Rozdział 7

167 10 27
                                    

 Szyszkowa Gwiazda już miała iść do swojego legowiska, kiedy zobaczyła, że w jej stronę idzie Brunatna Gwiazda. Zatrzymała się, obserwując jak przywódczyni klanu cienia idzie w jej stronę. Oby to była krótka rozmowa. - Ziewnęła przeciągle. - Jestem taka śpiąca.

-Masz chwilkę, Szyszkowa Gwiazdo? - Mruknęła brunatna kocica, kiedy już podeszła do pstrokatej wojowniczki. - Możemy zamienić kilka słów?

-Oczywiście. - Odpowiedziała tak pogodnie, na ile mogła pomimo zmęczenia przywódczyni. Nie chciała odmawiać Brunatnej Gwieździe, nie tylko obie były przywódczyniami, ale wojowniczka z klanu cienia zdobyła ogromny szacunek u Szyszkowej Gwiazdy, były w całkiem dobrej relacji. - O co chodzi?

-Po pierwsze, to chciałam pogratulować ci nowej roli. - Miauknęła miłym, ciepłym głosem przywódczyni klanu cienia. - Po drugie, dobrze, że mianowałaś już waszych uczniów. A po trzecie...

O co jej chodzi? - Zastanawiała się Szyszkowa Gwiazda. - Błagam Klan Gwiazdy, niech to nie będzie nic złego.

-O co chodzi? - Dopytała spokojnie, widząc jej wahanie.

-Wierzysz, że ona zostanie przywódczynią. - Brunatna Gwiazda nadal wyglądała na zmieszaną. Strzepnęła ogonem w stronę rozmawiającej ze swoim partnerem Zacienionego Oka. - Widać to było po twoich oczach. No i rzeczywiście, nadawałaby się, ale ona nigdy nie będzie przywódczynią. Ty masz całe dziewięć żywotów, a każdy twój pobratymiec tylko jedno, zobaczysz więcej śmierci, niż inni, większość tych których znasz umrze, lub będzie już w starszyźnie, podczas twojej śmierci. To coś, co powtarzał mi ciągle Biała Gwiazda, gdy jeszcze żył: pierwszy zastępca nigdy nie zostaje przywódcą.

-Ona nie umrze. - Powiedziała twardo szylkreta, jednak nie wiedziała, czy stara się bardziej przekonać Brunatną Gwiazdę, czy siebie. - Nie może. Nie pozwolę na to. Będzie zastępczynią do mojej śmierci, a potem zostanie przywódczynią, silną i odważną Zacienioną Gwiazdą.

-To nigdy się nie stanie. - Stwierdziła wprost przywódczyni z klanu cienia, jej oczy błysnęły żalem. - Ah, nie ważne już. Chciałam cię tylko na to przygotować, albo chociaż upewnić się, że wiesz, co się stanie.

 Szyszkowa Gwiazda tylko skinęła głową, chciała iść spać. Większość kotów się położyła. Kocica ruszyła w stronę legowiska wojowników, weszła do środka i dopiero wtedy przypomniała sobie, że przecież nie może już tu spać. Myślała, że nikt jej nie zauważył, kiedy ze swojego posłania podniosła się Zacienione Oko i z gracją przemknęła między śpiącymi pobratymcami, idąc w jej kierunku. 

-Nie lepiej by ci było w twoim legowisku? - Mruknęła łagodnie.

-Zapomniałam się trochę. - Wyjaśniła pośpiesznie szylkreta.

-Pokażę ci coś. - Niewidoma wyszła przed z legowiska.

 Ciemnoruda, pręgowana kocica skierowała się w stronę legowiska przywódcy, a Szyszkowa Gwiazda podążyła za nią. Już w jaskini niewidoma przysiadła tuż przed wyłożonym ogromną ilością mchu, o wiele większym niż to, na którym spała kiedyś Różana Gwiazda.

-Kiedy byłaś przy Księżycowym Kamieniu zrobiłam ci nowe legowisko. - Wyjaśniła. - Użyłam mchu ze starych legowisk Figlarnej Łapy i Miodowego Serca. Pomyślałam, że to doda ci otuchy.

-Dziękuję. - Kocica wtuliła się w krótkie futro przyjaciółki, poczuła jej ciepło. - Nie chcesz iść spać? Już późno.

 Zacienione Oko kiwnęła głową i wyszła z legowiska, Szyszkowa Gwiazda położyła się na swoim posłaniu. Mchu było sporo, przez co mogła się w niego wtulić. Całkiem tu przytulnie. - Pomyślała, jednak nadal nie mogła zasnąć.
  Leżała w legowisku, minęło już trochę czasu, ona jednak nadal nie potrafiła zmrużyć oka chociaż na chwilę. Sama nie wiedziała, czy przyzwyczaiła się aż za bardzo do legowiska wojowników, przez co trudniej było jej teraz z tą zmianą. Nie podobała jej się wizja otwierania oczu o poranku, jeśli pierwsze co miała zobaczyć to szary, zimny kamień, budujący ściany pustej jaskini, do której z szacunku do niej nikt nawet nie odważy się wejść nieproszony.
 Nie mogąc zasnąć od dawna wstała powoli z posłania i wyszła z legowiska. Przysiadła pod Wysokim Głazem, Zacienione Oko, która siedziała wcześniej przy wyjściu z obozu podeszła teraz do niej.

