnione z najmniejszego pyłka, a towar został zapewne załadowany do śmigłowców,
które nie były zarejestrowane w siłach powietrznych. Mogliśmy stracić mnóstwo pieniędzy, które sfinansowaliśmy na najdroższe bronie świata takie jak karabin 950 JDJ amerykańskiej firmy SSk Industries, karabin
snajperski Barrett M82 z prędkością pocisku 854 m/s, a także kilka tysięcy sztuk innych pistoletów. Skontaktowałam się z Killianem, aby oszacował straty, bo chociaż głównie jego działką był narkotykowy kartel, to był jednym z ważniejszych członków zajmującym się dostawami towarów, dlatego zrobił to bez zbędnych sprzeciwów.

I lepiej dla każdego, aby wszyscy byli posłuszni, bo nie mogłam obiecać, że utrzymam kontrolę nad własnymi dłońmi, aby nie powybijać wszystkich jak muchy.

Kiedy dotarłam do domu rodzinnego razem z Nicholasem, wzięłam szybki prysznic, aby pozbyć się potu i uczucia lepiącej się skóry po treningu, po czym przygotowałam się do wyjścia. Wykonałam szybki niewymagający
poświęcenia dużej ilości czasu makijaż składający się z podkładu, całkiem sporej warstwy korektora pod oczy, utrwaliłam twarz pudrem. Podmalowałam tylko linię wodną na czarno, rozcierając cień, oraz przeciągnęłam rzęsy maskarą i zaaplikowałam ciemnoburgundową pomadkę. Susząc włosy
wybrałam odpowiedni strój w większości w odcieniu martwej czerni, nie chcąc się ubrudzić w razie gdyby zaszła taka potrzeba. Nałożyłam
czarny dopasowany golf, bo malinki i sine odciski palców na mojej szyi wciąż dość mocno rzucały się w oczy, do tego dopasowałam skórzane spodnie w stylu dzwonów w tym samym odcieniu, a także wysokie botki, gdzie do jednych z nich przymocowałam broń, zasłaniając ją nogawką od spodni. Zarzuciłam na ramiona obszerny płaszcz, wsunęłam ciemne okulary przeciwsłoneczne na nos, mimo że pogoda była deszczowa i ponura dokładnie tak samo jak mój nastrój od początku tego feralnego dnia, który chciałam aby jak najszybciej się skończył. Pozwoliłam aby moje włosy po prysznicu zakręciły się w niesforne loczki przez wilgoć panującą na zewnątrz, bo nie wystarczyło mi już czasu na wyprostowanie ich. Złapałam za kluczyki do swojego range rovera z haczyka, przy okazji
odpisując na wiadomość, którą dostałam od Zane'a.

Zane: Niedługo wpadnę do domu, żeby się przebrać po treningu, a  potem wbijam prosto do bazy Calze.

Calze - czyli nazwa mafijnego kręgu którym władała Anthea Lancoletti po śmierci swojego ojca.

Anthea: w porządku, William już jest na miejscu, a ja właśnie wsiadam do samochodu.

Zane: Weź ze sobą Nicholasa, okej? Będę się martwił, jeśli pojedziesz tam całkiem sama.

Bloody SinWhere stories live. Discover now