23. Ciasteczko

6.1K 301 17
                                    

Hope

Ciepły prysznic dał mi przyjemne ukojenie, którego tak bardzo potrzebowałam. W moje głowie cały czas nawiedzały mnie myśli, że powiedziałam Aspen'owi za dużo, nie powinien tyle o mnie wiedzieć. Może dla kogoś narodowość nie była aż tak ważna, ale dla mnie od paru lat stanowiła temat tabu.

Nienawidziłam wracać myślami do miejsca, w którym rozgrywało się moje nieszczęsne życie. Teraz doceniałam to, że opieka społeczna umieściła mnie w włoskim domu dziecka.

Przez swoich rodziców i wspomnienia, zaczełam nienawidzić siebie, może było to błędem, ale dawało odrobinę ulgi. Zaczełam farbować włosy, chodzić na solarium a nawet zmieniłam nazwisko. Nie chciałam być w żadnym stopniu powiązana z tamtym miejscem i ludźmi, kiedyś jeszcze myślałam, że Nicolas po mnie wróci. Jak głupia wpatrywałam się w okno i oczekiwałam jego powrotu, kiedyś jeszcze myślałam, że matka zabierze mnie z sobą, ale jak widać to ja musiałam zostać z tym potworem.

Czasami musiałam rugać się na każdym kroku, gdy zapominałam się i zaczynałam rozmawiać w języku ojczystym. Zazwyczaj robiłam to, gdy puszczały mi emocje lub było ich za dużo.

Pod prysznicem pozwoliłam sobie na chwilę słabości. Czasami każdy z nas potrzebował się od nich odizolować i puścić wodze, dlatego po moich policzkach spływały słone łzy. Już kiedyś naczyłam się płakać cicho, może była to dobra uiejętność, choć czasem uznawałam ją za wadę.

Wychodząc spod przysznica, porządnie wytarłam się swoim ręcznikiem i cieszyłam się, że w końcu mogłam wytrzeć się własnymi rzeczami. Względnie bardzo lubiłam o siebie dbać, dlatego w szufladzie pod zlewem, znajdowała się masa kremów i maseczek nawilżających. Do głowy wpadł mi pomysł, że może Aspen zgodzi się, żebym zrobiła mu skin care. Na pewno wyglądałoby to komicznie, a ja lubiłam się z niego śmiać.

Z łazienki wyszłam dopiero wtedy, gdy usłyszałam znajome krzyki. Zaczełąm ubierać się jak oparzona i równie szybko wyskoczyłam z pomieszczenia, zostawiając mokrą podłogę, której nie wytarłam.

Serce niemal mi staneło, gdy ujrzałam Mallory a za nią Juliet z Leo. Oczywiście cieszyłam się na ich widok, ale miałam nadzieję, że spotkamy się dopiero w kwiaciarni, gdy wyślę do nich esemesa. Mój brzuch wykręcił jednak fikołka, gdy swoje spojrzenie przerzuciłam na Aspen'a, który plecami opierał się o kuchenny blat. Musiałam przyznać, że wyglądał gorąco a miejsce pomiędzy moimi udami, gwałtownie mnie zapiekło.

Miał na sobie jedynie garniturowe spodnie i ciemne skarpetki, jego klatka piersiowa pozostawała goła a moje oczy mimowolnie lustrowały jego tatuażę, które miał chyba wszędzie. W porównaniu, ja miałam jeden na żebrach. Na moje policzki na pewno wpłynął rumieniec, gdy zorientowałam się, że on również na mnie patrzy i niemal pożera spojrzeniem!

Chyba błedem było, ubranie swojej ulubionej satynowej piżamy. Dostałam ją kiedyś od Lucy i jej rodziców na urodziny. Może była odrobinę kusa, ale nie przeadzajmy. Poza tym, miałam dołączony do niej szlafrok. Z moich rozmyślań wyrwał mnie gwałtowny dotyk na ramieniu, na szczęście zdążyłam się zorientować, że złapała mnie Mallory, która chwilę pózniej wraz z Juliet, pociągneła mnie w stronę mojej sypialni.