-Dlaczego nie śpisz, Szyszkowe Futro...znaczy Szyszkowa Gwiazdo? - Spytała niewidoma. - Przepraszam, nie mogę przyzwyczaić się do twojego nowego imienia. - Wyjaśniła pośpiesznie. -  Myślałam, że zasnęłaś jeszcze przed wysokim księżycem.

 Szylkreta spojrzała w górę, piękny, biały księżyc, który już za kilka dni miał pojawić się w pełni błyszczał nad ich głowami kawałek za najwyższym miejscem.

-Mogłabym zadać to samo pytanie. - Odmruknęła Szyszkowa Gwiazda. - Po prostu nie mogłam zasnąć, dziwnie mi w tym legowisku, nawet jeśli mam wygodne posłanie, to nadal jestem tam sama i źle się z tym czuje.

-Mhm, rozumiem. - Mruknęła pod nosem Zacienione Oko, przesuwając łapami po ziemi. - Ja chyba po prostu nie mogłam zasnąć. Chciałam poczekać, żeby obejrzeć wschód słońca. Nie licząc ciebie podczas tego jednego dziwnego snu z Akacjową Gałązką - miauknęła, przypominając o dawnej wizji - blask słońca to najpiękniejsze co zobaczyłam.

-Nie masz dużego wyboru. - Powiedziała cicho szylkreta. - Masz szczęście, że możesz je zobaczyć, z tego co wiem nie każdy ślepy kot ma...jak to nazwałaś?

-Poczucie światła. - Przypomniała ciemnoruda kocica, spoglądając w niebo. - Nie jest to bardzo rzadkie, ale gdyby nie to, że dużo o tym mówię nikt nie odróżniłby mnie od standardowego ślepego kota.

-Nie jesteś standardowa, to na pewno. - Szyszkowa Gwiazda na krótką chwilę spojrzała w oczy przyjaciółki. - W końcu dotąd ślepy kot nie został wojownikiem. W opowieściach Brzozowego Futra był tylko ślepy medyk, nie pamiętam nawet jego imienia. Ty jesteś ślepą wojowniczką i to jedna z najlepszych, a kiedy twój czas nadejdzie będziesz przywódczynią.

-Nie chcę nią zostać. - Wyznała cicho Zacienione Oko, między swoimi łapami toczyła niewielki kamień. - W sensie myślę, że może dałabym radę i to mogłoby być całkiem ciekawe, ale jeśli ja zostanę przywódczynią to znaczy, że ty będziesz już martwa.

-Ale nadal będę przy tobie. - Przywódczyni aby dodać swojej najlepszej przyjaciółce otuchy wtuliła się lekko w jej pysk. - Nigdy cię nie zostawię.

 Ciemnoruda kocica uśmiechnęła się, a jej ślepe oczy błysnęły subtelnie. Przez kilka chwil wyglądała jakby chciała coś powiedzieć, jednak zawahała się. Szyszkowa Gwiazda cieszyła się z rozmowy z Zacienionym Okiem, jednak czuła już spore zmęczenie, mimo to wiedziała, że nie da rady zasnąć w swoim legowisku. Ziewnęła przeciągle.

-Zacienione Oko... - Nie wiedziała, czy na pewno chce zadawać to pytanie, ale była pewna, że przyjaciółka może trochę jej pomóc. Mimo to stresowała się. - Wiem, że nie zasnę w tym legowisku sama. Nie jestem przyzwyczajona i chyba potrzebuję jeszcze jednej nocy z kimś. - Odwróciła wzrok na swoje łapy, stresując się zadaniem pytania. - Czy chciałabyś spędzić te noc ze mną, w moim legowisku?

-Jasne. - Niewidoma wydawała się być ucieszona, a jej oczy znów błysnęły, tym razem jeszcze delikatniej niż wcześniej. - Krótki Ogon raczej nie będzie miał nic przeciwko, a to chyba pomoże nam obu, no i...to tylko jeden raz, tak na dodanie otuchy. To nic nie znaczy.

  Kocice wstały z miejsca i poszły w stronę jaskini pod Wysokim Głazem, Szyszkowa Gwiazda ułożyła się na posłaniu obok przyjaciółki. Spały kawałek od siebie, jednak ich futra się dotykały. Chociaż trwało to chwilę nowej przywódczyni w końcu udało się zasnąć.



Wojownicy tom VI Rozlew KrwiWhere stories live. Discover now