Przyłapany na gorącym uczynku

478 15 0
                                    

- Tak... Tak żyje jeszcze... Nie, nie robiłam imprezy w domu... - Od ponad godziny rozmawiałam z Kai'em. Zadzwonił o dwunastej, zdziwiony, że nie jestem w szkole. Na szczęście umiałam świetnie nie kłamac i wcisełam ku kit, że jestem chora. Źle czułam sie z tym faktem, ale co miałam powiedzieć? Że byłam na imprezie w klubie, wróciłam do domu pijana w trzy dupy i do tego caowaam sie z chopakiem na kanapie, na której zawyczaj oglądamy filmy? nie ma opcji.

- Kiedy wracasz?  - spytałam, bo miałam już dość pytanie o mnie.

- Wrócę w niedziele będe już w mieście, ale musze załatwić pare spraw więc będę pewnie w poniedziałek wieczorem.

- To super! - ucieszyłam się na tą informację - To nie mogę się doczekać, kocham cię Pa!

- Ja ciebie też!

Po jego ostatnich słowach rozłączyłam się. Niewiele pamiętałam z wczorajszej nocy. Ale bardzo wyraźnie pamiętam moment, w którym mnie z Nickiem trochę poniosło.

Jak się okazało Lilian również nie było dzisiaj w szkole, stwierdziłyśmy, że spotkamy się wieczorem na ploteczki i oglądanie filmów.

Zaczełam trochę ogarniać dom przed jej przyjściem, kiedy nagle usłyszałam dzwoniący telefon. Numer Luka. Odebrałam niemal od razu. 

- Madison Evans powiedz mi jedno - wiedziałam, że był na mnie wkurzony. Zawsze tak było kiedy zwracał się do mnie po pełnym imieniu i nazwisku - Dlaczego ja przyszedłem dziś do szkoły, a ciebie nie było? Lilian rozumiem, ale ty? - A czym ja się różniłam od niej? Tak samo jak ona nie lubiłam szkoły i uczyłam się dość miernie. Wychodziły mi przedmioty tylko takie, które lubię albo jakimś trafem nauczyłam sie do nich. Co było rzadkością.

- Niezbyt się czułam - powiedziałam otwarcie - późno poszłam spać i jakoś tak wyszło. Jak kartkówka? 

- Kurwa nijak. Uciekłem z niej. Tak właściwie uciekłem od razu jak zobaczyłem, że ciebie i Lilian nie ma.

- A to czemu? - spytałam. Nie wiedziałam czemu nagle zaczął spędzać z nami więcej czasu. Nie przeszkadzało mi to, ale jeszcze do niedawna ciągle się wydurniał i gadał ze swoimi pojebanymi znajomymi ze szkoły.

- Dlatego, że z tej całej buty tylko was lubię - powiedział, jakby to było coś oczewistego. Uśmiechnełam się pod nosem bo było to dosyć miłe.

- A ci twoi znajomi ?

- Zadawałem się z nimi z przymusu. Tak właściwie to oni zaczeli mnie zaczepiać i jakoś tak wyszło. Ale tak między nami. Nigdy ich nie lubiłem - Z ostatnim wypowiedzianym słowem Luka rozniusł się jego śmiech. Kiedy tylko go usłyszałam nie mogłam się powstrzymać i również wybuchłam śmiechem. Cieszę się, że go poznałam bliżej - Ale dobta Madi, dzwonię się spytać, o której będziesz - zdziwiłam się jego pytaniem. Gdzie miałam być?

- Co? Jak to kiedy będę? Gdzie?

- Japierdole... Nie powiedział ci prawda? 

- Mozesz mówić jaśniej? Nie chcę mi się zgadywać - miałam już tego dość

- Nick.. Ma dziś wyścig. Miał ci wczoraj powiedzieć, ale jak widać robiliście coś innego -  nie musiałam stać przed nim by wiedziec jaką miał minę. 

- Nic mi nie powiedział - nie wiem czemu, ale poczułam się z tym źle. Ale z drugiej strony po co miał mi mówić skoro nic nas nie łączy prócz galą?

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak bardzo sama siebie okłamywałam.

- To ja ci teraz mówię, bądź godzine przed północą 

Mój wybórWhere stories live. Discover now