Dziewczyna gwałtownie zamkneła drzwi i popchneła mnie w stronę łóżka, na które miękko opadłam plecami. Moje obydwie pryzjaciółki a za razem pracownice, założyły ręce na biodrach. Musiałam przełknąć ślinę z stresu.

- Gadaj - warknęła ruda a ja wybałuszyłam oczy, Mallory czasami wydawała się przerażająca.

- A-a-ale, co? - wydukałam niezbyt mądrze i wgapiałam się w nie z przerażeniem. Były nieobliczalne.

- Gdzie znalazłaś takie ciasteczko, wyrwane niczym z magazynu Calvina Kleina. - niemal wrzasneła blondwłosa Juliet a ja w głowie zaczełam układać jakąś spójną historie, bo przecież im nie powiem, że to ich ''ciasteczko'' porwało mnie i siłą wywiozło do innego miasta, to było powalone. - A po drugie, gdzie byłaś?

- J-j-ja...byłam na szkoleniu. - rzuciłam nagle, ale dziewczyną chyba niepasowała ta odpowiedz, niestety ugiełam się pod ich badawczym spojrzniem. - Byłam w Katanii u Aspen' a.

Przez pisk kobiet, przechodzi mnie dreszcz a usta zaciskam we wąską linię.

- Skąd w ogóle wiecie, że wróciłam?

- Lucy do nas zadzwoniła i powiedziała, że mamy o ciebie zadbać - wytłumaczyła Mallory - Ale widzę, że chyba ma się kto tobą zająć - mówi i porusza sugestywnie brwiami, przez co cicho parskam pod nosem.

**************

Moi znajomi szybko się ulotnili, był to dla mnie uraz ulgi, jak chwilowego niepokoju, bo w mieszkaniu zostałam sama z mężczyzną. Gdy tylko z dziewczynami opuściłyśmi sypialnię, mogłyśmy zobaczyć, jak biedny Leo próbuje zacząć temat z moim porywaczem, a ten jedynie mierzy go krytycznym spojrzeniem. Gdy żegnałam się z przyjacielem, Aspen wwiercał we mnie swoje spojrzenie i niemal wypalił mi nim dziurę. Czy on był zazdrosny?

Po wyjściu niespodziewanych gości, od razu ruszyłam do swojej sypialni, uprzednio zostawiając mężczyznie dodatkową pościel na kanapie. W błyskawicznym tempie znalazłam się w swoim nie dużym łóżku i okryłam się kołdrą po samą brodę, choć i tak, było mi zimno.

***************

- Co tu robisz? - pytam prawie, że na jawie snu, gdy materac obok ugina się pod ciężarem męskiego ciała. - Aspen?

- Hm? - przez jego zmysłowe mruknięcie, na mojej skórze....czekaj! jakie zmysłowe, chyba obrzydliwe... - O co chcesz mnie zapytać, Topolino.

- Co robisz w moim łóżku? - pytam niemalże na jednym wdechu, gdy jego umięśnione ramię oplata się wokół mojej talii i przsuwa mnie bliżej siebie. - Miałeś spać na kanapie - przypominam, gdy moje ciało mnie zdradza i wtula się w męski, i ciepły tors.

- Chyba nieprzeszkadza ci moja obecność. - mruczy tuż nad moim uchem i nie jest dane mi nic odpowiedzieć, gdy mężczyzna gwałtownie wbija się w moje wargi i przejmuję całkowitą kontrolę nad pocałunkiem, który delikatnie odwzajemniam. Nie mam pojecia, co się ze mną dzieję a mimo to, brnę w to dalej i ani razu się nie zatrzymuje.

To on pierwszy się odrywa.

- Idziemy spać skarbie, razem, w naszym wspólnym łóżku. - szepta w moje usta. - Zapamiętaj to.



Moja Nadzieja 16+Where stories live. Discover now