Rozdział 16

123 11 25
                                    

 Szyszkowa Gwiazda na chwilę zapominając o walce pobiegła w stronę źródła krzyku. Przedarła się przez tłum kotów, aż zobaczyła leżącego na ziemi, brązowego wojownika, z ogromną blizną na grzbiecie. Żył. Podbiegła do niego, nie chcąc, aby zginął. Po chwili z jaskini medyków wybiegł Gradowe Wzgórze.

-Wygraliśmy! - Ostra Gwiazda stanął na przeciwko szylkrety. - Wynoście się z naszego obozu!

-Nie wygraliście! - Syknęła przywódczyni. - Jest ranny, ale żyje. Nawet gdyby umarł, jego śmierć nie oznacza waszej wygranej!

-Oznacza. - Kłócił się smoliście czarny kocur. - Tym udowodniliśmy, że jesteśmy silniejsi!

-Niczego nie udowodniliście! - Krzyknęła w końcu pstrokata wojowniczka, przejeżdżając pazurami po pysku przeciwnika. - Wynoście się z naszego domu.

 Kiedy oni się kłócili medyk klanu cienia chciał zacząć opatrywać rany Łysego Grzbietu. Umożliwiła mu to Strzała, stając przed nim i zagradzając drogę.

-Nie myśl, że damy ci go uratować! - Syknęła.

 Szyszkowa Gwiazda odwróciła się od przywódcy wrogiego im klanu ostrza i podbiegła, aby pomóc medykowi. Walka dookoła niej na nowo się rozpoczęła.
 Zanim zdążyła pomóc Gradowemu Wzgórzu krwisto ruda wojowniczka zadała mu cios w szyję.  Medyk momentalnie upadł na ziemię, upuścił trzymane w pysku zioła. Z jego rany lało się pełno krwi, spływającej obficie na biały śnieg.

-Oboje nie żyją. - Brunatna Gwiazda z przerażeniem spojrzała na dwa martwe kocury. - Klanie cienia, odwrót!

-Klanie pioruna, za mną! - Zawołała przywódczyni klanu pioruna. Nie mogli zostać sami na polu bitwy.

 W jednej chwili wszystkie koty z obu zjednoczonych klanów pognały do wyjścia z polany, prowadzone przez swoje przywódczynie. Ostra Gwiazda z satysfakcją wpatrywał się, jak uciekają. Wygrali. - Westchnęła w głowie Szyszkowa Gwiazda.

 Koty za kierunek obrały tereny dwunożnych. Brunatna Gwiazda prowadziła oba klanu do miejsca, gdzie po wygnaniu z dawnych terenów przez jakiś czas żyły koty z klanu cienia. Był to śmierdzący i odludny zakątek terenów dwunożnych. Kiedy w końcu dotarli na miejsce księżyc był już wysoko. Ziołowa Skóra oraz Brunatna Gwiazda, którzy nieśli ciała zmarłych odłożyli je na ziemię. Czuwanie rozpoczęło się, jednak Szyszkowa Gwiazda nie chciała w nim uczestniczyć, a przynajmniej na razie nie. Chciała od razu porozmawiać z przywódczynią klanu cienia o tym, co zrobią teraz, kiedy stracili swój ukochany, leśny dom.

-Brunatna Gwiazdo. - Ogonem przejechała po grzbiecie czuwającej przy ciałach kocicy, aby zwrócić jej uwagę. - Porozmawiamy?

-Jasne. - Ciemnobrązowa wojowniczką wstała od ciała i podążyła za szylkreta w odosobniony zakątek ich tymczasowego domu. - Mów.

-Nie możemy zostać tu na zawsze, a wiemy, że nie wygramy tak łatwo z klanem ostrza. - Zaczęła pstrokata kocica. - Musimy coś wymyślić i obmyślić jakiś plan. Jesteśmy odpowiedzialne za nasze koty.

-Myślałam, żeby pójść do klanu rzeki i przegonić ich z ich terenów. - Mruknęła Brunatna Gwiazda. - Jesteśmy wychudzeni, ale z klanem rzeki będzie o wiele łatwiej, niż z klanem ostrza. Jest nas więcej niż ich, więc nie powinno być problemu. Na początku będziemy łapać normalną zwierzynę i w miarę się ukrywać. Nie będziemy chodzić na zgromadzenia i ograniczymy patrole, żeby jak najpóźniej dowiedzieli się o naszej obecności, a kiedy już urośniemy w siłę zaatakujemy klan ostrza i odbijemy nasze lasy.

-Nawet, jeśli byśmy z nimi wygrali, to co wtedy z klanem rzeki? - Dopytała zmartwiona Szyszkowa Gwiazda

-Znajdą nowy dom.

-Nie, nie zrobimy tego. - Postanowiła ze stanowczością w głosie przywódczyni klanu pioruna. - Nie skarzemy innego klanu na to, co spotkało nas. Nigdy się na to nie zgodzę.

-Więc co takiego proponujesz? - Zapytała prowokująco przywódczyni klanu cienia. - Nie ma lepszego wyjścia.

-Tak jak mówiłaś pójdziemy do klanu rzeki. - Objaśniała szylkreta. - Ale nie ważne co by się stało nie zaatakujemy ich jako pierwsi. Zapytamy o udzielenie schronienia. Jeśli się zgodzą zostaniemy u nich, a jeśli nie spróbujemy przekonać ich, żeby dali nam kilka dni, a potem razem pójdziemy walczyć z klanem ostrza. Dzwoniąca Gwiazda powinien się na to zgodzić, nie jest głupi i wie, że klan ostrza to zagrożenie także dla nich.

-To rzeczywiście mądre. - Przyznała Brunatna Gwiazda. - Ale jeśli się nie uda mamy dwie opcje. Albo pójść z tą samą prośbą do klanu wiatru...

-Nie ma szans, że tam pójdę. - Przerwała jej pośpiesznie pstrokata wojowniczka. - Nie chcę mieć nic wspólnego z tymi lisimi sercami, a zwłaszcza Tygrysią Gwiazdą.

-Albo zrealizujemy mój plan. - Dokończyła ciemnobrązowa kocica. - Ale na razie nie musimy myśleć o tym, co będzie, jeśli się nie uda. Najpierw pójdźmy do Dzwoniącej Gwiazdy.

Przywódczyni klanu cienia oddaliła się z powrotem w stronę ciał poległych, a Szyszkowa Gwiazda ruszyła za nią. W tej sprawie nie mogła się okłamywać -  nie czuła się specjalnie źle ze śmiercią Łysego Grzbietu, jednak nadal wiedziała, że będzie tęsknić za drugim ze zmarłych Gradowym Wzgórzem, którego jako starszego medyka bardzo ceniła. 
 Przysiadła przy ciałach w ciszy.

Wojownicy tom VI Rozlew KrwiWhere stories live. Discover now