Szalone dni beztroski

600 14 2
                                    

Od czasu w samolocie minęły trzy godziny. Przez ten czas zdążyliśmy zatrzymać się w domku, który swoją drogą należał do Nicka. Ciekawe co jeszcze ukrywa. Na nasze szczęście znajdował się pod samą plażą, dzięki czemu mieliśmy blisko do niej i przy okazji nieziemski widoki.

Dom nie był bardzo duży, on był jakąś pieprzoną willą. Było tu siedem pokoi, trzy łazienki, kuchnia i duży salon. Pierwszy pokój zajął, Thomas razem z Olivią co nikogo nie zdziwiło, cholera wie, co będą robić. Pozostałe pokoje zostały rozdane jak świeże bułeczki. Ja miałam pokój razem z Lilian, ale mi to nie przeszkadzało. Nie raz miałyśmy pokoje razem kiedy każdy inny miał oddzielne. Szczerze mówiąc, wolałam zawsze mieć z kimś niż sama. Zawsze raźniej to raz, a dwa jak o trzeciej najdzie, cię ochota na rozmowę nie musisz wychodzić z pokoju, tylko masz osobę obok.

- Duży mamy pokój - skomentowała Lilian. Nie mogłam zaprzeczyć. Dostałyśmy największy z racji tego, że byłyśmy we dwie. Luke coś się awanturował, ale koniec końców doszedł do wniosku, że i tak nie wygra i poszedł do swojego pokoju - Coś czuje, że to będą najlepsze trzy dni w naszym życiu stara! - pisnęła blondynka i rzuciła się na łóżko.

Rozejrzałam się po pokoju. Był zwyczajny, duże łóżko, biurko, szafa, ale najbardziej zwróciłam uwagę na wyjście na balkon. Widok powalał. Był prosto na morze, zachody i wschody słońca w tym miejscu to będzie chyba ulubiona część tych wszystkich dni tutaj.

- Dziewczyny! - usłyszałyśmy krzyk naszego kolegi - Chcecie iść na jedzenie czy zamawiamy? Wszyscy głosują - upszedził Matteo.

- Ja bym się przeszła - rzuciła dziewczyna na łóżku - Zwiedziłabym okolice - dodała.

- A ty Madison? - spytał odwracając wzrok w moją stronę.

- Mi wszystko jedno - podsumowałam. Naprawdę było mi wszystko jedno.

- Musisz zdecydować - powiedział podchodząc do mnie bliżej - W naszej ekipie każdy oddaje głos i nie ma takiej odpowiedzi jak ,, Nie wiem "albo,, Wszystko mi jedno ". Zdziwiłam się na jego słowa. W naszej paczce. Uwzględniał mnie w niej? Szczerze nie wiem, czy chciałam. Bardzo ich lubiłam, ale po zawodach miałam zerwać z nimi kontakt. Miałam już ich nigdy więcej nie zobaczyć. Byłabym w ogóle do tego zdolna? Przywiązałam się do nich, choć nie pokazywałam tego jakoś bardzo. 

- Możemy gdzieś iść coś zjeść takim razie - powiedziałam lekko się uśmiechając. Chuj co będzie to będzie. Nie zamierzam przejmować się przyszłością, skoro jest tu i teraz. Widziałam jak chłopak się szczerzy na moją odpowiedź.

- Tony! Zostałeś przegłosowany! - krzyknął po chwili chłopak powoli się oddalając od naszego pokoju. Mogłam usłyszeć jednak ciche przekleństwo Tonego, który najprawdopodobniej był teraz na dole. Zaśmiałam się na jego reakcję

***

Było już po piętnastej i razem z resztą siedzieliśmy właśnie w restauracji. Nick ją wybrał mówiąc, że jest najlepszą w okolicy. I się nie milił.

Zajęliśmy największy stolik w tym lokalu czytając menu i zastanawiając się co zamówić. Kiedy tylko przeczytałam, że robią tutaj pesto to nie musiałam dłużej czytać. Odpowiedź była prosta. Uwielbiałam makaron z pesto, a najbardziej to, które robił Kai. Zazdroszczę mu przyszłej żonie, bo chłopaczyna ma talent.

Nasi przyjaciele byli zajęci czytaniem menu, albo rozmową miedzy sobą. Chłopak zaczął zataczać przyjemne kółka na moim udzie tak jak wtedy w samolocie na moim ramieniu. Serce miło mi szybciej i jestem pewna, że chłopak to słyszał.

Poczułam czyjąś dłoń na moim prawym udzie na co się lekko spięłam. Wiedziałam do kogo ona należy bo po prawej stronie usiadł chłopak o niebieskich oczach, które rozwalały mnie od środka. Były po prostu idealnie czyste. Nie było nic prócz idealnej niebieskiej otchłani.

Mój wybórWhere stories live. Discover now