Rozdział 24

224 14 198
                                    

 Grupa kotów weszła do obozu klanu wiatru. Od razu podbiegła do nich Brunatna Gwiazda.

-Czyli jednak nic nikomu się nie stało. - Ucieszyła się. - Dzięki Klanowi Gwiazdy.

-Nie wszyscy są cali... - Mruknęła krótko Szyszkowa Gwiazda, nie chcąc na razie wdawać się w szczegóły i tak miała zamiar zaraz ogłosić to wszystkim.

-Ale tu dziwnie pachnie. - Świerszczyk, który wyskoczył na przód grupy kotów pełen ekscytacji zaczął głośno kichać. - Te wrzosy mają mocny zapach, jak wy tu w ogóle coś wyczuwacie!

 Przywódczyni zaśmiała się pod nosem, widząc fascynację kociaka, potem podeszła do Tygrysiej Gwiazdy.

-Mogłabym poprowadzić zebranie klanów? - Zapytała przywódcę klanu wiatru. - Muszę ogłosić coś ważnego.

-Jasne, ale wejdę z tobą na Wysmukły Kamień, po tym, jak ty skończysz mówić też będę chciał coś ogłosić.

 Szyszkowa Gwiazda podążyła za kocurem na szczyt wysokiej skały, znajdującej się tuż obok drobnego wgłębienia, wyróżniającego się na równinnym obozie klanu wiatru.

-Niech koty obu zjednoczonych klanów zbiorą się przy Wysokim Głazie na zebranie klanów! - Koty klanu cienia i klanu pioruna zaczęły się zbierać, jednak wyglądało na to, że członkowie klanu wiatru nie poczuli się zaproszeni. Rzeczywiście, mieli rację, nazwa zjednoczone klany dotyczyła klanów pioruna i cienia. Mimo to po zachęcającym skinieniu głowy Tygrysiej Gwiazdy jego pobratymcy także tam podeszli.

-To prawdziwy klan pioruna? - Sprzed żłobka do grupy kotów podbiegła drobna szara koteczka, z ciemniejszymi plamkami na uszach. Zaraz za nią pobiegł podobny do niej rozmiarami brązowy kocurek, prawdopodobnie jej brat. - Ale z nich królicze móżdżki! Przecież każdy wie, że klan wzywa się mówiąc "Niech wszystkie koty zdolne łowić zwierzynę zgromadzą się pod Wysmukłym Kamieniem!"

-Drozdko, miej więcej szacunku do kotów klanu pioruna. - Z pyska ciemnobrązowego kocura dało się słyszeć ciche, karcące prychnięcie skierowane w stronę koteczki. - Oni mają swoje zwyczaje i nie znają naszych. - Po tych słowach znów zwrócił się do szylkrety. - Przepraszam za nią. Możesz kontynuować.

-Koty zjednoczonych klanów. - Zaczęła przywódczyni ze smutkiem w głosie. - Chociaż większość z was zapewne już o tym wiem, muszę przekazać wam smutną wiadomość. Czarny Nos nie żyje, zabił ją klan ostrza, kiedy miała iść przekazać części z was wiadomość i przyprowadzić tutaj. Nie mamy jej ciała, te lisie serca musiały je zabrać. 

 Tak jak mówiła, większość jej pobratymców już o tym wiedziała, jednak ta część z nich, która jeszcze się nie dowiedziała posmutniała momentalnie. Medyczka była jedną z bardziej lubianych w klanie kotek, przez to, że słynęła ze swojej mądrości, współczucia i delikatnego usposobienia, dzięki któremu często pocieszała chorych i rannych. Najsmutniejsza wydawała się być Ziołowa Skóra, z oczu medyczki klanu cienia pociekły łzy. Krwawa Pieśń, będący ojcem zmarłej zaczął od razu ją pocieszać, sam jednak był mocno przygnębiony.

-Mimo tego, że nie mamy jej ciała i nie możemy jej pochować po zebraniu odprawimy jej czuwanie. - Zakończyła przemowę pstrokata wojowniczka, po czym zrobiła krok w tył, dając dojść do głosu Tygrysiej Gwieździe.

-Koty klanu wiatru, moi drodzy pobratymcy, zjednoczone klany tak samo jak my głodują, Klan Gwiazdy dał nam jednak nasz kodeks, którego musimy przestrzegać, a kodeks nakazuje nam im pomóc, aby wszystko wróciło do normy. - Zaczął. - Proszę więc was o szacunek do nich i pomoc. Zaraz wyznaczę koty, które pomogą im się tu zadomowić. Nie bądźcie też na nich źli, jeśli na początku będą mieli problemy z polowaniem, jako klan żyjący na wrzosowiskach mamy inne techniki, niż leśne koty, bądźcie więc wyrozumiali i cierpliwi. A teraz poproszę: Księżycowy Blask, aby jako nasza jedyna medyczka pokazała Ziołowej Skórze oraz Gradowemu Wzgórzu. Obły Buku, proszę, jeszcze zanim odprawią czuwanie zaproś wojowników do naszego legowiska, ty, Żująca Czaplo możesz pokazać starszym legowisko starszyzny i pomóc im z nowymi legowiskami. Skacząca Łapo, zaprowadź uczniów do ich legowiska, a ty, Wody Szumie możesz pokazać karmicielką żłobek, pomóż im też z kociętami. Kiedy skończycie Odległy Sen porozsyła patrole. Proszę też, aby Skacząca Łapa jako jedyna uczennica oraz najmłodsi wojownicy, aby nie musiała pracować sama zrobili nowe posłania dla Brunatnej Gwiazdy oraz Szyszkowej Gwiazdy, w moim legowisku wszyscy się nie zmieścimy, ale chciałbym, aby miały swoje specjalne miejsce w legowisku wojowników.

-Ależ nie trzeba, Tygrysia Gwiazdo. - Miauknęła szylkretowa przywódczyni klanu pioruna. - Jesteśmy waszymi gośćmi, warto więc, zrobić tak, jak robiliśmy to w lesie z klanem cienia. Dostosujemy się do was, a każdy wojownik waszego klanu, nawet najniżej postawiony będzie dla nas autorytetem. Nie prosimy o nic więcej, prócz chwilowego schronienia i pomocy w walce, nie chcemy być traktowani jak wielcy przywódcy, a na równi z innymi. Tak samo też chwilowo ograniczymy role naszych zastępców oraz nasze, abyście wy, jako, że to wasz teren mieli główną władzę.

-Skoro tego chcesz, niech więc tak będzie, ale i tak potrzeba nowych legowiska. - Mówił dalej ciemnobrązowy kocur. - Tym jednak zajmiemy się jutro, najpierw trzeba odprawić czuwanie po waszej medyczce i przyjaciółce. Szybko jeszcze chciałbym poprosić Odległy Sen, aby jako moja zastępczyni na patrole wybierała co najmniej jednego kota z klanu wiatru na dwa koty z zjednoczonych klanów, musicie nauczyć się, jak polować wśród wrzosowisk. Koniec zebrania.

 Szyszkowa Gwiazda zeskoczyła z Wysmukłego Kamienia, dołączając do swoich pobratymców, którzy zaczęli zbierać się na środku obozu, aby odprawić czuwanie po Czarnym Nosie, nawet, jeśli nie mieli ciała, należało jej się godne pożegnanie. Pstrokata wojowniczka spojrzała na nadal rozpaczającą Ziołową Skórę.  Biedna. - Pomyślała. - Była tak blisko z Czarnym Nosem...

-Szyszkowa Gwiazdo, przemyślałaś to? - Do przywódczyni od tyłu podszedł Tygrysia Gwiazda. - Odwołamy atak?

-Nie chcę go odwoływać, ale kiedy tak o tym myślę, możesz mieć rację. - Zgodziła się szylkreta. - Nie pokonamy Ostrej Gwiazdy tak długo, aż temu lisiemu sercu zostanie chociaż jedno życie, a wygnanie go chyba naprawdę nic nie da, ale można chociaż spróbować odebrać mu jedno z żywotów. Jak na razie możemy odłożyć atak na nieokreślony czas, skoro ci na tym zależy.

-Dziękuję, Szyszkowa Gwiazdo. Dzięki temu nikt nie zginie.


Wojownicy tom VI Rozlew KrwiWhere stories live. Discover now