4. Abstrakcja

7.6K 317 13
                                    

Hope

Oczy otwierałam z problemem, cały czas opadały i stawały się ciężkie, dodatkowo były zamglone, jakbym przespała cały dzień. Gdy jednak udało mi się je otworzyć, wystraszona zaczełam analizować sytuację.

Nie byłam w swoim mieszkaniu.

Siedziałam na dużym łóżku z czarną pościelą i małą ilością poduszek, całe pomieszczenie było w kolorach granatu, i szarości. Nie podoba mi się.

Jest tutaj duże okrągłe okno, ale jest zasłonięte przez żaluzję, więc nic nie widzę. Podłoga przyozdobiona jest w szarą wykładzinę a sufit w ogromny żyrandol, który ma na sobię masę błyskotek.

Wiszą tutaj obrazy, przedstawiające głównie abstrakcje, namalowane są plamy i kreski, to trochę dziwne, nigdy nie potrafię tego zrozumieć.

Dopiero teraz zauważam, że jestem w samych skarpetkach a ktoś pozbawił mnie obuwia. Odetchnęłam z ulgą, zdając sobie sprawę, że ma na sobie swoje ubrania.

Przełknęłam ślinę ostrożnie wstając z łoża, moje stopy dotknęły miękkiej nawierzchni i zaczełam stawiać miękkie kroki. Przez moje ciało dalej przechodził dreszcz, bo nie lubiłam żyć w niewiedzy a teraz nie dość, że nie wiedziałam, gdzie jestem, to ktoś mnie do cholery porwał!

Ta cała sytuacja była pojebana i nawet bałam się o niej myśleć.

Ostatencyjnie włożyłam dłoń do tylnej kieszeni dżinsów by dowiedzieć się, że został zabrany mi mój telefon. Niemal od razu poczułam napływające łzy do oczu, bo byłam bezbronna i nawet nie miałam, jak kogokolwiek powiadomić.

Ostrożnie podeszłam do mosiężnych drzwi, były w kolorze ciemnego drewna a zamiast klamki, podstawione zostały kołatki. Złapałam za jedną, by poczuć chłód metalu. Już sądziłam, że się nie otworzą, gdy drzwi odchyliły się a do pokoju wleciała odrobina światła.

Wychyliłam głowę za drzwi i rozejrzałam się wokół, gdy nikogo nie zauważyłam, wystawiłam stopę za próg.
Byłam w jakimś korytarzu, tutaj również była wykładzina i abstrakcyjne obrazy, tutaj też było tak....zimno.

Szybkim krokiem ruszyłam w lewą stronę, zanim stawiałam jakikolwiek krok, oglądałam się za siebie. Czułam adrenaline a krew w moich żyłach buzowała, przez myśl, przeszło mi nawet, że moje serce może zaraz wyskoczyć.

Gdy pokonałam długi odcinek korytarza, weszłam na prawdziwe salony.

Długie kręcone, marmurowe schody miały zaprowadzić mnie w dół, biorąc głęboki oddech, zaczełam schodzić. Moim oczom ukazała się duża kuchnia, była w nowoczesnym stylu a blask jej blatów niemal mnie oślepiał, poważnie.

Blisko kuchni, były wielkie czarne drzwi, ale nie chciałam tam zaglądać, chciałam jak najszybciej opuścić to miejsce.

Dlatego, gdy tylko zobaczyłam ogromne przeszklone drzwi, które na pewno były wejściowymi, rzuciłam się w ich stronę.
Biegłam tyle, ile miałam sił w nogach, choć było to trudne, bo całe drżały.
W sumie, drżały wszystkie moje kończyny a na skórze pojawiła się tak zwana gęsia skórka.

Już prawie dotykałam klamki, gdy pisnełam tracąc grunt pod nogami.

Poczułam obce dłonie na swojej skórze, były to te same ręce, które zabroniły mi patrzeć. Średniego wzrostu mężczyzna, przerzucił mnie sobie przez plecy i zaczął iść w stronę, z której przed chwilą uciekałam, jaja sobie ze mnie robicie?

—Puść mnie!!— darłam się w niebo głosy i na pewno, zdarłam sobie gardło.— Postaw mnie na ziemię!!— zaczełam okładać jego plecy pięściami a nawet pociągnełam go za krótkie blond włosy.

—Uspokój się.— syknął lekko rozbawiony, jego to kurwa bawiło?— Zaraz zaniosę cię do pokoju a potem Aspen do ciebie przyjdzie.

—Wypuść mnie!!— wrzasnęłam czując jak łza spływa mi po policzku, miałam dość, chciałam wrócić do domu.

Dom był teraz jedynym miejscem, za którym tęskniłam, noi kwiaciarnia.

Pełne łez oczy, przymknęłam, gdy mężczyzna zaczął wchodzić po schodach. Zaczeła przeszkadzać mi wysokość a żółć podeszła do gardła, bo znów przechodziłam przez ten korytarz. Mój plan zakładał, że już więcej tutaj nie wrócę.

—Już nie rycz.— usłyszałam głos blond włosego— Jeśli będziesz grzeczna, Aspen też będzie dla ciebie dobry.

Myślałam, że wyzione ducha, gdy zobaczyłam stojącego przy drzwiach sypialni mężczyznę.

Mężczyznę z kwiaciarni.

—Hope, myślałem, że na mnie poczekasz.— chrypa w jego głosie, wywołała jeszcze większe dreszcze na moim ciele a łzy leciały już niekontrolowanie.

Moja Nadzieja 16+Where stories live. Discover now