Rozdział 1

145 9 7
                                    

 Szyszkowe Futro wtuliła się na chwilę w ciało przywódczyni, czuła jak krew zmarłej brudzi i zlepia jej futro. Gdzieś w głębi duszy nadal miała nadzieję, że Różana Gwiazda wstanie i obudzi się, jednak to się nie wydarzyło.

-Nie musiałaś ginąć, Różana Gwiazdo. - Szepnęła cicho. - Nie mogę być przywódczynią. Może kiedyś, ale teraz...nie jestem jeszcze gotowa.

 Nie usłyszała rzecz jasna żadnej odpowiedzi. Wiedziała, co powinna zrobić, ale tak bardzo tego nie chciała. Nie miała ochoty musieć godzić się z kolejną śmiercią pobratymca i to tak ważnego dla niej, jak Różana Gwiazda. 
 Kiedy udało jej się względnie uspokoić wzięła na grzbiet ciało zmarłej przywódczyni i kiedy już chciała ruszyć w stronę obozu zauważyła pozostałą na śniegu, ogromną plamę krwi. Przysypała ją nową warstwą śniegu. Klan ostrza nie powinien dowiedzieć się, że Różana Gwiazda umarła. - Pomyślała, kończąc przysypywanie śniegiem plamy krwi. - Zwłaszcza, że przecież zginęła na ich terytorium.

 Po niedługiej, lecz cichej i pogrążającej w żałobie wędrówce kocica znalazła się w końcu z powrotem w obozie, na którego środku ułożyła ciało przywódczyni. Nie chciała budzić pobratymców po to, aby poinformować ich o śmierci czarno - szylkretowej kocicy, dlatego też sama przysiadła przy ciele, gotowa odprawić czuwanie. To będzie moja noc. - Powiedziała sobie w myślach. - Ostatnia noc, w której jestem zastępczynią.
 Zerknęła na chwilę w niebo.

-Jesteś z siebie dumna, Różana Gwiazdo? - Mruknęła lekko rozdrażnionym tonem nie wiedząc, czy duch przywódczyni obserwuje ją z Klanu Gwiazdy, czy może jest tuż obok. - Ja nie chcę być przywódczynią i nigdy nią nie zostanę!

 Siedziała w milczeniu przy ciele puki słońce nie wzeszło i zapewne siedziałaby jeszcze dłużej, gdyby nie to, że zobaczyła Sosnową Igłę wychodzącego z legowiska wojowników. Dlaczego akurat on? - Syknęła sama do siebie w myślach.
 Jej obawy musiały być słuszne, gdyż kocur gdy tylko zobaczył martwą przywódczynię podbiegł do miejsca, w którym leżała.

-Co się z nią stało?! - Syknął pytająco. Jego białe, pręgowane futro zjeżyło się momentalnie. - Ona nie żyje?

-Niestety, na to wygląda. - Odparła kocica smętnym głosem, próbując sama przekonać się, że wszystko będzie dobrze.

-Ale to niemożliwe! - Prychnął kocur. Machnął łapą z wysuniętymi pazurami w powietrzu, tuż przed pyskiem pstrokatej wojowniczki...a może już przywódczyni? - Przecież miała jeszcze kilka żyć!

-Zaraz wszystko...

 Kocica nie zdążyła dokończyć, ponieważ kolejne koty, nie tylko z klanu pioruna, ale także z klanu cienia zaczęły budzić się i wychodzić z legowisk. Naturalnie każdy, kto tylko zobaczył ciało podbiegał tam od razu, przez co teraz wokół szylkrety zebrał się spory tłum zszokowanych, w niektórych przypadkach także i przerażonych kotów. Nie zabrakło tam też Zacienionego Oko, która przyciskała się swoim futrem to futra przyjaciółki, z nieprzyjemnym wyrazem pyska wpatrującą się swoimi ślepymi oczami prosto na ojca.

-To niemożliwe, żeby umarła! - Warczał nadal biały wojownik. - Miała życia!

-A może to ona ją zabiła! - Łysy Grzbiet przecisnął się na przód grupy, stając obok Sosnowej Igły. Teraz mierzył Szyszkowe Futro wściekłym, pełnym podejrzeń wzrokiem. - To jedyne sensowne wyjaśnienie!

Co?! - Zdziwiła się w myślach szylkreta, jednak bała się cokolwiek powiedzieć w tej sytuacji, nie mogła znaleźć dobrych słów.

-Uważaj na słowa! - Zacienione Oko wyprzedziła ją w odpowiedzi sycząc wściekle. Jej krótkie, ciemnorude, pręgowane futro było teraz najeżone tak bardzo, że prawie w ogóle nie dało poznać się, że jest wychudzona. - Jeśli będziesz rzucał takie oszczerstwa mogą okazać się twoimi ostatnimi!

-Ale jego słowa mają sens! - Prychnął Sosnowa Igła, otworzył pysk, aby mówić dalej, jednak przerwała mu Brunatna Gwiazda, stając z nim pysk w pysk.

-Wszyscy cofnąć się! - Krzyknęła, a kocury niechętnie zrobiły dwa kroki w tył, nadal wrogo patrząc na Szyszkowe Futro.

-Niech nam to wyjaśni! - Syczał Sosnowa Igła. - Albo od razu ją przegońmy!

Myślą, że to ja ją zabiłam? - Prychnęła do siebie w myślach Szyszkowe Futro, nie mogąc wydusić z siebie ani słowa.

-Ja... - Zaczęła.

-Morderca! - Przerwał jej Łysy Grzbiet, pazurami orając jej pysk z całej siły.

Oczy szylkrety zaszkliły się.

-Chciałam ją uratować! - Syknęła w końcu wściekle. Jej rana zapiekła mocno, a sącząca się z niej krew zlepiała futro kocicy.

-Nie wierzę! - Warknął Sosnowa Igła. Rzucił się na wojowniczkę, gryząc jej bark.

Szyszkowe Futro wyrwała się z uścisku, w przypływie emocji odwróciła się i przerażona wybiegła z obozu. Chciałam ją uratować, a myślą, że ją zabiłam! - Syknęła w duszy wściekła na białego wojownika oraz kocura z klanu cienia. - I co teraz będzie?

Wojownicy tom VI Rozlew KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz