Rozdział 12

161 10 13
                                    

Kiedy szylkreta obudziła się nad ranem nadal miała wątpliwości odnośnie walki. Zanim ogłosi, klanom na co się zdecydowała chciała jeszcze poczekać. Usiadła przy wejściu do legowiska i zaczęła układać futro. Widziała, jak starszyzna, a razem z nią niewielka grupa kotów właśnie wraca do obozu. Chyba pochowali Wilczą Przepaść. - Uświadomiła sobie smętnie. - Zapewne jest już w Klanie Gwiazdy, oby było jej tam dobrze.Kilka chwil później do przywódczyni podeszła jej przyjaciółka, przysiadła obok. Nie wyglądała, jakby była w żałobie, chociaż po dokładnym przyjrzeniu się było widać lekkie zaczerwienione na jej oczach, zapewne wywołane łzami. Naprawdę dobrze znosi śmierć Wilczej Przepaści. - Pomyślała przywódczyni.

-I jak, przemyślałaś, to o czym ci mówiłam, Szyszkowa Gwiazdo? - Zapytała niewidoma. - To bardzo ważne, wiesz o tym.

-Tak, wiem. - Odparła Szyszkowa Gwiazda, opierając pysk na głowie Zacienionego Oka. Wiedziała, że kiedy jej o tym powie wszystko praktycznie stanie się oficjalne, przez chwilę czuła, jakby głos utykał jej w gardle. - Zaatakujemy jutro o świcie. Idą oba klany, oprócz tych najstarszych, najmłodszych i rannych. Nie damy rady zabić Ostrej Gwiazdy, ale go przegonimy.

-I to jest mądry plan! Wiedziałam, że podejmiesz właściwą decyzję. - Mruknęła entuzjastycznie niewidoma. - To jak, ogłosisz to na zebraniu klanu, czy mam wszystkim przekazać?

-Ogłoszę to, więc już możesz szykować się na zebranie. - Powiedziała spokojnie przywódczyni, wstając z siadu. - Mam nadzieję, że nie pożałuję tej decyzji.

-To duże ryzyko, a dla ciebie spora odpowiedzialność, opiekować się całym klanem. - Miauknęła ze współczuciem ciemnoruda, pręgowana kocica, w jej zielonych, ślepych oczach przez uderzenie serca mrugnęło poczucie winy. - Wiem, że ze wszystkim sobie poradzisz i ty też to wiesz. A jakbyś kiedykolwiek miała wątpliwości, to pamiętaj, że ja tu jestem. Zawsze będę. Nawet, jak ja już umrę, a ty nadal będziesz żyć, to nie odstąpię cię na krok. Będę w każdym twoim śnie razem z tobą.

-Nie, nie będziesz. - Odpowiedziała prędko szylkreta. Nie chciała nawet dopuszczać do siebie możliwości śmierci kota tak ważnego dla niej, jak Zacienione Oko. - Będziesz żyła i nie umrzesz zbyt szybko. Nie możesz umrzeć.

-Ale jeśli...

-Nie. Nie pozwoliłabym ci.

-Ja tobie też nigdy nie pozwolę umrzeć. Gdyby nie ty nadal siedziałabym w żłobku.

-Przestań to w kółko powtarzać. - Szylkreta trzepnęła przyjaciółkę w ucho. Przez kilka chwil mogła znów poczuć się jak uczennica. To były wspaniałe czasy. - Nie jesteś mi nic winna i nigdy nie będziesz. Zrobiłaś dla mnie już tak wiele...nie mogłabym wymarzyć sobie lepszej przyjaciółki.

-Ja też nie. - Niewidoma otarła się czule o jej pysk. - Jesteś najlepszym, co mogło mnie spotkać.

 Stały tak przez kilka chwil, aż w końcu Szyszkowa Gwiazda zrobiła krok w tył.

-Powinnam już zwołać zebranie. - Mruknęła.

 Kocica z gracją wskoczyła na Wysoki Głaz. Koty, które były na polanie momentalnie zwróciły się w jej stronę, oczywiste było, że zaraz zawoła ich aby podeszli bliżej, dlatego też zanim jeszcze się odezwała wszyscy ruszyli w jej stronę.

-Niech wszystkie koty na tyle dorosłe aby polować, zbiorą się pod Wysokim Głazem na zebranie klanu! - Zawołała donośnie, przywołując tych, którzy nie zdążyli jeszcze opuścić legowisk. Czekając, aż jej pobratymcy zbiorą się pod skałą wzięła głęboki oddech, bała się już tak szybko nadchodzącej walki. - Koty obu klanów! - Miauknęła głośno, gdy wszyscy już się zebrali. - Nadszedł czas, aby zakończyć rządy Ostrej Gwiazdy! Jutro o świcie wyruszymy razem i zaatakujemy! Przegonimy go i ten jego pseudo klan z lasu na zawsze!

Wojownicy tom VI Rozlew KrwiHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin