19. Zmora Aspen'a

6.2K 291 18
                                    

Aspen

Oglądanie kobiety w swoim łóżku, dodatkowo z samego rana, stawało się moją ulubioną czynnością. Tak jak zawsze budząc się bardzo wcześnie, wstałem dużo wcześniej niż brązowowłosa Włoszka. Jej włosy rozrzucone były na białej poduszce, jedna z jej nóg przerzucona była przez pościel, dzięki czemu jej pośladki były mocno wyeksponowane.

Musiałem wciągnąć powietrze z świstem, gdy kobieta poruszyła się i nieświadomie otarła swoją pupą część mojego brzucha. Na pewno nie zdawała sobie sprawy z tego co robi, bo Hope sama raczej by nie popełniła takiego gestu.

Niechętnie podniosłem się z łóżka, gdy mój telefon rozbrzmiał informując mnie o przychodzącym połączeniu, niestety doskonale wiedziałem, że różni ludzie dobijali się do mnie przez połowę nocy.

Chwyciłem swoją komórkę w dłonie i nacisnąłem na zieloną słuchawkę, przyłożyłem telefon do ucha by usłyszeć dobrze znany mi głos, mojego wieloletniego wspólnika.

—Całą noc do ciebie dzwonię!— Aaron krzyknął w stronę telefonu na co mimowolnie go od siebie odsunąłem, na prawdę nie miałem chęci słuchać krzyków o tej porze.— Nie mogłeś chociaż napisać esemesa?!

—Byłem zajęty.— warknąłem podchodząc do okna, ogarnąłem zasłonę i rozejrzałem się po okolicy. Z chęcią zapaliłbym papierosa, a nawet lepiej cygaro, ale nie chciałem by dym wybudził Hope.— Czego, więc chciałeś?

Usłyszałem westchnienie po drugiej stronie.

—Vito kręci się po okolicy.

Wstrzymałem oddech. Nienawidziłem gościa i tak było z większością mężczyzn w naszym świecie. Pochodziłem z mafijnej rodziny, w której nie handlowaliśmy kobietami i nie traktowaliśmy ich jak gówno, choć czasami stawały się naszymi żonami wbrew naszej woli. Niektóre rodziny też postępowały w ten sposób, jednak nie każda.

Vito odchodził od reguły.

Gość znikał sobie raz na jakiś czas a potem wracał i mieszał, gdy wszystko się w miarę uspokajało. W głównej mierze pracował w Brazylii, choć współpracował na większą skalę. Gdy tylko się pojawiał, wszyscy Capo zamykali swoje żony i córki w domach, i nie wypuszczali przez kilka tygodni. Bardziej chronili interesy i wszystkie akcje, które przeprowadzali, Vito okazywał się zmorą nawet dla mnie, ale ja musiałem chronić jedynie interesy i Clarissę z matką, bo Victoria chroniona była teraz przez swojego przygłupiego męża.

W moim życiu, była teraz jednak Hope.

Głównym zadaniem Vito, było porywanie i kradzież. Facet podpierdalał nasz towar z magazynów a czasem nawet je wysadzał. Gorszym okazywało się jednak to, że porywał striptizerki, nasze kelnerki, pracowniczki, kochanki a co gorsza żony z dziećmi. Przechodziło to moje wszelkie wyobrażenie, bo w życiu nie skrzywdziłbym dziecka i nie porwał kob..znaczy, to dość skomplikowane. 

Mężczyzna zazwyczaj dorosłe kobiety wywoził do niemieckich i Brazylijskich burdeli, dzieci wywoził jednak najczęściej do Rosji. Stawały się one kartą przetargową do wielu biznesów, dzieci niestety nie zawsze wracały.

—Gdzie było o nim słychać?— zagadnąłem opierając się o pobliską ścianę.

—Podobno kręcił się niedaleko Florencji.

—Skąd takie wieści?— potarłem brodę i przymknąłem oczy.

—Cooper'owi zwineli kilka tancerek i kochankę.— poinformował z westchnieniem, Vito się nie pierdolił i leciał grubo.— Lepiej uważaj na swoją laleczkę.

—A żebyś wiedział, że będę.— warknąłem po czym, szybko rozłączyłem się. Miałem dość od samego początku dnia, miałem dużo roboty, co wiązało się tym, że miałem mniej minut z Hope a to wiązało się ze złym humorem.

—Kto to był?— zachrypnięty i lekko piskliwy głos dobiegł do moich uszu, na co odwróciłem się nieco gwałtownie. Kobieta patrzyła na mnie zaspanym wzrokiem, jej oczy były lekko zamglone co uświadomiło mnie o jej gwałtownym wybudzeniu się z snu.

—Nikt warty twojej uwagi, skarbie.— odmruknąłem podchodząc do nocnej szafki, na której położyłem komórkę.— Idź jeszcze spać, Topolino.

—Pójdę pod prysznic.— odpowiedziała wstając spod pościeli, nie spodobało mi się to. Chciałem mieć ją dla siebie, przeleżeć cały dzień w łóżku, całować każdy zakamarek jej ciała i z nikim się tym nie podzielić.

Hope

Moje ciało przeszedł dreszcz, gdy ciepła woda oblała moje ciało. Krople wody wypadały z deszczownicy i z głuchym uderzeniem, obijały się o moje ciało.
Z jękiem rozpaczy dotknęłam swoich włosów, zauważając, że schodzi z nich kolor. Może odrobinę spanikowałam, bo farbowanie włosów stało się już dla mnie czymś w stylu rutyny, nie chciałam powracać do swojego naturalnego koloru.

Wtedy w lustrze, pojawiałby się ta kobieta, której tak bardzo nienawidziłam.

Moja Nadzieja 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz