Rozdział 29

171 13 61
                                    

 Po dotarciu do obozu Szyszkowa Gwiazda chciała spędzić jeszcze trochę czasu z Zacienionym Okiem, aby móc jeszcze ją pocieszać, jednak od razu Tygrysia Gwiazda ją zawołał. Razem z nim i Brunatną Gwiazdą szylkreta udała się do legowiska przywódcy klanu wiatru, aby rozpocząć dyskusję o ataku.

-Chyba już postanowione, że chcemy walczyć. - Zaczął Tygrysia Gwiazda. - Co prawda doszły nas słuchy, że Ostry Ząb znalazł sobie więcej samotników do klanu, ale damy radę. To będzie prawdziwe wyzwanie dla Zjednoczonych Klanów i oczywiście klanu wiatru.

-Jak już wspominasz o Zjednoczonych Klanach. - Mruknęła brunatna kocica. - Mamy nazwę na połączenie klanu pioruna i klanu cienia, ale wy też jesteście ważną częścią naszego sojuszu. Myślę, że aby nie zapomnieć o tym wszystkim, należy nadać połączeniu trzech klanów jakąś nazwę.

-Może Klany Niepodległe? - Podsunął ciemnobrązowy kocur. - Może na razie nie jesteśmy  niepodlegli, ale to chyba dobry pomysł. Można by wznawiać ten sojusz za każdym razem, gdy potrzebna będzie współpraca. Kiedyś, jeśli byłoby to potrzebne klan rzeki też by dołączył.

-Możemy też nazwać się Klanem Światła. - Zaproponowała Szyszkowa Gwiazda. - Jako zjednoczeni jesteśmy w końcu światłem nadziei na przetrwanie i pokonanie Ostrego Zęba.

-To dobry pomysł. - Przyznała Brunatna Gwiazda. - A teraz wracając do ataku...Wiele z nas zginie. Tylko Klan Gwiazdy wie, ilu wojowników nam odbierze. Z Tygrysią Gwiazdą rozmawialiśmy dzisiaj dłuższą chwilę...policzyliśmy potencjalne straty w najgorszym scenariuszu i ustaliliśmy, który z kotów mógłby zginąć.

-I? - Spytała zaciekawiona, a jednocześnie przerażona szylkreta.

-Możliwe, że liczba odpowiadająca jednemu klanowi zginie, lub odniesie poważne rany. - Oznajmił Tygrysia Gwiazda. - A co do kotów, które mają największe szanse na śmierć, mamy najstarszych wojowników, najmłodszych uczniów i... - Zawahał się chwilę. - "mniej" zdolne do walki koty.

-Co masz na myśli? - Dopytała od razu Szyszkowa Gwiazda, spodziewała się, co zaraz usłyszy, jej futro zaczęło się lekko jeżyć.

-Wiesz... - Kocur spojrzał na swoje łapy. - Nie obraź się, ale twoja zastępczyni jest ślepa, radzi sobie w walce między klanami, czy w polowaniu, ale z tymi brutalami raczej sobie nie poradzi.

-I zanim się zdenerwujesz Szyszkowa Gwiazdo. - Wtrąciła przywódczyni klanu cienia. - On ma trochę racji.

 Już jestem zdenerwowana, jakbyście nie widzieli. - Miała ochotę syknąć. 

-Nawet tak nie mówcie! - Prychnęła pstrokata wojowniczka. - Nie dam jej umrzeć. Niech Klan Gwiazdy zabierze sobie waszą dwójkę, nie mam zamiaru stracić Zacienionego Oka. Nikogo. 

-Ale wiesz, że ona jest... - Kocur zaczął mówić, jednak przerwał w połowie zdania.

-Jaka?! 

 Brunatna Gwiazda spojrzała raz na Tygrysią Gwiazdę, a raz na Szyszkową Gwiazdę. W końcu odezwała się.

-Ślepa, słabsza w walce, mniej przystosowana do uników i ataków z zaskoczenia.

-Nie mów tak o niej! - Prychnęła przywódczyni klanu pioruna wściekle. - Ona jeszcze przeżyje nas wszystkich, zobaczycie.

-Nie rozmawiajmy już o tym. - Uciął temat ciemny pręgus. - Jest jeszcze jedna sprawa, to nie jest już aż tak ważne, ale dobrze, żebyś wiedziała. Razem z Brunatną Gwiazdą rano  zleciliśmy grupie kotów wykopanie kilkunastu grobów, żeby nie robić tego, kiedy wszyscy będziemy ranni.

-Naprawdę, jesteście tak pewni, że przegramy? - Zadziwiła się przywódczyni.

-Przemyśleliśmy to i tak. - Wyjawiła Brunatna Gwiazda. - Wielu z nas zginie. Musimy być gotowi na ogromne straty, odejście najbliższych...

Wojownicy tom VI Rozlew KrwiWhere stories live. Discover now