Rozdział 20

108 12 15
                                    

 Minęło kilka chłodnych, przepełnionych głodem dni. Klan o dziwo dosyć dobrze przyjął kocięta Fiołkowego Płatka, zwłaszcza ta część kotów, która sama miała kocięta. Szyszkowa Gwiazda po obudzeniu się od razu wzięła szczura, jak na razie jedynego na stercie zwierzyny, aby razem z nim podążyć do żłobka. Były tam dwie karmicielki - Wężowa Łuska oraz Zapiaszczona Skóra, ponieważ postanowiły, że codziennie jedna z nich wyjdzie polować, a reszta zajmie się jej kociętami pod jej nieobecność. Wokół nich radośnie skakały kocięta. Są takie urocze. - Przywódczyni mimowolnie uśmiechnęła się, patrząc na niesforne maluchy. - Jeszcze nie są świadome tego, co nam zagraża.

-Na razie mamy tylko tyle. - Położyła zdobycz na ziemię, tuż obok Wężowej Łuski, która była najbliżej. - Najedzcie się. Jestem pewna, że po powrocie z polowań inni coś wam pewnie przyniosą. 

-Daj to Zapiaszczonej Skórze, ja poczekam. - Karmicielka odsunęła od siebie mysz. Przybliżyła się do przywódczyni, aby ciszej dodać: - Nie chciała nikomu o tym mówić, ale straciła mleko. Wczoraj to ja musiałam karmić jej kocięta. Czarny Nos dałaby jej ogórecznik, ale wszystkie zapasy zostały w lesie, a tutaj nic przydatnego nie rośnie.

-Jasne. - Szyszkowa Gwiazda zwróciła się do jasnorudej kocicy. - Zapiaszczona Skóro, poczęstuj się. Ja pójdę zapolować, jak wrócę zajrzę do was i sprawdzę, jak się czujecie. Jeśli coś będzie nie tak nie bójcie się prosić o pomoc. Może jesteśmy w trudnej sytuacji, ale nasze karmicielki, kocięta i starszyzna nadal są dla nas najważniejsi. Zadbamy o was.

-Dziękujemy, Szyszkowa Gwiazdo. - Wojwoniczka klanu cienia skinęła z wdzięcznością głową

-M...mmo gło..głodmy. - Pisnął Wiewiórek cichutko. Kocurek miał spore problemy z mową, uczył się wolniej, niż reszta kociąt, ale jakoś dawał radę, chociaż niektórzy mieli problem ze zrozumieniem go. - J..je..jeć

-Mama już mówiła, że na razie nie ma mleka. - Wilczka trzepnęła brata w ucho, po czym zmieniając temat dodała: - Gdzie jest ten pchli móżdżek?

-Wilczko. - Zapiaszczona Skóra posłała córce srogie spojrzenie. - Nie ładnie tak mówić. Wiem, że słyszałaś ostatnio kłótnię Sosnowej Igły i Zacienionego Oka, ale nie powinnaś go tak wyzywać. Nie zapominaj, że jest wojownikiem.

-Ale można być wojownikiem i pchlim móżdżkiem na raz! On jest najlepszy w byciu oboma! - Zripostowała koteczka, wypinając się dumnie.

-Nie mów tak o nim! - Prychnął Kopeć, jedyny syn Wężowej Łuski. Kocurek był dosyć drobny, jednak miał w sobie sporo odwagi. - To jest mój dziadek i nie możesz go obrażać!

-No już, maluchy. - Kijaneczka stanęła między młodszymi kociakami. Jako, że ona i jej rodzeństwo byli starsi, od reszty kociąt często ich uspokajali. - Chodźcie, opowiem wam lepiej historię o Słonecznych Skałach i bitwach o nie.

-Tak! Chcemy posłuchać! - Bielinek od razu się ożywił.

-To ja już pójdę. - Miauknęła na pożegnanie Szyszkowa Gwiazda, po czym wyszła ze żłobka.

 Szybkim krokiem ruszyła w głąb siedliska dwunożnych, po cichy liczyła, że tak jak kiedyś znajdzie króliki, czy jakieś inne zwierzęta, którymi opiekują się dwunożni. Dwunożni to dziwaki. - Pomyślała. - Trzymają zdobycz w tych srebrnych linach i nawet, jak jest pora nagich drzew nie chcą ich zjeść, a sami je karmią.
 Nie rozmyślając nad tym długo szła dalej. Nie musiała przedzierać się na szczęście przez śnieg. Dwunożni spychali go na boki, tworząc niewielkie nasypy. Mimo tego, że był to teren dwunożnych, prawie żadnego tu nie było. Jedynie co jakiś czas dało się zobaczyć kilku przejeżdżających po drodze w potworach.

-Hej, Szyszkowa Gwiazdo. - Spalone Wspomnienie podbiegła do przywódczyni. - Widzę, że też wyszłaś na polowanie w te okolice. Mogę zabrać się z tobą?

-Jasne, chodź. - Szylkreta skinęła głową. - Wydaje mi się, że to okolica twojego dawnego domu. Nie jesteś tu przypadkiem, prawda?

-No nie. - Wyznała dawna pieszczoszka. - Naprawdę lubię moje życie w klanie, to życie w lesie, polowanie, wszystko jest wspaniałe, ale urodziłam się pieszczoszką. Zawszę będę pamiętała mojego domownika. Z jednej strony wiem, że on umarł, wielki, głośny, biały potwór zabrał go do miejsca, z którego się nie wraca, ale nadal mam nadzieję, że może jednak się mylę i przeżył. Nie chcę już wracać do mojego starego życia, ale chcę się z nim pożegnać. A nawet, jeśli nie dam rady, wiem, że idąc tą drogą powinnam dojść do domu moich córek. Wiesz, kiedyś miałam dwie piękne koteczki, ale domownicy musieli oddać je do innych domów. Od tak dawna ich nie widziałam, a zawsze, jak na ciebie patrzę...jesteś taka podobna do jednej z nich. 

-Rozumiem. - Odparła spokojnie Szyszkowa Gwiazda. - Pomogłabym ci, ale nie mogę zostawić mojego klanu, nie w tak trudnej sytuacji. Jeśli chcesz, możesz iść i ich szukać. Kiedy wrócisz do klanu, może przyprowadzisz je ze sobą.

-Dziękuję, Szyszkowa Gwiazdo. - Pręgowana wojowniczka skłoniła lekko głowę. - Mam nadzieję, że dacie sobie radę i odzyskacie wasz las. Chyba powinnam wyruszyć od razu. 

-Idź. Do zobaczenia, Spalone Wspomnienie. Będę cię dobrze wspominać.

-Do zobaczenia, Szyszkowa Gwiazdo.

 Pstrokata wojowniczka w ciszy patrzyła jak jej pobratymczyni odchodzi. Mimowolnie pomyślała o Płowej Łapie. 

Wojownicy tom VI Rozlew KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz